Arashi gadał
jak nakręcony. Bez przerwy zalewał Save potokiem słów i mówił tylko na jeden
temat. Jego oczy błyszczały się przy tym jak dwa szmaragdy. Był podekscytowany
i rozentuzjazmowany. Paplał i paplał. Mówił o swoim mały cukiereczku, jak
nazywał Nickiego. Opowiadał Save jak mu z nim dobrze i co robią, gdy się
spotykają. – Save on jest taki słodziutki. Przy nim naprawdę czuję się na bóg.
Prawi mi komplementy, usługuję i jest na każde moje skinienie, ale nie tracie
przy tym godności i dumy. Jest jak dobra kochająca żona. A jak on mnie całuję.
To jest cudowne. Nikt mnie nigdy tak nie całował. Z taki pożądaniem i uczuciem.
Albo, kiedy mnie pięści…
- Arashi dość! – Save poderwał się z fotela. – Mam
powyżej uszu słuchania o tym gówniarzu!
- Ale… Save. O co ci chodzi?
- A jak myślisz?! – burknął nieprzyjemnie Save nadal
stojąc i krzyżując ręce na piersi.
- Nie wiem… myślałem, że skoro jesteśmy przyjaciółmi
to… to, że mogę podzielić się z tobą swoją radością. Naprawdę jest mi przy nim
dobrze.
- Arashi przestań się zachowywać jak ostatni kretyn!
Czy ty naprawdę nie widzisz, że to dziecko! Będziesz miał przez to kłopoty!
- Przestań. Przecież nie robimy nic złego – oburzył
się Azjata.
- Jak to nie. Arashi masz romans z niepełnoletnim.
Masz wyrok w zawieszeniu. Dobrze wiesz, że nawet za wykroczenie mogą cię
wsadzić do więzienia, a ty sobie harcujesz z bachorem!
- Jesteś zwyczajnie zazdrosny. Ile chciałeś być
jedynym mężczyzną w moim życiu? Myślałeś…
- Arashi, wcale nie jestem zazdrosny. Nie zależy mi na
tym, żebyś nie miał romansów albo partnerów – syknął zirytowany Save. – Martwię
się o ciebie. Będziesz miał przez niego kłopoty. Jeśli to do ciebie nie dociera
to, chociaż przestań o tym gadać, czuję się jakbym był współ winny! – warknął.
- Save, ale o co tyle szumu? Nie spałem z
cukiereczkiem. Tylko się miziamy.
- To nie ma znaczenia! Myślisz, że jak ktoś was
nakryję i to zgłosi, policja będzie się pytać ile razy z nim spałeś i co
robiłeś? – zapytał Save gniewnie. Arashi uśmiechnął się dwuznacznie.
- Racja mogliby tego nie przeżyć. Jestem bardzo
wyrafinowany w pieszczotach – oświadczył z dumą w głosie. Save wydał z siebie
dźwięk frustracji.
- Ty kretynie! Pomyśl, co ty wyprawiasz! Rzuć tego
dzieciaka zanim będzie dla ciebie za późno! I przestań o nim gadać!! – wrzasnął
Save widząc, że Arashi zamierza coś powiedzieć, po czym sztywnym krokiem
poszedł do kuchni.
Arashi został na fotelu. Chwilę było spokojnie, miał
czas na pomyślenie nad tym, co mówił student, gdy nagle z kuchni dobiegł dźwięk
tłuczonego szkła i głośnie, siarczyste przekleństwo blondyna. Arashi nawet nie
wiedział, że jego ukochany potrafi tak klnąc. Natychmiast tam poszedł. Blondyn
patrzył z wyrzutem na stłuczoną filiżankę. Wnioskując z miejsca, w którym stał
chciał zaparzyć sobie kawy.
- Save? Co się stało? – zapytał zmartwiony Arashi. Student
spojrzał na niego wściekle.
