Opowiadanie znajdujące się na tym blogu jest opisem miłości dwóch mężczyzn. Jeśli jesteś osobą niepełnoletnią, lub tego typu związki wywołują Twoje zgorszenie, proszę, opuść tę stronę. Opowiadanie może zawierać opisy scen erotycznych oraz wulgaryzmy pojawiające się jako specyfika języka bohaterów – proszę mieć to na uwadze, przystępując do lektury.

poniedziałek, 25 lipca 2011

Rozdział I - Tora


            Jasnowłosy student zirytowanym, nerwowym gestem schował za ucho niesforny, skręcony kosmyk, który po raz kolejny opadł na jego niebieskie oczy. Włosy, ucięte trochę poniżej uszu, zawsze przeszkadzały mu przy czytaniu, ale próżność nie pozwalała mu ich wiązać. Poza tym były jeszcze na to za krótkie. Ale Save nigdy nie pozwoliłby sobie na długie włosy. To dobre dla odmieńców lub dziewczyn. A on nie czuł się ani jednym, ani drugim. Był jak dobrze skrojony garnitur. Idealny. Dobrze się uczył, dobrze wyglądał, wszystkie rachunki opłacał w terminie i zawsze zostawiał wysokie napiwki w kawiarniach.
      Poprawił starannie wywinięty kołnierzyk białej koszuli i rękawy złocistego płaszcza. Smukłymi dłońmi przejechał po spodniach w odcieniu ugru, starając się siedzieć tak, by ich nie wygnieść.
      Usłyszał szybkie kroki podchodzącego do niego kolegi. Poznał charakterystyczne szuranie dżinsów Johna. Westchnął i podniósł lekko zirytowane spojrzenie znad książki. Szczerzyła się do niego roześmiana twarz bruneta, któremu nieraz pomagał pisać ”pomoce naukowe”.
      - Save, może pójdziesz na jakąś imprę? Mam darmową wejściówkę do klubu, ponoć najlepszego w mieście! –  Powiedział kolega z zajęć, przysiadając się do niego.
      - Dlaczego chcesz dać ją mnie? –  Zdziwił się Save, zamykając książkę i patrząc na chłopaka trochę podejrzliwie.
      - Stary, mam ich dużo, a tobie przydałaby się rozrywka... No dalej, bierz! Zrobisz z nią, co zechcesz... –  Powiedział John, podsuwając mu karteczkę i szybko się ulatniając na widok znajomego wykładowcy. Save zapatrzył się na przyniesioną wejściówkę, a w jego głowie dojrzewała pewna myśl…

            Save nie wiedział, co go podkusiło, by skorzystać z dziwnego podarku. Może to było to wyzwanie, które zmieniłoby coś w jego na wskroś nudnym życiu? A może zwykła ciekawość? Stał teraz przed tym podejrzanym lokalem o dziwnej nazwie „Illusions”, zamiast spędzać kolejną noc przed następną książką z psychologii. Co prawda było już po sesji, ale za pół roku będzie następna.
Pomyślał o powrocie do domu. Nieee... Skoro już się tu znalazł, nie wypadało zawracać. Jednak myślał o tym jeszcze przez chwilę. W końcu westchnął i wszedł do środka. Pomieszczenie tonęło w półmroku, było utrzymane w ciężkim, neogotyckim stylu z nowoczesnymi elementami. Save dostrzegł parkiet. Tam królowała dudniąca, modna muzyka i ostre, migoczące, kolorowe światła. Pokierował się w stronę baru. Ponieważ jego wejściówka gwarantowała również zniżkę na drinka, postanowił coś zamówić. Gdy tylko znalazł sobie miejsce przy ladzie, podeszła do niego rudowłosa dziewczyna i zapytała, co podać. Save zamrugał zaskoczony. Nie tylko jej pytaniem, lecz też oszołomiony jej urodą i bardzo odważnym strojem, który podkreślał jej kobiece kształty i niewiele zostawiał wyobraźni. Save nie widywał takich kobiet. Gapił się na nią, nie wiedząc, co powiedzieć. Wreszcie zebrał się na odwagę i postanowił coś wyjąkać.
      - Ja... Właściwie to ja… – Zaczął nieskładnie. Wreszcie odwrócił wzrok, starając się poskładać myśli.
      - Rozumiem. –  Dziewczyna uśmiechnęła się z rozbawieniem. –  Jesteś tu pierwszy raz. Dostałeś wejściówkę za darmo i zniżkę na drinka, prawda? –  Zapytała, śmiejąc się. Student w duchu przyznał jej rację. Jeszcze ciężko było mu wykrztusić jakiekolwiek słowo. –  Zrobię ci coś lekkiego na pierwszą imprezę. A potem dotrzymam towarzystwa, w miarę możliwości. –  Powiedziała, uśmiechając się szeroko, i przeszła na drugą stronę baru.
      - Wnioskuję, że jeszcze nigdy nie piłeś? –  Zapytała, podtrzymując rozmowę. Szukała czegoś. Save zmieszał się jeszcze bardziej przy tym pytaniu.
– Nigdy nie w takim miejscu. –  Odpowiedział dyplomatycznie. Wreszcie udało mu się pozbierać myśli, gdy dziewczyna przestała na niego patrzeć.
      Barmanka uśmiechnęła się lekko, słysząc jego odpowiedź. Wyjęła jakiś dziwny, podłużny przedmiot. Rozkręciła go. Wlała jasnożółty płyn i jeszcze dwa inne, dorzuciła trochę lodu, wrzuciła cytrynę, posypała ją cukrem. Dodała kilka rodzajów soku z kartoników spod baru, po czym wprawnie zakręciła pojemnik i potrzęsła wszystkim, tak, że zagrzechotały w środku kostki lodu. Zwinnie przerzuciła pojemnik do drugiej ręki. Odkręciła go i przelała do dużej szklanki, która nagle stanęła przed Save, który nie odwracał wzroku od zwinnych ruchów dziewczyny. Na koniec ozdobiła jeszcze szklankę kolejną cytryną i parasolką, wsadziła rurkę i, uśmiechając się zachęcająco, przysunęła drinka bliżej niego.
      Nagle od strony parkietu rozległ się pisk uradowanych kobiet.
      - Co się stało? –  Zapytał zaskoczony student.
      - To Arashi, ich bóg i tego lokalu. –  Dziewczyna wskazała w stronę parkietu, uśmiechając się pod nosem. Save rozejrzał się i ze zdziwieniem spostrzegł, że jest ona jedyną barmanką, która pozostała przy ladzie. Już zamierzał o to spytać, gdy wyprzedziła go nieznajoma.
      - Gdzie dostałeś wejściówkę? –  Zapytała, podnosząc na niego spojrzenie szafirowych oczu.
      - Na uczelni od… -  zaczął, trochę skrępowany.
      - O, a co studiujesz? –  Zapytała, opuszczając wzrok i wyciągając jakąś szklankę.
      - Psychologię… -  bąknął chłopak.
      - Naprawdę? Ja też! W której grupie jesteś? –  Zapytała, ponowne podnosząc na niego zielone oczy. –  Masz zajęcie z psychologii dziecięcej w poniedziałek?
      - Nie… -  odparł zmieszany.
      - Na którym roku studiujesz? –  Pytała wytrwale barmanka. Zasypywała go mnóstwem pytań, tak, że w końcu zaczął się przełamywać i przestał się jej bać. Odkrył nawet, że towarzystwo rudowłosej sprawia mu olbrzymią radość. Przez pierwsze dwie godziny rozmawiali o psychologii. Później prowadzili ciekawszą rozmowę o wszystkim i o niczym, która bardzo się mu spodobała. Dziewczyna przedstawiła mu się jako Tora i była naprawdę sympatyczna, inteligenta i… Save musiał przyznać, że równie pięknej dziewczyny nie widział nigdy! Ich pasjonującą rozmowę przerwał ktoś, kto wyłonił się z wejścia na zaplecze. Tora przeprosiła studenta i podeszła do dobrze zbudowanego mężczyzny o długich, czarnych włosach, którego twarz ukryta była w cieniu. Save usłyszał strzępki ich rozmowy.
      - Już skończyłeś. –  Bardziej stwierdziła, niż zapytała barmanka.
      - Tak, wreszcie… Trzy występy i trzy bisy… -  powiedział nieznajomy. Miał przyjemny dla ucha głos.
      - Kochają cię. –  Powiedziała Tora, uśmiechając się tak, że Save poczuł się, jakby mu serce topniało.- Idź się położyć, należy ci się. –  Dodała dziewczyna, zarzucając mężczyźnie ręce na szyję i przytulając się mocno. Jasnowłosy student poczuł, jak coś boleśnie ściska go za serce.
      - Kończysz… Za cztery godziny, tak? –  Zapytał nieznajomy, odwzajemniając uścisk.
      - Za dwie… Zabiorę się z Kaze, a ty odpoczywaj. –  Powiedziała do tajemniczego mężczyzny Tora. On najwyraźniej chciał się sprzeciwić, ale baranka przybliżyła się i chyba go pocałowała. Save nie był pewien. Usłyszał jeszcze tylko, jak Tora mówi:
      - Nie baw się w bohatera i odpoczywaj. –  I po chwili dziewczyna znów była przy nim. Student wiedział, że nie powinien pytać, ale musiał to wiedzieć.
      - Czy… Czy to był twój chłopak? –  Zapytał, stawiając wszystko na jedną kartę. Czuł się trochę dziwnie. Było mu gorąco.
      - Raczej opiekun albo anioł stróż… -  powiedziała dziewczyna, uśmiechając się uroczo. Save zagapił się na nią, myśląc, że mógłby tak patrzeć w te szmaragdowe oczy całą wieczność.
      - Dobrze się czujesz? Jakoś marnie wyglądasz? –  Zapytała Tora.
      - Chyba… Chyba za dużo wypiłem… -  mruknął, spuszczając oczy i czerwieniąc się jak uczniak. Nic nie mógł na to poradzić, nagle zrobiło mu się tak wstyd.     
      - To dopiero pierwszy drink, masz aż tak słabą głowę? –  Zapytała, lecz widząc zmieszanie na twarzy studenta, zmieniła temat i rozmawiała z nim jeszcze te dwie godziny…
      - Mam nadzieję, że cię nie zanudziłam? –  Zapytała w końcu, zbierając się do wyjścia.
      - Nie, skądże, dawno już nie miałem okazji rozmawiać z kimś równie interesującym i błyskotliwym. –  Tora uśmiechnęła się promiennie, słysząc komplementy.
      - Gdybyś miał ochotę jeszcze kiedyś to powtórzyć, wiesz, gdzie mnie szukać. Pracuję tu w weekendy i wtorki, ale może uda nam się spotkać na uczelni. Dobranoc. –  Powiedziała wesoło i odeszła. Student patrzył za nią, aż jej postać nie zlała się z czernią nocy. Od tego momentu Save widział ją kilka razy na uczelni, ale nie miał odwagi do niej podejść. Do klubu też nie miał po co iść. To nie było miejsce dla niego…

środa, 20 lipca 2011

Dedykacja

"Zakazany Owoc" jest rezultat czterech lat pisarskiego uporu, mimo tego wciąż jest jeszcze dużo pracy, by było to zadawalające nie tylko pod względem fabularnym. Nie rozpoczęłabym pisania historii Arashiego i Save, gdyby pewna osoba nie podrzuciła mi tego pomysłu i nie pomogła rozpocząć. Dlatego też chciałam dedykować moje pierwsze dzieło homoerotyczne tej właśnie osobie: Khisanth.

 Kolejna dedykacja należy się mojemu wiernemu "fanklubowi". Kilku osobą, które czytały "Zakazany Owoc", wspierały mnie w chwilach słabości, inspirowały: Hiniuial, Nakata, Fenisel, które czytały i swoim popędzaniem motywowała mnie do dalszego pisania.
W tym polu specjalne podziękowania należą się Nakcie, gdy podczas naszych spotkań podsuwała mi świetne pomysły, które później mogłam rozwijać i wplatać w fabułę.
Kolejne szczególne podziękowanie należy się jeszcze Hiniuial. Dzięki niej szablon wygląda tak a nie inaczej. Pomogła mi go zrobić, pokierowała na nowym portalu.
Ostatnia dedykacja jest dla osoby, która jako pierwsza zrobiła fanarta do „Zakazanego Owocu”. Dziękuję Averne – nawet nie wiesz jak wiele radości może sprawić jedne rysunek.


PS: Nie pochwaliłam się, a chwalić się lubię, że ananas który widnieje w nagłówku został namalowany, po czym skonsumowany przeze mnie osobiście i jestem z niego dumna.