Opowiadanie znajdujące się na tym blogu jest opisem miłości dwóch mężczyzn. Jeśli jesteś osobą niepełnoletnią, lub tego typu związki wywołują Twoje zgorszenie, proszę, opuść tę stronę. Opowiadanie może zawierać opisy scen erotycznych oraz wulgaryzmy pojawiające się jako specyfika języka bohaterów – proszę mieć to na uwadze, przystępując do lektury.

wtorek, 11 września 2012

Rozdział XI 1 z 2 Urodziny


     Arashi gadał jak nakręcony. Bez przerwy zalewał Save potokiem słów i mówił tylko na jeden temat. Jego oczy błyszczały się przy tym jak dwa szmaragdy. Był podekscytowany i rozentuzjazmowany. Paplał i paplał. Mówił o swoim mały cukiereczku, jak nazywał Nickiego. Opowiadał Save jak mu z nim dobrze i co robią, gdy się spotykają. – Save on jest taki słodziutki. Przy nim naprawdę czuję się na bóg. Prawi mi komplementy, usługuję i jest na każde moje skinienie, ale nie tracie przy tym godności i dumy. Jest jak dobra kochająca żona. A jak on mnie całuję. To jest cudowne. Nikt mnie nigdy tak nie całował. Z taki pożądaniem i uczuciem. Albo, kiedy mnie pięści…
- Arashi dość! – Save poderwał się z fotela. – Mam powyżej uszu słuchania o tym gówniarzu!
- Ale… Save. O co ci chodzi?
- A jak myślisz?! – burknął nieprzyjemnie Save nadal stojąc i krzyżując ręce na piersi.
- Nie wiem… myślałem, że skoro jesteśmy przyjaciółmi to… to, że mogę podzielić się z tobą swoją radością. Naprawdę jest mi przy nim dobrze.
- Arashi przestań się zachowywać jak ostatni kretyn! Czy ty naprawdę nie widzisz, że to dziecko! Będziesz miał przez to kłopoty!
- Przestań. Przecież nie robimy nic złego – oburzył się Azjata.
- Jak to nie. Arashi masz romans z niepełnoletnim. Masz wyrok w zawieszeniu. Dobrze wiesz, że nawet za wykroczenie mogą cię wsadzić do więzienia, a ty sobie harcujesz z bachorem!
- Jesteś zwyczajnie zazdrosny. Ile chciałeś być jedynym mężczyzną w moim życiu? Myślałeś…
- Arashi, wcale nie jestem zazdrosny. Nie zależy mi na tym, żebyś nie miał romansów albo partnerów – syknął zirytowany Save. – Martwię się o ciebie. Będziesz miał przez niego kłopoty. Jeśli to do ciebie nie dociera to, chociaż przestań o tym gadać, czuję się jakbym był współ winny! – warknął.
- Save, ale o co tyle szumu? Nie spałem z cukiereczkiem. Tylko się miziamy.
- To nie ma znaczenia! Myślisz, że jak ktoś was nakryję i to zgłosi, policja będzie się pytać ile razy z nim spałeś i co robiłeś? – zapytał Save gniewnie. Arashi uśmiechnął się dwuznacznie.
- Racja mogliby tego nie przeżyć. Jestem bardzo wyrafinowany w pieszczotach – oświadczył z dumą w głosie. Save wydał z siebie dźwięk frustracji.
- Ty kretynie! Pomyśl, co ty wyprawiasz! Rzuć tego dzieciaka zanim będzie dla ciebie za późno! I przestań o nim gadać!! – wrzasnął Save widząc, że Arashi zamierza coś powiedzieć, po czym sztywnym krokiem poszedł do kuchni.
Arashi został na fotelu. Chwilę było spokojnie, miał czas na pomyślenie nad tym, co mówił student, gdy nagle z kuchni dobiegł dźwięk tłuczonego szkła i głośnie, siarczyste przekleństwo blondyna. Arashi nawet nie wiedział, że jego ukochany potrafi tak klnąc. Natychmiast tam poszedł. Blondyn patrzył z wyrzutem na stłuczoną filiżankę. Wnioskując z miejsca, w którym stał chciał zaparzyć sobie kawy.
- Save? Co się stało? – zapytał zmartwiony Arashi. Student spojrzał na niego wściekle.
- Zrobiłem sobie kawy, a filiżanka wyskoczyła mi z dłoni – burknął. Brunet dopiero teraz zauważył, że student trzymał się za rękę.
- Save, oparzyłeś się? – zapytał z przerażeniem Azjata, natychmiast będą przy nim.
- Nic mi nie jest – syknął na niego blondyn, ale Arashi był nie przejednany. Natychmiast obejrzał jego rękę, po czym pociągnął go do zlewu i spłukał mu ją zimną wodą. Przyniosła ulgę, nie tylko poparzonej dłoni, ale też jego nerwom.
- Nie wygląda dobrze – stwierdził Arashi wycierając delikatnie rękę Save. – Siadaj zrobię ci tej kawy i opatrzę cię jak należy – powiedział stanowczym głosem. Po wybuchy złości blondyn poczuł nagle wyrzuty sumienia i smutek, posłusznie powlókł się do salonu i znają miejsce w fotelu.
     Po chwili Azjata przyniósł mu kawę i nasmarował mu dłoń środkiem łagodzącym oparzenia, który znalazł w apteczce w łazience. Usiadł naprzeciw niego. Save był ponury i milczący, wbił wzrok w filiżankę kawy, jakby chciał ja zmusić by sama podniosła się do jego ust. – Masz dzisiaj występ? – zapytał.
- Nie – odparł krótko Arashi. Save podniósł na niego wzrok.
- Mówiłeś, że wychodzisz. Myślałem, że do pracy - mruknął. – Wracasz do domu, przecież nie ma tam miejsca?
- Nie wracam do domu. Jestem umówiony z Nickim.
- A gdzie zamierzasz przenocować. Mówiłeś, że nie wracasz tu na noc – powiedział ostrzegawczym tonem Save.
- Przekimam się u niego. Nic nie mów, już wiem, co sadzisz na ten temat – tancerz wyprzedził słowa, których blondyn nie zdążył wypowiedzieć. Student przez chwilę patrzył na niego oskarżycielsko. Po czym westchnął smętnie.
- Arashi, chciałem… - zaczął niepewnie. – Może mógłbyś ze mną… - próbował, a oczy Arashi zaświeciły z nadzieją. – Chciałem cię prosić, żebyś wyszedł ze mną w niedzielę.
- Skąd ta prośba? – zdziwił się Azjata tracąc ten błysk radości z oczu.
- Tak po prostu… - mruknął zmieszany student. – Naszła mnie ochota na zabawę… może kogoś poznam – westchnął. – Choć będąc z tobą to raczej nie mam szans przyciągnąć czyjejś uwagi – stwierdził.
- Przestań. Laski naprawdę na ciebie lecą, ślepy jesteś czy co? Tora ciągle mówi, że się o ciebie jej wypytują. Wszystkie dziewczyny od niej z roku się do ciebie śliną – Save spojrzał na niego jak zbity pies. – No dobra, gdzie chcesz iść… do Yurika? – zapytał.
- Nie, chciałem iść z tobą do Illusions.
- Dlaczego tam? – Arashi aż podskoczył w swoim fotelu.
- Proszę. Jakoś tak naszła mnie ochota, żeby iść właśnie tam. Dawno tam razem nie byliśmy.
- Save możesz przyjść w każdej chwili. Załatwię ci ile zechcesz wejściówek.
- Arashi to nie to samo. Właściwie to jeszcze nigdy nie byłem z tobą na dyskotece tak naprawdę… u Yurika tylko piliśmy… - Save splamił się rumieńcem. – Chciałem… chciałem trochę podejrzeć jak ty to robisz. Jak podrywasz dziewczyny – mruknął.
- No nareszcie mówisz jak mężczyzna – zaśmiał się Arashi. – No dobra skoro chcesz mieć zdobycz akurat tam – prychnął wzruszając ramionami. – Musze już lecieć. Widzimy się, więc dopiero w niedzielę na twojej lekcji uwodzenia – brunet podchodząc do drzwi puścił mu oczko, uśmiechając się dwuznacznie. – Trzymaj się. I uważaj na łapkę – dodał wychodząc. Save odetchnął. Udało mu się. Arashi pójdzie z nim do tego cholernego klubu na to przyjęcie niespodziankę. Tora nie będzie się czepiać. Ale czy Arashi nie będzie na niego zły? Może w ogóle przetnie przychodzić i skupi się na tym swoim smarku. Gdyby Save tylko mógł dopaść tego dzieciaka w swoje ręce, już on by mu powiedział, co sadzi o deprawowaniu Arashiego!
     W niedzielę rano Save odwiedzała Tora. Dokładnie wyjaśniał mu plan, jaki mieli na przyjęcie urodzinowe dla Arashiego i poinstruowała jaki ma się zachować i gdzie zabrać go dokładnie. Save powiedział jej, że się tym wszystkim denerwuję i obawia się, że nie dotrzyma obietnicy. Ona tylko uśmiechnęła się przyjaźnie i poklepała go po ramieniu mówiąc, że sobie poradzi.
Była wyraźnie odmieniona. Save tylko zgadywał, że to dzięki odnalezieniu dawanej miłości. Była radosna, a oczy jej się iskrzyły jak dwa zielone płomyczki. Policzki miała rumiane i nie przestawał się uśmiechać. Jej strój zaś stał się nieco bardziej skromniejszy. Jakby chciał pokazywać swe wdzięki tylko temu wybranemu. W końcu pożegnała się z Save, przypomniała mu, że na niego liczą i poszła dokończyć przygotowania.
Student dla pewności przypomniał Arashi o obietnicy i umówił się z nim na konkretną godzinę. O wyznaczonej porze Azjata staną w drzwiach jego mieszkania i raz jeszcze zapytał, dlaczego to musi być Illusions.
- Dlaczego nie chcesz tam iść? – zapytał Save ubierając się.
- Tam są większe szanse, że jakaś rozhisteryzowana panienka mnie rozpozna… nie wiesz, co się dziej w takich chwilach i wierz mi wolisz nie wiedzieć.
- Ukryjemy się w małej sali. Słyszałem, że tam nie wiele osób przychodzi.
- Tak, ale tam nie będziesz miał szans na podryw – sprzeciwił się Arashi.
- Trudno, najwyżej wyjdziemy i się rozejrzymy jak już wszyscy będą dostatecznie pijani żeby cię nie poznać – powiedział wesoło Save. Naprawdę czuł się jakby szedł z Azjatą na dyskotekę. Jakby to miał być ich tylko wieczór. Gdy pod klubem uświadomił sobie, że tam czeka na niego Tora, jej bracia i reszta, posmutniał. Na szczęście Arashi nic nie zauważył.
     Weszli do klubu bez problemu. Arashi w końcu był gwiazdą. Jego i towarzyszące mu osoby, wpuszczano za darmo. Save denerwował się coraz bardziej. Gdy znaleźli się w miejscu, w którym prawie nie było ludzi Arashi zatrzymał się. Właściwie było już widać małą salę, do której zmierzali.
- Save? – zaczął Azjata opierają się o ścianę. – O co tak naprawdę chodzi? Czuje w tym podwójną grę – powiedział. Save zaczerwienił się. – To podwójna randka z niespodzianką? – zapytał. – Czy coś innego?
- Arashi… po prostu chciałem spędzić z tobą trochę czasu… - mruknął zmieszany nie udało mu się ukryć tego i rumieńca wstydu.
- Wiesz to trochę dziwne, że chcesz spędzać wolny wieczór z facetem – stwierdziła Azjata. – Chyba wiem, o co chodzi – spojrzał na Save oskarżycielsko. – Pożałujesz działania w spisku – szepnął, po czym potarmosił jego włosy i posła mu diabelski uśmieszek. Wszedł na salę i pozwolił zrobić sobie niespodziankę. Światło nagle zapaliło się, posypała się konfetti i wszyscy wyskoczyli z ukrycia krzycząc „niespodzianka”. Jakże on nie lubił tego typu imprez.
Save wszedł tuż za Arashi, jakby kryjąc się w jego cieniu. Udawał, że go tam nie ma.
Tora rzuciła się solenizantowi na szyję i przystąpiła do życzeń, obściskując go i całując. Zaraz potem wymieniała się z Neko, który również nie szczędził pocałunków i uścisków dla Azjaty. Uki idąc w ślady swych poprzedników wykorzystała okazję by pocałować i przytulić się do Arashiego. Sprawa się skomplikowała, gdy na jego szyi zawisła Kaze. Azjata dziękował za życzenia, ale jednocześnie musiał prosić by go nie molestowała, bo nie wypada przy ludziach. Zwłaszcza przy czerwonym ze złości Nuriko. Najstarszy z braci patrzył tylko surowo na niego, nie złożył mu życzeń ani nie zagroził, wiec było dobrze. Okami coś tam bąknął o szczęściu i tak dalej wymieniając się z Arashi tylko krótkim uściskiem. Wtedy do akcji wkroczyła Kata. Arashi miał nadzieję, że tego uniknie. Ale chwycił go w swoje ramiona i zmusiła do pocałunku. W jej rękach tancerz zachowywał się jak niedoświadczony szczeniak, do tego bojący się kobiet. Jednak patrząc na to, co Kata z nim wyprawiał Save mu się nie dziwił. Na szczęście Tora w porę zareagował i zabrała Arashiego chcą mu pokazać resztę gości. Azjata bardzo ucieszył się na widok swego dawnego przyjaciela z odwyku. Pochwalił urodę jego narzeczonej i życzył im szczęścia.
- Arashi teraz największa niespodzianka – powiedziała zadowolona z siebie Tora ciągnąc go w głąb salki. Save dostrzegła, że ktoś wstaje z fotela w głębi. Z pewnością była to kobieta, jej ruchy były delikatne i pełne gracji. Podeszła do Arashi i uśmiechnęła się. Była piękna. Wyglądała na czystej krwi Azjatkę. Save zgadywał, że byłą Japonką. Była drobna i niska, Arashi i nawet Tora oboje górowali nad nią, mimo to dziewczyna promieniował czymś, co przytłaczało ich oboje. Azjata stał i po prostu się na nią gapił. Zerknął na Torę.
- Nie poznajesz jej? – zapytała z rozbawieniem. Arashi spojrzał raz jeszcze na dziewczynę. Uśmiechnęła się szerzej i błysną metal na jej białych ząbkach. Nosiła aparat korygujący.
- To nie może być… - zaczął Arashi. – Sora miała wielkie bryle, krzywe zęby… - spojrzał znacząco na jej aparacik – i zawsze wyglądała jak facet – powiedział przyglądając się dziewczynie.
- A Arashi był małym, biednym chłopcem, który ciągle się wszystkich wstydził i którego trzeba było ratować to przed nauczycielami, to przed kolegami, lub przed nim samym.
- Sora, wyrosłaś na niezłą laskę – powiedział w końcu Azjata uśmiechając się do niej.
- A ty Arashi jak na złość jesteś całkiem przystojny – sierdziła. Brunet uśmiechnął się szeroko i pochwycił ja w ramiona. Uściskali się mocno.
- Tora jak ją znalazłaś? – zapytał w końcu. – Tak dawno się nie wdzieliśmy – dodał.
- Z dobre dziesięć lat. Często o tobie myślałam, mały łobuzie – powiedziała Sora dając Arashi kuksańca w ramię.
- Sora, chodź komuś cię przedstawię – powiedział nagle uradowany i pociągnął dziewczynę za rękę. Nim się Save zorientował byli przy nim. – Sora, to Save, mój… no najlepszy przyjaciel – powiedział pokazując jej studenta. – A to, mój anioł struż ze szkolnej ławki – dodał z radością w głosie. – Siedzieliśmy razem w ławce do czasu aż… - nagle przerwał i wbiły wzrok w podłogę. – No do czasu aż nie zrezygnowałem z nauki – powiedział po chwili. Save nie bardzo wiedział, czego Azjata od niego oczekuję. Ale jego problem szybko się rozwiązał. Ktoś przyniósł tort urodzinowy i wszyscy zaczęli śpiewać dla solenizanta i kazali mu zdmuchnąć świeczki.
     Po tym wszystkim zaczęło się przyjęcie. Tort został pokrojony, szampan rozlany, przyniesiono też inne zakąski i alkohol, czego zdusza zapragnie. Arashi wspominał ze wszystkimi. A to swoje wyczyny na odwyku, a to zabawy z Sorą. Opowiedział też wszystkim zainteresowanym o swoim romansie z Tora i Neko. Sora nie mogła się nadziwić, co wyrosło z tego jak mówiła niewinnego i delikatnego chłopczyka. Nikt jej nie chciał uwierzyć jak opowiadała o tym, że musiała go bronić przed kolegami, bo sam nie potrafił. Ona zaś nie wierzyła, że Arashi stał się ich obrońca i żywicielem. Była też ciekawa jego pracy i wyraziła chęć zobaczenia jego popisu. Lord i jego dziewczyna wyglądali na równie zainteresowanych. Arashi jednak wydał się tym faktem nieco zmieszany. Powiedział tylko, że zobaczy, co się da w tej sprawie zrobić, ale wtedy wtrąciła się Kata i dała im wejściówki na najbliższy występ.   
 Po jakimś czasie do Save przysiadała się Sora i zaczekała z nim rozmawiać o Azjacie, który akurat znikną studentowi z oczu.
- Wiesz kiedyś przepowiedziałam Arashiemu jego przyszłość. Może mi nie uwierzysz, ale moje przepowiednie zawsze się sprawdzają – powiedziała nagle.
- Co mu dokładnie powiedziałaś? – zapytał Save podejrzewając, że to właśnie ona jest odpowiedzialna za wtłoczenie do głowy Arashiego tych wszystkich bzdur o reinkarnacji i duszach.
- Przepowiedział dokłada to, co się stało jak miał piętnaście lat. Jego wielką stratę i ból… potem nowe życie. Nie myliłam się. A ty jesteś uwieńczeniem jego karmy.
- Czego?
- Doświadczenia życiowego.
- Nie rozumiem. – Sora uśmiechnęła się na te słowa.
- Jesteś chrześcijaninem nie zrozumiesz – powiedziała.
- Arashi już mi mówił, co to jest ta karma, ale co to ma wspólnego ze mną?
- Arashi w każdym swoim życiu wędruję szukając kogoś… jego wędrówka w tym życiu jest już prawie skończona. Ty także poszukujesz, ale nie masz pojęcia, czego szukasz. Ale jeśli wsłuchasz się w swoje serce zrozumiesz, że już to znalazłeś. Boisz się jednak…
- Przestań. Nie wierze w takie bzdury – burknął Save.
- Nie czujesz się czasem jakby coś ci odebrano, w taki dziwny sposób samotny?
- Nie – burknął Save. Powinien dodać, że już nie. Od kiedy spotkał Arashi jego życie stanęło na głowie i zawsze ktoś był przy nim.
- Lubisz Arashi. Nie potrafisz go nie lubić – stwierdziła dziewczyna patrząc na niego z rozbawieniem. – Kto to jest? – zapytała nagle, Save dopiero wtedy zwrócił uwagę, że Arashi wrócił. I nie był sam! Na kolanach siedział mu jakiś szczeniak. Save od razu go poznał.
- Nicki… jego chłopak. – wyjaśnił sztywno.
- Nie możliwe. Arashi nie związałby się z kimś takim… to do niego nie pasuję.
Save patrzył na Nickiego, jakby chciał go zamordować samym spojrzeniem.
- Jego dusza się nie zmieniła. Ale on jest do ciebie podobny… - mruknęła dziewczyna po czym wstała i podeszła do innych. Save został sam przy stoliku i obserwował każdy ruch tego dzieciak  i Azjaty.
Goście po woli zaczęli rozchodzić się do domów. W końcu Tora i Okami poszli odprowadzić ostatnich, gdy Save nadal przyglądał się igraszką Nickiego i Arashi. Sam już nie wiedział ile wypił, ale wiedział, że to wystarczy by się usprawiedliwiać następnego dnia. Wstał i mocno nim zakołysało. Żaden szczeniak nie będzie całował Arashiego! Nie bardzo jednak mógł się ruszyć i zapobiec temu. Musiał poczekać aż podłoga się uspokoi i przestanie latać jak opętana. Arashi nagle wstał, powiedział coś do chłopaka i wyszedł z sali. To była szansa Save, już mu się przestało tak strasznie kręcić w głowie. Podszedł do Nickiego. Chłopak spojrzał na niego obojętnie.
- Zostaw Arashi w spokoju – syknął studenta groźnie.
- To ty się odczep! – burknął chłopak wstając i patrząc Save wyzywająco w oczy. – Arashi jest ze mną szczęśliwy – dodał butnie. Save zacisnął pięści. Chwycił chłopaka za kołnierz i potrząsnął nim.
- Wiem, czego od niego chcesz! Nie jestem tak naiwny jak on i Tora! Zabiję cię jak nie dasz mu spokoju – znów syknął, łapiąc go za kołnierz koszuli. Nicki przestraszył się, ale próbował to ukryć.
- A czego ty chcesz od Arashiego!? Tak lubisz się bawić innymi? – zapytał chłopaczek. Blondyn rzucił nim z całych sił, nawet nie wiedział, że tyle ich w sobie miał. Ale Nicki był taki drobny. Chłopak przewrócił się na podłogę, chciał wstać, ale Save już był przy nim.
- Nie oddam ci Arashi ty smarku! On zasługuje na kogoś lepszego niż ty! – krzyknął Save pochylając się nad Nickim. Podniósł rękę by go uderzyć, gdy ktoś go za nią złapał.
- Save wystarczy – powiedział chłodny głos Arashiego, który nie wiadomo skąd znalazł się przy nim.
- Puszczaj? Nie będę bezczynnie patrzył jak marnujesz sobie życie! – warknął Save wyrywając się.
- To mój wybór – powiedział tym samym spokojnym tonem Arashi. Save zmierzył go wściekłym spojrzenia, po czym wyrwał mu się z siłą, która zaskoczyła Azjatę i rzuciła się na chłopaka, który dopiero co, podniósł się z podłogi. Blondyn sam nie wiedział co robi, kierował nim wyłącznie wściekłość. Wyciągną ręce do szyi Nickego.
- Przestań! – Arashi w porę zdołał go chwycić w pasie i odciągnąć. Ruchem głowy dał Nickiemu znak, że ma wyjść z sali. Chłopaczek nie bez oporów zrobił, co mu Azjata kazał.
- Arashi, ty idioto, puść mnie natychmiast! – wrzasnął Save wyrywając mu się. – Zabiję tego gówniarza i będzie po sprawie!
- Save, przestań. Co ty w ogóle wygadujesz, o co ci chodzi? – zapytał przerażony jego zachowaniem Arashi próbując go posadzić.
- Spotykasz się z tym oszustem! On cię wykorzysta, zniszczy cię! Ja mu na to nie pozwolę! – wrzeszczał nieubłaganie Save nadal mając zamiar dopaść chłopaka i zabić go. Arashi widział ten niepokojący błysk w jego oczach.
- Save, znam go, nic mi nie zrobi – sprzeciwił się got.
- Jesteś naiwnym kretynem. Nie wiesz, w co on cię wpakuję. Tak go urządzę,  że go matka nie pozna! Nie odbierze mi ciebie! – powiedział nieco się uspakajając.
- Save dość! Zachowujesz się jak jakiś oszołom. Co w ciebie wstąpiło?
- Miziasz się z jakimś przybłędą – burknął Save. – A ja musze na to patryc i słuchać o waszych przygodach. Mam dość. Albo on albo ja!
- Save… - