Opowiadanie znajdujące się na tym blogu jest opisem miłości dwóch mężczyzn. Jeśli jesteś osobą niepełnoletnią, lub tego typu związki wywołują Twoje zgorszenie, proszę, opuść tę stronę. Opowiadanie może zawierać opisy scen erotycznych oraz wulgaryzmy pojawiające się jako specyfika języka bohaterów – proszę mieć to na uwadze, przystępując do lektury.

piątek, 7 października 2011

Rozdział IV Spotkanie




                                    - Save! – student usłyszał znajomy i przyjemny w brzmieniu dziewczęcy głos. Zaraz po tym coś skoczyło mu na plecy. Poczuł obejmujące go za szyję czyjeś ręce i obfite kobiece kształty, które otarły się o niego. Przed nim stanęła Tora. Była taka radosna! – Save, jak dobrze, że cię załapałam – zaczęła. Jej uśmiech olśniewał. – Widziałam się wczoraj z Arashim bardzo późno. Powiedział mi wszystko. Ale bałam się, że możesz już spać, więc nie dzwoniłam. Przepraszam, ale nie mogę dzisiaj z tobą wyjść – powiedziała, ale Save zupełnie nie wiedział, o co jej chodzi. – Mam inne plany, ale chciałabym, żebyś z nami poszedł. Znajomy robi przyjęcie urodzinowe w parku. Dołączysz do nas? Proszę – jęknęła, łapiąc go pod ramię. Save rozpłynął się pod tym dotykiem. Nie był w stanie jej odpowiedzieć.
Tora nagle zaśmiała się radośnie.
            - Popatrz, co dostałam od Arashiego. – zaczęła wesoło i wystawiła nogę przed siebie. Save patrzył na jej zgrabną łydkę… Na co on właściwie miał patrzeć? – Są cudowne, prawda, tylko jeszcze trochę sztywne i blacha wgryza mi się w piętę            - stwierdziła dziewczyna. Do Save dotarło! Na jej nogach były nowiutkie buty. Ciężkie, masywne i połyskujące ciemną zielenią glany. – Pójdziesz z nami, prawda? – zaczęła, puszczając go i stając przed nim. Jej soczyście zielone oczy znalazły się tak blisko niego. Jak mógłby jej odmówić. Wymamrotał coś pod nosem, Tora rzuciła mu się na szyje. – Wspaniale! Wiec przyjdziemy pod twój blok o ósmej, nie spóźnij się – powiedziała, całując go w policzek. Po chwili pobiegła na zajęcia. Save stał jak zaczarowany, dotykając policzka, na którym wciąż czuł jej delikatne, miękkie usta…

            Dochodziła ósma. Save spojrzał na zegarek po raz dziesiąty w ciągu minuty. Sam nie wiedział, co ma zrobić, chciał zobaczyć Torę. Ale… Tora cały czas mówiła w liczbie mnogiej. Miała przyjść z kimś! Save obawiał się najgorszego. W końcu jednak, gdy zegar wybił ósmą, Save założył buty, złapał swój beżowy płaszcz i wybiegł z domu. Chwilę się wahał, po czym wrócił zamknąć drzwi, choć na jeden zamek. Zbiegł czym prędzej po schodach, zakładając w biegu płaszcz. Wybiegł z bloku i natychmiast się zatrzymał. Miał ochotę zawrócić i udawać, że nigdy nie ruszył się z fotela.
Czarne włosy zafalowały na jesiennym wietrze, poły czarnego płaszcza zafurkotały złowrogo, błysnęły ostre ćwieki i zabrzęczały łańcuchy, gdy zielonooki mężczyzna odwrócił się do studenta. Save głośno przełknął ślinę, nieświadomie zaczynając się cofać. Nagle poczuł ciepłe kobiece ciało tuż przy sobie. Spojrzał w dół. To była Tora. Uśmiechała się do niego tak wesoło, że czuł, jak serce mu topnieje, mimo że przed chwilą całe jego ciało skuł lód. Jednak wciąż czuł się niezręcznie, wiedząc, że on tam jest i patrzy na nich.
            - Spóźniłeś się – stwierdziła Tora, biorąc go pod ramię i ciągnąc w sobie tylko znanym kierunku. – Fakt, że tylko kilka minut, ale spóźnienie to spóźnienie – powiedziała, całując go w policzek. Save poczuł dreszcz, ale nie był on przyjemny. Już miał się zacząć zastanawiać, skąd u niego taka reakcja, gdy jego spojrzenie uwięziły zielone oczy. Nie mógł się uwolnić. Co się z nim działo!?
            - Save…? – zapytała zdziwiona Tora. Wędrując za jego wzrokiem, spostrzegła stojącego niedaleko niej mężczyznę.
            - Save, to tylko Arashi, nie poznałeś go? – zapytała Tora, śmiejąc się perliście. Studentowi nie spodobał się ten śmiech. Nagle zapragnął wrócić do domu. Pragnął tego tak bardzo, ale nie mógł wymyślić niczego, by móc się stamtąd wyrwać i nie stracić twarzy!
            - Miło cię znowu widzieć – powiedział Arashi, gdy student wraz z Torą zbliżyli się do niego. Objął ramię Save. Po przyjacielsku? Nie… On nic nie robi po przyjacielsku! Co on musiał z nim robić, jak się schlał. Co?! Mógł go przecież powtórnie ubrać takie  myśli nie biorą się znikąd!
            - Save, wszystko w porządku? Masz wypieki – zauważyła  Tora, przyglądając się studentowi z troską, przez co blondyn całkiem stanął w pąsach.
            - Nie… To nic… - burknął, strasznie zakłopotany. Poczuł, że Arashi zabiera rękę z jego barków. Od razu poczuł się lepiej. Tora widząc, że chłopak nie chce rozmawiać na temat swojej nagłej słabości, postanowiła go zmienić.
            - Mam ochotę na lody a wy? – zapytała  nagle.
            - O tej godzinie? – zdziwił  się Save.
            - Znamy jedną lodziarnię, jest czynna do późna, często tam zaglądamy – powiedział Arashi, uśmiechając się porozumiewawczo do Tory. Dziewczyna opowiedziała mu szerokim uśmiechem i pociągnęła Save przed siebie. Student patrzył na szybko mijający nocny krajobraz. Idąc z dziewczyną, o jakiej do niedawna mógł tylko marzyć. Mimo to nie był szczęśliwy, jego myśli wciąż nawiedzał Arashi. Wreszcie Tora zatrzymała się. Przed studentem migotał czerwony bilbord "Caffee clube"; był taki intensywny, że aż raził oczy. Podniósł rękę, by jakoś osłonić się przed jego blaskiem. Tora szybko wciągnęła go do środka. Prędko wybrała stolik i posadziła go naprzeciwko siebie.
            - Co zamawiasz? – zapytał  Arashi, odwracając krzesło i rozglądając się za kelnerem. Wybrał miejsce obok Save, jednak w przyzwoitej odległości. Usiadł okrakiem, kładąc ręce na oparciu.
            - Gałkowe waniliowe… - powiedział  student, zakłopotany, że to nie on stawia.
            - Nie chcesz deseru?! – zapytała  zszokowana Tora. – Ja  wezmę deser z lodami czekoladowo    -truskawkowymi z polewą winogronową.      - Powiedziała, oblizując się na samą myśl o przyszłej rozkoszy. Arashi szturchnął Save w ramie.
            - Nie krępuj się, następnym razem ty stawiasz – powiedział, starając się jakoś rozchmurzyć dziwnie spiętego studenta.
            - Chcę jedną waniliową gałkę. – powiedział  twardo Save, podnosząc na niego błyszczące spojrzenie niebieskich oczu. Arashi cofnął rękę, zaskoczony tą nagłą wrogością.
