Opowiadanie znajdujące się na tym blogu jest opisem miłości dwóch mężczyzn. Jeśli jesteś osobą niepełnoletnią, lub tego typu związki wywołują Twoje zgorszenie, proszę, opuść tę stronę. Opowiadanie może zawierać opisy scen erotycznych oraz wulgaryzmy pojawiające się jako specyfika języka bohaterów – proszę mieć to na uwadze, przystępując do lektury.

wtorek, 18 września 2012

Rozdział XII 1 z 3 Szampon truskawkowy

Jest praktycznie trzecia w nocy - dla wracających z imprezy nad ranem, a mnie znów dopadła bezssenność. Postanowiłam jednak nie marnować tego czasu, którego i tak nie mogę przespać, na bezsensowne obracanie się z boku na bok i wykorzystanie go na wrzucenie nowego odcinka.


     To była pierwsza noc, która Arashi miał spędzić z Save, po tym jak się do niego wprowadził. Azjata odczuwał dreszcze na samą myśl o tym. Tyle czekał by Save odwzajemnił jego uczucie, ale to co było teraz… Czy mógł to nazywać odwzajemnioną miłością? Arashi już dawno nie miał wątpliwości, że kocha Save, ale co tak naprawdę student czuł do niego. Może to że pozwolił mu ze sobą zamieszkać nie miał nic wspólnego z jego uczuciami?  Arashi miał wyrzuty sumienia. Okropne wyrzuty sumienia. Wiedział, że gdyby nie okłamał Save, nie powiedział mu, że byli ze sobą tamtej nocy po przyjęciu urodzinowym… Na początku to był tylko żart. Arashi rzucił luźne „Naprawdę nic nie pamiętasz?” Czemu Save tak to odebrał? Później brunet nie potrafił zaprzeczyć. Powiedzieć:  „Tylko żartowałem, nie przejmuj się” Save naprawdę uwierzył, że byli ze sobą, że się kochali.  Nie, to nadal pozostawało w sferze marzeń Arashiego. Przecież nie potrafił by mu tego zrobić. Nie po tym jak był pijany i mu uciekł. W związku z tamtym wydarzeniem Arashi także do tej pory miał poczucie winy.
Save poruszył się przekładając stronę. To wyrwało Arashiego z zamyślenia. Czy oni w ogóle będą potrafili to zrobić? Zastanowił się Azjata podnosząc wzrok na blondyna. On był zawsze wcieleniem cnót, taki delikatny i nieśmiały. Był uosobieniem czystości, a Arashi zawsze czuł się jak czyste zło. Kiedyś nawet nazywano go demonem, nie tylko ze względu na ubiór i styl jaki preferował. Choć może gdyby był złym demonem nie miął by wyrzutów sumienia, po tym jak wymierzył sprawiedliwość zabójcy swojej matki.
Nagle dłoń Save pogładził go po czole i włosach. Arashi znów spojrzał na niego. Leżąc na jego kolanach i tak nie wiele mógł wyczytać z jego twarzy. Jednak odniósł wrażenie, że to był raczej ruch roztargnienia, jakby zagłębił się w lekturze i zapomniał kto z nim jest. A może to rzeczywiście coś więcej niż przyjaźń?
Save zamkną książkę i spojrzał na Arashiego, jego twarz nic nie wyrażała, jak zwykle.
- Arashi zanim się położymy… - zaczął spoglądając w dół. – Zdejmiesz kolczyki – mruknął jakby nieco zmieszany. – Przynajmniej te z twarzy – dodał. Skośnooki podniósł się i westchnął.
- Dobrze, ale nie tego z języka. Trudno się go zakłada z powrotem i słyszałem, że szybko zarasta.
- Może było by lepiej…
- Lubię ten kolczyk! – sprzeciwił się Arashi. – Nie po to przez miesiąc jadłem papki bez smaku żeby mi zarosło – burknął urażony.
- Uspokój się już – westchnął Save widząc, że nie wygra. – Idę się umyć – powiedział i wstał ostrożnie żeby dać Arashiemu czas na zabranie głowy z jego kolan.
- Możemy wziąć razem i – Arashi przerwał widząc chłodne spojrzenie Save. No tak na takie zabawy było jeszcze za wcześnie w ich związku. Blondyn zniknął za drzwiami łazienki, a Arashi poszukał sobie jakiegoś zajęcie na ten czas. Znalazł je w kuchni bo Save zupełnie nie miał głowy do prowadzenia domu. Z resztą co się dziwić, to w końcu on sam, Arashi, był wybrykiem natury. Ale pełnienie tych kilku obowiązków dla Save sprawiało mu przyjemność. Zwłaszcza gdy jego ukochany pochwalił go za coś. Największą dumę sprawiał mu gdy chwalił jego kuchnię. Niestety zdążało się to rzadko.
Arashi zajęty zmywaniem po kolacji nie usłyszał jak Save wszedł. Zobaczył go nagle obok siebie i omal nie wypuścił talerza z rąk.
- Przestraszyłem cię? – zapytał Save zdziwiony. W ogóle można było przestraszyć kogoś takiego jak Arashi, który sam wzbudzał lęk?
- Zamyśliłem się… nie słyszałem jak wchodziłeś – mruknął Azjata. Save uśmiechną się.
- Możesz iść się myć. Będę… będę w łóżku… - mruknął po czym pośpiesznie wyszedł. Najwyraźniej nadal nie potrafił się z tym wszystkim do końca pogodzić. Arashi westchnął, skończy zmywać zapukał do sypialni.
- Już? – zapytał zdziwiony Save otwierając drzwi. – Jesteś w ubraniu – powiedział zanim doszło do niego jak to zabrzmiało.
- Chciałem tylko zapytać, czy nie będzie ci przeszkadzać jak położę się z mokrymi włosami… wiesz muszę umyć głowę bo mnie cały łep swędzi… Ale mogę je wysuszyć… masz suszarkę? Prawda?
- Nie mam…
- Może pożyczymy…
- Nie! – krzykną Save z przerażeniem. Arashi doskonale wiedział, że Save wstydzi się tego związku, ale mimo wszystko było mu przykro, gdy dochodziło do takich sytuacji. – To nie potrzebne… tylko żeby z nich nie kapało – mruknął, patrząc na długie, czarne kosmyki Arashiego. Azjata uśmiechnął się i delikatnie pocałował go w usta, co wywołało rumieniec na policzkach Save. Brunet powiedział, że zaraz wraca i ruszył w kierunku łazienki.
     Arashi stał pod prysznicem i z zamkniętymi oczami pozwalał by woda obmywała jego piękne ciało. Uwielbił to uczucie, gdy skóra się nagrzewała, a stróżki wody spływały łaskocząc delikatnie. Uwielbiał czuć na sobie bijące strumienie wody, która tak rozkosznie masował po ciężkim dniu… a raczej nocy… Arashi przeszedł ostatnio na dość niezdrowy tryb życia, nocno-dzienny. W ciągu tygodnia robił wszystko by jak najczęściej spędzać czas z Save. Tak wiec przestał chodzić na nocne wycieczki, w weekendy jednak nie bardzo miał wybór. Wolał jednak być trochę nie wyspany niż spędzić z Save mniej czasu. A teraz? Teraz w końcu przyszedł ten wymarzony dzień, a raczej noc, którą on spędzi z ukochanym. Nie ważne jak, ważne, że będzie blisko niego. Sama myśl o Save wywoływał w nim przyjemne dreszcze. Zapach truskawek po woli zaczął się roznosić po całej łazience. Arashi z uśmiechem przypomniał sobie prezent od Sory. Zestaw kosmetyków o zapachu truskawkowym. Gdy byli dziećmi zawsze powtarzał, że chce być jak bohaterka tego komiksu, którego tytułu już nie pamiętał i mieć szampon truskawkowy. No i teraz ma. Sora była niezwykła. Nie wiadomo jak ale zdobyła ten szampon i do tego inne kosmetyki, których Arashi musiał używać ze względu na swoje pracę, a także próżność. Wszystko o cudownym zapachy truskawek. To było jak raj. Noc z Save spędzona w zapachu truskawkowego szamponu. Tancerz zakręcił wodę i sięgną po ręcznik. W pierwszej kolejności wytarł twarz. Potem zawiązał sobie turban na głowie żeby mu mokre włosy nie kapały na wszystko wokół. Gdy był już względnie suchy założył bokserki, które miał do spania. Część prezentu od Tory i innych. Miedzy innymi też od Save, choć jak się później okazało Save nie bardzo wiedział co to miał być za prezent i był mocno przestraszony, gdy Arashi spojrzał na niego z diabelskim uśmiechem rozpakowując podręcznik Kamasutry i zestaw do fetyszu. Tak bokserki w serduszka nie wątpliwe zaliczały się do tego zestawu. Pomyślał Arashi z rozbawieniem. Na urodziny człowiek zawsze dostaje rzeczy jakich nigdy w życiu by sobie nie kupił, a jakie chciałby mieć. Azjata zawsze naśmiewał się z bokserek w serduszka. Były obciachowe, ale miały w sobie jakiś czar. brunet zaczął dokładnie wycierać włosy, po niedługiej chwili były już tylko wilgotne, zaś ręcznik był mory. Arashi powiesił go na suszarce i raz jeszcze przejrzał się w lustrze.
Nie! Z taką szopą na głowie nie może się pokazać Save! Choć z drugiej strony Save widywał go w gorszym stanie. Ale ta noc miał być wyjątkowa, wiec Arashi dokonał wszelkich starań by wyglądać jak najlepiej. Nie mógł przecież popsuć wrażenia rozgardiaszem na głowie. Rozczesał hebanowe włosy. Mokre lśniły jeszcze bardziej i nadal pozostawały takie miłe w dotyku.  Nie wiele było rzeczy z wyglądu, których by Arashi w sobie nie lubił, ale swoje włosy ceniła prawie tak wysoko jak swoją męskość.
W końcu wyszedł z łazienki i zatrzymał się przed drzwiami do sypialni. Dopiero teraz poczuł jakie jest zdenerwowany. Serce trzepotało mu w piersi, w brzuchu czuł łaskotanie. Przeszedł go dreszcz podniecenia. Wziął głęboki wdech i wszedł do pokoju.
Zatrzymał się tuż za progiem. Przyjrzał się Save uważnie. Siedział sobie spokojnie na łóżku, z książką w ręku, pod kołdrą, w piżamie w beżowo-brązowe paski.
- Czuję się przy tobie jak ekscybicionista – burknął zawiedziony Arashi i podpełzł do łóżka. Usiadł na krawędzi i woził głęboki wdech.
- O co ci chodzi? – zapytał zdziwiony student. Azjata spojrzał na niego przez ramię i uśmiechną się diabelsko, z lekkim rozbawieniem.
- O nic. Ja po prostu za dużo do ciebie wymagam, skarbie. – Dopiero teraz Save podniósł wzrok znad książki i nieomalże wypuścił ją z rąk.
- Arashi, natychmiast się ubierz! – zaprotestował gdy Azjata zamierzał się położyć obok niego.
- Że co? Chcesz ze mnie zrobić grzankę?! Zawsze tak śpię i tak jest mi gorąco - burknął Arashi wsuwając się pod kołdrę. – Jeszcze mogę przenieść się na kanapę – zauważył. Save poczerwieniał z nie do końca jasnych dla bruneta powodów. Może ze złości, a może z zażenowania. Walną tylko książką o szafkę nocną. - Milczenie jest zgoda – stwierdził Arashi i zaczął się podnosić. – Szkoda to łóżko wydało się takie wygodne…
- Zamknij się i siedź na miejscu – burknął Save gasząc światło. Azjata został na swoim miejscu. Wyciągną się leżąc na plecach. Do ukochanego było mu jeszcze daleko. Gdzie on do cholery dostał takie wielkie łóżko, tu w trójkę było by wygodnie – pomyślał z goryczą wpatrując się w ciemny sufit. Poczuł jak Save wierci się zaraz obok.
- Arashi to ty? – usłyszał nagle głos blondyna w ciemności.
- Że co ja?
- To ty tak pachniesz… truskawkami? – Arashi uśmiechnął się. Od wyjścia z łazienki przyzwyczaił się te tego zapachu. Ciekawe czy pachniał tak mocno. Czy Save ma taki dobry węch, a może… może był dość blisko by to wyczuć. Arashi mimo woli zadrżał.
- To prezent od Sory. Zestaw truskawkowych kosmetyków – odpowiedział. – Nie podoba ci się? – zapytał natychmiast, nadal wpatrując się w sufit.
- Sam nie wiem… wydaje mi się, że nie pasuję do ciebie taki mocny, słodki zapach – mruknął Save. – Dlaczego dał ci akurat to, o zapachu truskawek?
- To taka dziecinna obietnica. Jak miałem dziesięć lat czytałem o dziewczynie, której świat miał zapach truskawek. Używała szamponu o takim zapachy i innych dziwnych specyfików. Spodobał mi się wtedy ten pomysł. A Sora obiecała, że jak będziemy duzi, jak będzie miała własne pieniądze to mi taki kupi. Zawsze miał poczucie humoru.
- Kim ona właściwie dla ciebie jest?
- Sora? Jest moim przewodnikiem duchowym. Poniekąd też twoim, ale ty nie wierzysz w takie rzeczy, prawda? – Arashi uśmiechnął się odwracając głowę w stronę Save. Student leżał tak samo na plecach, sztywno i wpatrywał się w sufit. Czując wzrok Arashi na sobie spojrzał na niego. W ciemności jego niebieskie oczy wydały się Arashi jak dwie gwiazdy. Blondyn spojrzeniem ponaglił azjatę do dalszego mówienia. – Znamy się do dziecka. Byliśmy jedynymi skośnookimi w szkole. Zawsze trzymaliśmy się razem. Ona mnie broniła, a ja odrabiałem za nią zadanie domowe…
- Ona, broniła ciebie? – zapytał zdumiony Save.
- Tak, kiedyś byłem chudy i mizerny i wszyscy mi dokuczali.
- Arashi, nie żartuj sobie.
- Naprawdę, byłem w szkle chłopcem do bicia, dlatego matka zapisała mnie na kurs samoobrony i karate. Z resztą za namową Sory. Chciała mieć worek treningowy na zajęciach…
- Ale mówiłeś, że trzymaliście się razem, ona też cię biła.
- Nie… ale jej nauki czasem bywały bolesne – Arashi uśmiechnął się lekko. – Potem zaczęła mieć dziwne skłonności i stała się medium. Przepowiedziała mi przyszłość… I wszystko się spełniło. Nie wierzyłem w to aż do chwili gdy spotkałem ciebie.
- Co ci konkretnie mówiła?
- Zaczęła od wielkiej, niewyobrażalnej dla mnie straty, potem o latach zagubienia i błądzenie w ciemności. Później miał przyjść pomocna dłoń… miałem narodzić się na nowo i odnaleźć bliskie mi duszyczki… zwieńczeniem miała być ta, której potrzebuję najbardziej.
- Arashi, ale… przyszłości nie można przewidzieć…
- Dosłownie nie. Mimo że ona mi to powiedział, gdy to wszystko spadło na mnie… nigdy nie brałem tych słów na powarzenie. Nie doceniałem jej zdolności. Traktowałem to jako jej żart, albo zabawę… ale nie mogę zaprzeczyć, że do tej pory nie mogę się otrząsną po swojej stracie… rozumiesz chyba co mam na myśli.
- Tak – mruknął Save, czując, że nie powinien był w ogóle poruszać tego tematu. Chwilę leżeli w milczeli, każdy patrząc w swój ciemny punk na suficie. – Arashi, dlaczego ja? – zapytał nagle Save.
- Też chciałbym to wiedzieć… W miłość od pierwszego wejrzenia pewnie też nie wierzysz? – Save westchnął w odpowiedzi. Arashi był dla niego trudnym rozmówcą. Nie była to kwestia jego poziomu intelektualnego, czy choćby społecznego. Mimo że Azjata tak naprawdę spadł na samo dno, zadawał się z ludźmi, którzy nigdy do niczego w życiu nie dojdą, którzy używali języka, od słuchania, którego Save tracił słuch, Arashi był jak oszlifowany szafir wśród tych szarych brudnych skał i jego mowa, rozmowa z nim taż taka była. – Skarbie – zaczął po kolejnej chwili ciszy Arashi. – Mogę się przytulić? – zapytał nieśmiało jak panienka.
- Możesz…
- A pocałować cię?
- Możesz…
- A trochę popieścić…
- Arashi, możesz… zrób na co masz ochotę…
- Naprawdę? – Arashi usiadł na łóżku i spojrzał na niego roziskrzonymi oczami.
- Ale w granicach, Arashi – mruknął speszony Save.
- Czyli jak posunę się za daleko, dostanę po mordzie? – stwierdził Azjata kładąc się z powrotem, tym razem nieco bliżej Save i na brzuchu.
- No… tak… można tak powiedzieć – mruknął blondyn. Nagle poczuł Arashiego bardzo blisko siebie, po chwili usta Azjaty delikatnie pieściły jego ucho, przemieszczały się po jego twarzy szukając ust. Pocałunki i pieszczoty bruneta zawsze wywoływały takie dziwne sprzeczne ze sobą uczucia, ale Save poddał się mu z przyjemnością. W końcu już to robili. To była wyłącznie jego wina, że nic nie pamięta. Jak Arashi się rozkręci już dziś Save dowie się co to znaczy być jego kochankiem.
- Zimno ci skarbie? – zapytał nagle Arashi podnosząc się na łokciach. – A może… może się…
- Nie Arashi, wszystko dobrze – mruknął Save obejmując jego szyję i ostrożnie bawiąc się wciąż jeszcze mokrym włosami. Azjata uśmiechnął się czulę i wrócił do pieszczot. Objął Save delikatnie w pasie, jego pocałunki zaczęły zsuwać się coraz niżej. Dłonie bruneta delikatnie pozbawiła Save góry do piżamy, jego usta pieściły ciało studenta. Pocałunki były czułe i delikatne. Save nie śmiał się poruszyć, żeby nie obudzić się z tego przyjemnego snu.
- Aishiteru… - usłyszał szept Arashiego. – Skarbie. – Azjata podniósł się na łokciu. – Chcesz się już dziś kochać, czy najpierw wolisz się przyzwyczaić do mojej obecności tutaj? – zapytał patrząc mu w oczy. Save pragnął z całych sił powiedzieć mu ze chce tego teraz, żeby zrobili to jeszcze dziś. Powiedział mu to, a przynajmniej tak mu się wydawało.
- Muszę się przyzwyczaić. – Arashi skiną głową, pocałował go delikatnie, pieścił jeszcze chwile po czym opadł na poduszkę obok. Nie przestawał go obejmować. Save przerażony tym co właśnie powiedział, a czego nie zamierzał mówić, chwilę wpatrywał się z sufit. Potem odwrócił się do Arashiego i przytulił do niego. Ciało Azjaty była takie gorące. Save nie żałował, że pozwolił mu rozebrać się z górnej części piżamy. Nawet nie spostrzegł kiedy zasnął.

2 komentarze:

  1. Witaj kochana,
    ach i znów mam dwa fantastyczne rozdziały do skomentowania ;] Arashi zastosował maleńkie kłamstewko, ale jak widać dzięki niemu Save zaczął coś działać, mam nadzieje, że nie wyjdzie prawda na jaw, bo to mogłoby wszystko zepsuć. Save musiał powiedzieć, że woli poczekać..? agrh... Ale też bardzo mi się spodobała sama reakcja Save na usłyszane informacje, przynajmniej j nie ucieka, czy nie chce więcej widzieć Arashiego na oczy.
    Nic mi nie zdradzisz? Buuu ;] dobra, dobra żartuję , wole być zaskoczona, niż wiedzieć coś wcześnie j;] A co do tamtych dwóch blogów, spokojnie mi się nie spieszy, nigdzie się nie wybieram ;] poczekam, może to i lepiej skupić się na jednym opowiadaniu, a może w między czasie jakiś pomysł wpadnie do głowy na tamte opowiadania.. Czekam na kolejny fascynujący rozdzialik tutaj...
    Weny życzę kochana....
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zawsze miło czyta mi się Twój komentarz. Zwłaszcza po średnio przespanej nocy. Obiecuję że już niedługo zrobi się ciekawie a rozdział XIII wcale nie będzie pechowy dla naszych bohaterów :D Tyle mogę zdradzić
      Dziękuję za komentarz, również pozdrawiam

      Usuń