- Zrobiłem sobie kawy, a filiżanka wyskoczyła mi z
dłoni – burknął. Brunet dopiero teraz zauważył, że student trzymał się za rękę.
- Save, oparzyłeś się? – zapytał z przerażeniem Azjata,
natychmiast będą przy nim.
- Nic mi nie jest – syknął na niego blondyn, ale
Arashi był nie przejednany. Natychmiast obejrzał jego rękę, po czym pociągnął
go do zlewu i spłukał mu ją zimną wodą. Przyniosła ulgę, nie tylko poparzonej
dłoni, ale też jego nerwom.
- Nie wygląda dobrze – stwierdził Arashi wycierając
delikatnie rękę Save. – Siadaj zrobię ci tej kawy i opatrzę cię jak należy – powiedział
stanowczym głosem. Po wybuchy złości blondyn poczuł nagle wyrzuty sumienia i
smutek, posłusznie powlókł się do salonu i znają miejsce w fotelu.
Po chwili Azjata
przyniósł mu kawę i nasmarował mu dłoń środkiem łagodzącym oparzenia, który
znalazł w apteczce w łazience. Usiadł naprzeciw niego. Save był ponury i
milczący, wbił wzrok w filiżankę kawy, jakby chciał ja zmusić by sama podniosła
się do jego ust. – Masz dzisiaj występ? – zapytał.
- Nie – odparł krótko Arashi. Save podniósł na niego
wzrok.
- Mówiłeś, że wychodzisz. Myślałem, że do pracy - mruknął.
– Wracasz do domu, przecież nie ma tam miejsca?
- Nie wracam do domu. Jestem umówiony z Nickim.
- A gdzie zamierzasz przenocować. Mówiłeś, że nie
wracasz tu na noc – powiedział ostrzegawczym tonem Save.
- Przekimam się u niego. Nic nie mów, już wiem, co
sadzisz na ten temat – tancerz wyprzedził słowa, których blondyn nie zdążył
wypowiedzieć. Student przez chwilę patrzył na niego oskarżycielsko. Po czym
westchnął smętnie.
- Arashi, chciałem… - zaczął niepewnie. – Może mógłbyś
ze mną… - próbował, a oczy Arashi zaświeciły z nadzieją. – Chciałem cię prosić,
żebyś wyszedł ze mną w niedzielę.
- Skąd ta prośba? – zdziwił się Azjata tracąc ten
błysk radości z oczu.
- Tak po prostu… - mruknął zmieszany student. – Naszła
mnie ochota na zabawę… może kogoś poznam – westchnął. – Choć będąc z tobą to
raczej nie mam szans przyciągnąć czyjejś uwagi – stwierdził.
- Przestań. Laski naprawdę na ciebie lecą, ślepy
jesteś czy co? Tora ciągle mówi, że się o ciebie jej wypytują. Wszystkie
dziewczyny od niej z roku się do ciebie śliną – Save spojrzał na niego jak
zbity pies. – No dobra, gdzie chcesz iść… do Yurika? – zapytał.
- Nie, chciałem iść z tobą do Illusions.
- Dlaczego tam? – Arashi aż podskoczył w swoim fotelu.
- Proszę. Jakoś tak naszła mnie ochota, żeby iść
właśnie tam. Dawno tam razem nie byliśmy.
- Save możesz przyjść w każdej chwili. Załatwię ci ile
zechcesz wejściówek.
- Arashi to nie to samo. Właściwie to jeszcze nigdy
nie byłem z tobą na dyskotece tak naprawdę… u Yurika tylko piliśmy… - Save
splamił się rumieńcem. – Chciałem… chciałem trochę podejrzeć jak ty to robisz.
Jak podrywasz dziewczyny – mruknął.
- No nareszcie mówisz jak mężczyzna – zaśmiał się
Arashi. – No dobra skoro chcesz mieć zdobycz akurat tam – prychnął wzruszając
ramionami. – Musze już lecieć. Widzimy się, więc dopiero w niedzielę na twojej
lekcji uwodzenia – brunet podchodząc do drzwi puścił mu oczko, uśmiechając się
dwuznacznie. – Trzymaj się. I uważaj na łapkę – dodał wychodząc. Save odetchnął.
Udało mu się. Arashi pójdzie z nim do tego cholernego klubu na to przyjęcie
niespodziankę. Tora nie będzie się czepiać. Ale czy Arashi nie będzie na niego
zły? Może w ogóle przetnie przychodzić i skupi się na tym swoim smarku. Gdyby
Save tylko mógł dopaść tego dzieciaka w swoje ręce, już on by mu powiedział, co
sadzi o deprawowaniu Arashiego!
W niedzielę
rano Save odwiedzała Tora. Dokładnie wyjaśniał mu plan, jaki mieli na przyjęcie
urodzinowe dla Arashiego i poinstruowała jaki ma się zachować i gdzie zabrać go
dokładnie. Save powiedział jej, że się tym wszystkim denerwuję i obawia się, że
nie dotrzyma obietnicy. Ona tylko uśmiechnęła się przyjaźnie i poklepała go po
ramieniu mówiąc, że sobie poradzi.
Była wyraźnie odmieniona. Save tylko zgadywał, że to
dzięki odnalezieniu dawanej miłości. Była radosna, a oczy jej się iskrzyły jak
dwa zielone płomyczki. Policzki miała rumiane i nie przestawał się uśmiechać.
Jej strój zaś stał się nieco bardziej skromniejszy. Jakby chciał pokazywać swe
wdzięki tylko temu wybranemu. W końcu pożegnała się z Save, przypomniała mu, że
na niego liczą i poszła dokończyć przygotowania.
Student dla pewności przypomniał Arashi o obietnicy i
umówił się z nim na konkretną godzinę. O wyznaczonej porze Azjata staną w
drzwiach jego mieszkania i raz jeszcze zapytał, dlaczego to musi być Illusions.
- Dlaczego nie chcesz tam iść? – zapytał Save
ubierając się.
- Tam są większe szanse, że jakaś rozhisteryzowana
panienka mnie rozpozna… nie wiesz, co się dziej w takich chwilach i wierz mi
wolisz nie wiedzieć.
- Ukryjemy się w małej sali. Słyszałem, że tam nie
wiele osób przychodzi.
- Tak, ale tam nie będziesz miał szans na podryw – sprzeciwił
się Arashi.
- Trudno, najwyżej wyjdziemy i się rozejrzymy jak już
wszyscy będą dostatecznie pijani żeby cię nie poznać – powiedział wesoło Save.
Naprawdę czuł się jakby szedł z Azjatą na dyskotekę. Jakby to miał być ich
tylko wieczór. Gdy pod klubem uświadomił sobie, że tam czeka na niego Tora, jej
bracia i reszta, posmutniał. Na szczęście Arashi nic nie zauważył.
Weszli do
klubu bez problemu. Arashi w końcu był gwiazdą. Jego i towarzyszące mu osoby,
wpuszczano za darmo. Save denerwował się coraz bardziej. Gdy znaleźli się w
miejscu, w którym prawie nie było ludzi Arashi zatrzymał się. Właściwie było
już widać małą salę, do której zmierzali.
- Save? – zaczął Azjata opierają się o ścianę. – O co
tak naprawdę chodzi? Czuje w tym podwójną grę – powiedział. Save zaczerwienił
się. – To podwójna randka z niespodzianką? – zapytał. – Czy coś innego?
- Arashi… po prostu chciałem spędzić z tobą trochę
czasu… - mruknął zmieszany nie udało mu się ukryć tego i rumieńca wstydu.
- Wiesz to trochę dziwne, że chcesz spędzać wolny
wieczór z facetem – stwierdziła Azjata. – Chyba wiem, o co chodzi – spojrzał na
Save oskarżycielsko. – Pożałujesz działania w spisku – szepnął, po czym
potarmosił jego włosy i posła mu diabelski uśmieszek. Wszedł na salę i pozwolił
zrobić sobie niespodziankę. Światło nagle zapaliło się, posypała się konfetti i
wszyscy wyskoczyli z ukrycia krzycząc „niespodzianka”. Jakże on nie lubił tego
typu imprez.
Save wszedł tuż za Arashi, jakby kryjąc się w jego
cieniu. Udawał, że go tam nie ma.
Tora rzuciła się solenizantowi na szyję i przystąpiła
do życzeń, obściskując go i całując. Zaraz potem wymieniała się z Neko, który
również nie szczędził pocałunków i uścisków dla Azjaty. Uki idąc w ślady swych
poprzedników wykorzystała okazję by pocałować i przytulić się do Arashiego.
Sprawa się skomplikowała, gdy na jego szyi zawisła Kaze. Azjata dziękował za
życzenia, ale jednocześnie musiał prosić by go nie molestowała, bo nie wypada
przy ludziach. Zwłaszcza przy czerwonym ze złości Nuriko. Najstarszy z braci
patrzył tylko surowo na niego, nie złożył mu życzeń ani nie zagroził, wiec było
dobrze. Okami coś tam bąknął o szczęściu i tak dalej wymieniając się z Arashi
tylko krótkim uściskiem. Wtedy do akcji wkroczyła Kata. Arashi miał nadzieję,
że tego uniknie. Ale chwycił go w swoje ramiona i zmusiła do pocałunku. W jej
rękach tancerz zachowywał się jak niedoświadczony szczeniak, do tego bojący się
kobiet. Jednak patrząc na to, co Kata z nim wyprawiał Save mu się nie dziwił.
Na szczęście Tora w porę zareagował i zabrała Arashiego chcą mu pokazać resztę
gości. Azjata bardzo ucieszył się na widok swego dawnego przyjaciela z odwyku.
Pochwalił urodę jego narzeczonej i życzył im szczęścia.
- Arashi teraz największa niespodzianka – powiedziała
zadowolona z siebie Tora ciągnąc go w głąb salki. Save dostrzegła, że ktoś
wstaje z fotela w głębi. Z pewnością była to kobieta, jej ruchy były delikatne
i pełne gracji. Podeszła do Arashi i uśmiechnęła się. Była piękna. Wyglądała na
czystej krwi Azjatkę. Save zgadywał, że byłą Japonką. Była drobna i niska,
Arashi i nawet Tora oboje górowali nad nią, mimo to dziewczyna promieniował
czymś, co przytłaczało ich oboje. Azjata stał i po prostu się na nią gapił.
Zerknął na Torę.
- Nie poznajesz jej? – zapytała z rozbawieniem. Arashi
spojrzał raz jeszcze na dziewczynę. Uśmiechnęła się szerzej i błysną metal na
jej białych ząbkach. Nosiła aparat korygujący.
- To nie może być… - zaczął Arashi. – Sora miała
wielkie bryle, krzywe zęby… - spojrzał znacząco na jej aparacik – i zawsze
wyglądała jak facet – powiedział przyglądając się dziewczynie.
- A Arashi był małym, biednym chłopcem, który ciągle
się wszystkich wstydził i którego trzeba było ratować to przed nauczycielami,
to przed kolegami, lub przed nim samym.
- Sora, wyrosłaś na niezłą laskę – powiedział w końcu Azjata
uśmiechając się do niej.
- A ty Arashi jak na złość jesteś całkiem przystojny –
sierdziła. Brunet uśmiechnął się szeroko i pochwycił ja w ramiona. Uściskali
się mocno.
- Tora jak ją znalazłaś? – zapytał w końcu. – Tak
dawno się nie wdzieliśmy – dodał.
- Z dobre dziesięć lat. Często o tobie myślałam, mały
łobuzie – powiedziała Sora dając Arashi kuksańca w ramię.
- Sora, chodź komuś cię przedstawię – powiedział nagle
uradowany i pociągnął dziewczynę za rękę. Nim się Save zorientował byli przy
nim. – Sora, to Save, mój… no najlepszy przyjaciel – powiedział pokazując jej
studenta. – A to, mój anioł struż ze szkolnej ławki – dodał z radością w
głosie. – Siedzieliśmy razem w ławce do czasu aż… - nagle przerwał i wbiły
wzrok w podłogę. – No do czasu aż nie zrezygnowałem z nauki – powiedział po
chwili. Save nie bardzo wiedział, czego Azjata od niego oczekuję. Ale jego
problem szybko się rozwiązał. Ktoś przyniósł tort urodzinowy i wszyscy zaczęli
śpiewać dla solenizanta i kazali mu zdmuchnąć świeczki.
Po tym
wszystkim zaczęło się przyjęcie. Tort został pokrojony, szampan rozlany,
przyniesiono też inne zakąski i alkohol, czego zdusza zapragnie. Arashi
wspominał ze wszystkimi. A to swoje wyczyny na odwyku, a to zabawy z Sorą.
Opowiedział też wszystkim zainteresowanym o swoim romansie z Tora i Neko. Sora
nie mogła się nadziwić, co wyrosło z tego jak mówiła niewinnego i delikatnego
chłopczyka. Nikt jej nie chciał uwierzyć jak opowiadała o tym, że musiała go
bronić przed kolegami, bo sam nie potrafił. Ona zaś nie wierzyła, że Arashi stał
się ich obrońca i żywicielem. Była też ciekawa jego pracy i wyraziła chęć
zobaczenia jego popisu. Lord i jego dziewczyna wyglądali na równie
zainteresowanych. Arashi jednak wydał się tym faktem nieco zmieszany. Powiedział
tylko, że zobaczy, co się da w tej sprawie zrobić, ale wtedy wtrąciła się Kata
i dała im wejściówki na najbliższy występ.
Po jakimś
czasie do Save przysiadała się Sora i zaczekała z nim rozmawiać o Azjacie,
który akurat znikną studentowi z oczu.
- Wiesz kiedyś przepowiedziałam Arashiemu jego
przyszłość. Może mi nie uwierzysz, ale moje przepowiednie zawsze się sprawdzają
– powiedziała nagle.
- Co mu dokładnie powiedziałaś? – zapytał Save
podejrzewając, że to właśnie ona jest odpowiedzialna za wtłoczenie do głowy
Arashiego tych wszystkich bzdur o reinkarnacji i duszach.
- Przepowiedział dokłada to, co się stało jak miał
piętnaście lat. Jego wielką stratę i ból… potem nowe życie. Nie myliłam się. A
ty jesteś uwieńczeniem jego karmy.
- Czego?
- Doświadczenia życiowego.
- Nie rozumiem. – Sora uśmiechnęła się na te słowa.
- Jesteś chrześcijaninem nie zrozumiesz – powiedziała.
- Arashi już mi mówił, co to jest ta karma, ale co to
ma wspólnego ze mną?
- Arashi w każdym swoim życiu wędruję szukając kogoś…
jego wędrówka w tym życiu jest już prawie skończona. Ty także poszukujesz, ale
nie masz pojęcia, czego szukasz. Ale jeśli wsłuchasz się w swoje serce zrozumiesz,
że już to znalazłeś. Boisz się jednak…
- Przestań. Nie wierze w takie bzdury – burknął Save.
- Nie czujesz się czasem jakby coś ci odebrano, w taki
dziwny sposób samotny?
- Nie – burknął Save. Powinien dodać, że już nie. Od
kiedy spotkał Arashi jego życie stanęło na głowie i zawsze ktoś był przy nim.
- Lubisz Arashi. Nie potrafisz go nie lubić – stwierdziła
dziewczyna patrząc na niego z rozbawieniem. – Kto to jest? – zapytała nagle,
Save dopiero wtedy zwrócił uwagę, że Arashi wrócił. I nie był sam! Na kolanach
siedział mu jakiś szczeniak. Save od razu go poznał.
- Nicki… jego chłopak. – wyjaśnił sztywno.
- Nie możliwe. Arashi nie związałby się z kimś takim…
to do niego nie pasuję.
Save patrzył na Nickiego, jakby chciał go zamordować
samym spojrzeniem.
- Jego dusza się nie zmieniła. Ale on jest do ciebie
podobny… - mruknęła dziewczyna po czym wstała i podeszła do innych. Save został
sam przy stoliku i obserwował każdy ruch tego dzieciak i Azjaty.
Goście po woli zaczęli rozchodzić się do domów. W końcu
Tora i Okami poszli odprowadzić ostatnich, gdy Save nadal przyglądał się
igraszką Nickiego i Arashi. Sam już nie wiedział ile wypił, ale wiedział, że to
wystarczy by się usprawiedliwiać następnego dnia. Wstał i mocno nim zakołysało.
Żaden szczeniak nie będzie całował Arashiego! Nie bardzo jednak mógł się ruszyć
i zapobiec temu. Musiał poczekać aż podłoga się uspokoi i przestanie latać jak
opętana. Arashi nagle wstał, powiedział coś do chłopaka i wyszedł z sali. To
była szansa Save, już mu się przestało tak strasznie kręcić w głowie. Podszedł
do Nickiego. Chłopak spojrzał na niego obojętnie.
- Zostaw Arashi w spokoju – syknął studenta groźnie.
- To ty się odczep! – burknął chłopak wstając i
patrząc Save wyzywająco w oczy. – Arashi jest ze mną szczęśliwy – dodał butnie.
Save zacisnął pięści. Chwycił chłopaka za kołnierz i potrząsnął nim.
- Wiem, czego od niego chcesz! Nie jestem tak naiwny
jak on i Tora! Zabiję cię jak nie dasz mu spokoju – znów syknął, łapiąc go za
kołnierz koszuli. Nicki przestraszył się, ale próbował to ukryć.
- A czego ty chcesz od Arashiego!? Tak lubisz się
bawić innymi? – zapytał chłopaczek. Blondyn rzucił nim z całych sił, nawet nie
wiedział, że tyle ich w sobie miał. Ale Nicki był taki drobny. Chłopak
przewrócił się na podłogę, chciał wstać, ale Save już był przy nim.
- Nie oddam ci Arashi ty smarku! On zasługuje na kogoś
lepszego niż ty! – krzyknął Save pochylając się nad Nickim. Podniósł rękę by go
uderzyć, gdy ktoś go za nią złapał.
- Save wystarczy – powiedział chłodny głos Arashiego,
który nie wiadomo skąd znalazł się przy nim.
- Puszczaj? Nie będę bezczynnie patrzył jak marnujesz sobie życie! – warknął Save wyrywając się.
- Puszczaj? Nie będę bezczynnie patrzył jak marnujesz sobie życie! – warknął Save wyrywając się.
- To mój wybór – powiedział tym samym spokojnym tonem
Arashi. Save zmierzył go wściekłym spojrzenia, po czym wyrwał mu się z siłą,
która zaskoczyła Azjatę i rzuciła się na chłopaka, który dopiero co, podniósł
się z podłogi. Blondyn sam nie wiedział co robi, kierował nim wyłącznie
wściekłość. Wyciągną ręce do szyi Nickego.
- Przestań! – Arashi w porę zdołał go chwycić w pasie
i odciągnąć. Ruchem głowy dał Nickiemu znak, że ma wyjść z sali. Chłopaczek nie
bez oporów zrobił, co mu Azjata kazał.
- Arashi, ty idioto, puść mnie natychmiast! – wrzasnął
Save wyrywając mu się. – Zabiję tego gówniarza i będzie po sprawie!
- Save, przestań. Co ty w ogóle wygadujesz, o co ci
chodzi? – zapytał przerażony jego zachowaniem Arashi próbując go posadzić.
- Spotykasz się z tym oszustem! On cię wykorzysta,
zniszczy cię! Ja mu na to nie pozwolę! – wrzeszczał nieubłaganie Save nadal
mając zamiar dopaść chłopaka i zabić go. Arashi widział ten niepokojący błysk w
jego oczach.
- Save, znam go, nic mi nie zrobi – sprzeciwił się got.
- Jesteś naiwnym kretynem. Nie wiesz, w co on cię
wpakuję. Tak go urządzę, że go matka nie
pozna! Nie odbierze mi ciebie! – powiedział nieco się uspakajając.
- Save dość! Zachowujesz się jak jakiś oszołom. Co w
ciebie wstąpiło?
- Miziasz się z jakimś przybłędą – burknął Save. – A
ja musze na to patryc i słuchać o waszych przygodach. Mam dość. Albo on albo
ja!
- Save… - Arashi był głęboko wstrząśnięty. – Save, nie
wiesz, co mówisz…
- Gówno prawda! Doskonale wiem, co mowie. Tyle razy
mówiłeś mi, że mnie kochasz! Chyba tak szybko ci nie przeszło? A może zależało
ci tylko na tym żeby się ze mną przespać, co?
- Save nadal cię kocham, ale postawiałeś sprawę jasno.
To miała być tylko przyjaźń.
- Dlatego znalazłeś sobie TO - prychnął Save. – Mnie
chcesz sobie zastąpić tym gówniarzem? Jestem od niego lepszy! Dobrze wiesz, co
do ciebie czuję, ale wciąż mnie odrzucasz, sam nie wiesz czego chcesz! – syknął.
- Save to ty nie wiesz czego chcesz. Jak się spijesz
to… co ja mam o tym sadzić.
- Rób co chcesz. Ja chcę być z tobą. Nie trzeba było tego tak długo ciągnąc jak
tchórzysz.
- Może to ja uciekłem, co? – warknął Arashi. - Taki
jesteś odważny jak się spijesz, tak? – zaczął mrużąc niebezpiecznie oczy. – Skoro
tak bardzo ci na mnie zależy to możemy zaraz jechać do jakiegoś hotelu i się
zabawić. Zobaczymy, jaki chojrak będziesz rano – powiedział z drwiną. Sam też
nie był do końca trzeźwy, a skoro miał okazję w końcu posiąść swoje wielka miłość.
W końcu tyle na to czekał.
- Nie pożałujesz tego, że się w końcu zdecydowałaś – stwierdzał
Save wstając. Zakołysał się niebezpiecznie i Azjata musiał go podtrzymać. – Zrobię
dla ciebie wszystko Arashi – mruknął Save opierając się na jego ramieniu. Brunet
wyniósł go z lokalu i kazał czekać w taksówce. Wrócił, by porozmawiać z Nickim.
Chłopak patrzył na niego jak zbity pies, gdy dowiedział się, że najwyższy czas
przerwać tą zabawę.
- Rozumiem. Ale obiecałem, że pomogę ci zdobyć jego
miłość. Czy to nie oszustwo? – sprzeciwił się.
- Sam nie wiem. Jest totalnie wcięty… przecież i tak
go nie tchnę… - mruknął Arashi. – Ale boję się, że znów mu coś odbije i jeszcze
coś ci zrobi. Lepiej będzie jak wrócisz do normalnego życia. Sarabata[1]. – Tak zakończył ich niby
romans. Wspomnienia o Arashi były dla Nickiego najcenniejszymi z całego życia.
Oddałby wszystko, by móc ciągnąc to dalej, ale szanował decyzję swojego idola i
usunął się w cień.
Gdy Arashi wrócił do taksówki zastał przy niej Torę i
Okami.
- Nie martw się o nas tygrysku nie zrobimy nic
głupiego, obiecuję – powiedział, gdy tylko spojrzała na niego zmartwiona.
- Arashi, byłeś taki szczęśliwy – powiedziała
odciągając go nieco na bok. – Znów będziesz się tak męczył. On nie potrafi tego
zaakceptować.
- Trudno. To i tak nie potrwa długo, wiesz przecież,
dlaczego tak bardzo nie lubię obchodzić swoich urodzin. To mi przypomina jak
mój czas szybko się kończy.
- Nie mów takich rzeczy! – krzyknęła nagle Tora
wybuchając płaczem, aż Okami się zaniepokoił i podszedł do nich. Tora próbował
jakoś ukryć łzy.
- Zaopiekuj się nią – powiedział Arashi wracając do
taksówki. Save spał w niej jak zabity. Azjata wiedział, że tak się to skończy,
w końcu nie raz widział blondyna w podobnym stanie. Dobrze, że nie rzygał.
- Dokąd? – zapytał kierowca. Arashi chwilę się
zastanawiał. Nagle przypomniało mu się, że dostał klucze do jakiejś fanki,
klucze do drogiego apartamentu w dobrym hotelu. Dlaczego by nie? - pomyślał. W
końcu Save tak bardzo się narzucała. Niech myśli, że… Może nawet im się uda to
i dzisiejszej nocy. Podał adres. Po niedługim czasie byli już w tym
apartamencie. Save się rozbudził i najwyraźniej nie stracił chęci. Był trochę
ospały i ociężały, ale się starał. Arashi drżącymi ze zdenerwowania rękoma
rozbierał jego i siebie. Chwilę go pieścił i całował. Save był jak marzenie.
Objął go rękoma i odwzajemniając każdy jego czuły ruch. Azjata tak bardzo go
teraz pragnął.
- Arashi… - jęknął blondyn w odpowiedzi na pieszczoty
zielonookiego, które były coraz odważniejsze. Azjata często słyszał podobny jęk,
gdy nocował u Save. Czyżby to znaczyło, że student miewał sny… że naprawdę coś
do niego czuł… Gdyby tylko Save nie był pijany. Gdyby Arashi miał pewność, że
obaj tego chcą. Nie potrafił się jednak teraz powstrzymać, zwłaszcza, że Save
tylko go zachęcał swoim zachowaniem. Ocierał się o niego, gładził delikatnie i
całował.
Arashi poddał
się…
Więcej..... Już ciekawość mnie zżera co będzie dalej?
OdpowiedzUsuńJuż wkrótce się pojawi.
UsuńDziękuję za komentarz.
Hej,
OdpowiedzUsuńkochana rozdział cudowny, tak, tak już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, czy coś y w tym hotelu, czy może jednak nie? A pojawi się jeszcze Nick? Polubiłam tego chłopaka bardzo. Ciekawych rzeczy się dowiedziało o przeszłości Arashiego, chodzi o to, że był bezbronnym chłopczykiem i musiał być broniony przez Sore...
Weny Tobie życzę...
Pozdrawiam Basia
Dzięki za miłe słowa na tym i innych blogach. To strasznie motywujące dowiedzieć się że komuś podoba się mój styl pisania. Pozostałe blogi są niestety w zawieszeniu, ale po takich komplementach zaczynam się zastanawiać czy by czegoś nie dorzucić. Zobaczę jaki mi plan wyrośnie w tym semestrze i jak ogólnie ułożą się następne miesiące i moja wena - bo Dziecię Bogów stanęło totalnie - i poważnie przemyślę wznowienie blogów. Jeden czytelnik to zawsze coś :), ktoś dla kogo warto pisać.
UsuńJeszcze raz dzięki.
Co do Nickiego, nie zdradzę nic :P