            - Arashi, co bierzesz? – zapytała  Tora, sprowadzając go na ziemie.
            - Ja? Tak… Hmm… Czekoladowo-bananowe – burknął. Tora złożyła zamówienie. Arashi przypatrywał się studentowi, starając się odgadnąć, co go tak nagle ugryzło. Dziewczyna uśmiechała się do Save promiennie i starała się zabawić go jakąś miłą rozmową. Blondyn odpowiadał przez grzeczność, widać było po nim, że najchętniej by ich pożegnał i poszedł do domu. W ogóle nie patrzył na nich. Jadł przyniesionego loda powoli i bez apetytu, podczas gdy Arashi i Tora bawili się przyniesionymi deserami, śmiejąc się radośnie i częstując siebie nawzajem. Dziewczyna chciała włączyć Save do zabawy, jednak on odmówił, posyłając przy tym tak jadowite spojrzenie Arashiemu, że mężczyzna prawie udławił się jedzonym lodem. Tora zerwała się i natychmiast poklepała pomocnie przyjaciela po plecach.
            - Jesz za szybko… - zganiła  go, gdy atak gwałtownego kaszlu zaczynał mijać.
            - Tak, masz rację… Save, chodź ze mną na chwilę – powiedział, wstając i biorąc pod rękę blondyna, po czym wyszedł z nim z restauracji.
            - Co cię napadło?! – syknął  przez zaciśnięte zęby, patrząc wściekle na lodowaty chłód kryjący się w niebieskich oczach studenta.
            - Domyśl się… - warknął  Save, starając się go minąć i wrócić do środka. Arashi chwycił go za rękę i zacisnął, boleśnie zatrzymując.
            - Słuchaj, Save, jak masz coś do mnie, to powiedz! I nie mieszaj do tego Tory – powiedział  stanowczo.
            - Nie mam ci nic do powiedzenia! – krzyknął  Save, zaczynając się panicznie szarpać. Nie chciał, stanowczo nie chciał, by go tak trzymał!
            - Arashi, Save, co robicie? Idziemy? – zapytała  zaskoczona Tora, widząc ich szarpiących się przy drzwiach. Zakłopotany Arashi puścił studenta, który starał się ukryć czerwoną z zażenowania twarz.
            - My tak tylko rozmawialiśmy, tygrysku. – burknął  w końcu Arashi. - Prawda?  - zapytał, podnosząc na studenta spojrzenie.
            - Tak… - bąknął Save.
            - Arashi... – Tora zaczęła surowym tonem, grożąc mężczyźnie palcem. – Bądź grzeczny. – dodała tajemniczo, po czym stwierdziła, że powinni już iść, bo grozi im spóźnienie.

            Po niedługim czasie doszli w milczeniu do parku. Zmrok już zapadł. Drzewa w ciemności wyglądy jak ogromne strachy na wróble. Save poczuł się jak mały wróbelek. Wzdrygnął się, gdy wiatr mocniej zawiał. Co on tam właściwie robił?
Weszli głębiej. Ścieżki były słabo oświetlone. Save czuł, że nie powinno go tam być. Tyle słyszał o „wypadkach”, które zdarzały się w takich miejscach. Jednak Tora i Arashi czuli się pewnie. Nagle dziewczyna pisnęła, a blondyna z przerażenia przeszedł zimny dreszcz po plecach. Jednak po chwili student zrozumiał, że to był pisk radości. Tora podbiegła do jakiejś postaci siedzącej na ławce nieopodal.
            - Ototo! – zawołała uradowana. Postać podniosła się i nim zdążyła zrobić choćby jeden ruch, Tora rzuciła się jej na szyję. Chwilę po tym zasypała gradem pocałunków jej policzki. Wyraźnie tym skrępowaną osobą okazała się być nieco wyższym od Tory chłopakiem o uroczej, dziewczęcej urodzie. Save nie miał zamiaru mu się przyglądać.
            - Arashi-chan! – Dobiegł go nagle dość cienki jak na chłopca głosik, który wyrwał się z objęć Tory i rzucił się na wspomnianego mrocznego anioła.
            - Hej, koteczku. Dawno żeśmy się nie widzieli – powiedział Arashi, uśmiechając się czule i tarmosząc długie włosy chłopaka.
            - I pomyśleć, że mieszkamy razem – prychnęła Tora, wracając do nich. – Ototo? Nii-san i Kaze-kun też tu są? – zapytała, odciągając chłopaka od Arashiego.
            - Tak… Gdzieś się tu zaszyli… - mruknął. Nagle jego spojrzenie padło na Save, z czego blondyn nie był zadowolony. Tora szybko to dostrzegła.
            - Save, to mój braciszek. – powiedziała radośnie, tarmosząc włosy chłopakowi. Ten odgonił jej ręce jak natarczywą muchę. – Neko. To jest Save. Opowiadałam ci o nim. – dodała, gdy już jej się wyrwał.
            - To on? – Neko otworzył szerzej oczy. – Ten od Red- shoka? – zapytał.
            - Tak. – Tora uśmiechnęła się z rozbawieniem. – Save, twój wyczyn jest już legendą. Zwłaszcza że mój mały braciszek ma jeszcze słabszą głowę od ciebie. – zaśmiała się perliście. – Poszukam Nii-san i jego złośnicy. – zaczęła, idąc w stronę gęstych krzewów. Obok Save coś przemknęło. Jakiś czarny złowrogi cień. Arashi zatrzymał Torę.
            - Tygrysku, ja ich poszukam. Wiesz, jacy oni są. Znowu na ciebie nawrzeszczy, a na mnie się nie odważy – stwierdził, całując dziewczynę w czoło, po czym samemu włażąc w krzaki.
            - Arashi? Mogę iść z tobą? – zapytał Neko. Arashi wzruszył ramionami. Chłopak spojrzał na starszą siostrę. Ta tylko westchnęła i także wzruszyła ramionami. Uradowany Neko podbiegł do Arashiego i przytulił się do jego ramienia.
            - Spotkamy się tam, gdzie zwykle, tygrysku – powiedział Arashi, puszczając oczko w stronę Save i Tory, którzy samotnie zostali na ścieżce. Po chwili dziewczyna ruszyła w głąb parku. Student pospieszył za nią, nie chcąc zastawać tu sam. Wkrótce doszli do centrum parku, w którym było małe jeziorko. Na niewielkiej polance przy nim zgromadził się tłum ludzi. Ku przerażeniu studenta wszyscy wyglądali jak Arashi. Czarne płaszcze, łańcuchy, ćwieki. Tora w ogóle się tym nie przejęła. Wręcz sprzeciwienie, ucieszył ją ten widok. Złapała Save za nadgarstek i zaczęła się przedzierać przez tłum, co jakiś czas pozdrawiając kogoś lub posyłając uśmiech i machając. Doszli do jeziorka, Tora ciągnęła go dalej, aż znaleźli się na niewielkim pomoście. Save szybko dostrzegł tego, którego nie chciał oglądać. Arashi stał w towarzystwie Neko, Kaze i kogoś jeszcze.
            - To Nuriko. Starszy braciszek. Rzadko kiedy jest miły – mruknęła Tora. Gdy tylko podeszli do czwórki stojącej na moście, dziewczyna przyskoczyła do najstarszego z rodziny i ucałowała go, co przyjął bez najmniejszej reakcji. Spojrzał tylko na Save chłodnym wzrokiem.
            - Arashi, to nie miejsce dla twoich słodkich, eleganckich kochanków – burknął.
            - Co? – jęknął Neko, patrząc na Arashiego jak zbity pies.
            - Czego na mnie?! – zaczął oburzony Azjata. – Kaze nagadała ci głupot. Save przyszedł z Torą… - burknął. – Ja dziś jestem sam – dodał, uśmiechając się złośliwie. Nuriko przeniósł chłodne spojrzenie swych brązowych oczu na Torę.
            - Rozum straciłaś? – warknął.
            - Nuriś, nie pogniewasz się, jak porwę ci dziewczynę, co? – zapytał Arashi, nagle łapiąc Kaze, przerzucając ją sobie przez ramię i z nią odchodząc. Ta zaczęła głośno protestować, ale na Arashim nie robiło to najmniejszego wrażenia. Nuriko zazgrzytał zębami.
            - Porozmawiamy w domu – prychnął, celując w Torę palcem, po czym poszedł za brunetem i swoją dziewczyną. Neko, nie bardzo wiedząc, co ma ze sobą zrobić w tej sytuacji, pobiegł za nimi, wołając rozpaczliwie: „Arashi”. Tora westchnęła.
            - Przepraszam, zapominałam, że moi bracia też tu będą. – powiedziała, siadając i spuszczając nogi z mostu; czubki jej butów mąciły gładką taflę czarnej o tej porze wody. Save usiadł obok niej. – Między Arashi i Nuriko ciągle zgrzyta, odkąd zamieszkaliśmy razem. – znów westchnęła.
            - Mieszkasz… Mieszkasz z Arashim? – zapytał Save, przerażony tą myślą. Dlaczego, po co ona z nim mieszkała?
            - Arashi pomaga nam… Razem jest łatwiej. Wszyscy możemy studiować, żadne z nas nie musi pracować na studia rodzeństwa… Rety, Save, naprawdę przepraszam. Tak głupio wyszło – mruknęła. Wyglądała na naprawdę tym przejętą i zmartwioną. Jednak Save nie bardzo wiedział, co powinien powiedzieć. Sytuacja, w której przed chwilą był, naprawdę była dla niego nieprzyjemna, i dziwna. Blondyn nie był w stanie na nią spojrzeć.
            - Save, odpowiedz mi na jedno pytanie        - zaczęła nagle po chwili ciszy. Student odruchowo odwrócił wzrok od wody i spojrzał na nią. Dziewczyna była tak blisko, nawet nie zdawał siebie sprawy, że usiał tuż przy niej. Spojrzał jej niechcący w oczy. – To zaproszenie… Ono nie było twoim pomysłem. To była inicjatywa Arashi, prawda? – Save zupełnie nieświadomie zaczerwienił się po sam czubek nosa. Nie wytrzymał, spuścił wzrok.
            - Nie wiem, o czym mówisz – burknął tylko. Nie mógł uwierzyć, że tę miłą chwilę, sam na sam z Torą, zawdzięczał temu… Ale wszystko na to wskazywało. Skoro o to pytała, znaczyło, że to nie był jej pomysł… Dziewczyna nagle zaśmiała się.
            - Więc on naprawdę próbuje nas, swatać. Ach, ten Arashi… – podparła głowę na łokciach. Znów zapadło milczenie.
            - Save, przepraszam – znów zaczęła. Student poczuł jak kładzie mu głowę na ramieniu i kompletnie zesztywniał. – Polubiłam cię od samego początku, od naszej rozmowy w klubie. Ale ja nie jestem jeszcze gotowa na kolejny związek. Jeszcze nie wyleczyłam się ze swojej pierwszej miłości… Odpowiada ci na razie rola mojego przyjaciela? – zapytała, uśmiechając się uroczo. Save nie był w stanie jej niczego odmówić. Sam nie zauważył, kiedy jej przytaknął. Tora pocałowała go w policzek, po czym wstała. – Przyniosę coś do picia, to trochę potrwa, wiec możesz się tu nieco rozejrzeć – powiedziała, posyłając mu kolejny uśmiech, po czym poszła w kierunku brzegu i reszty tłumu.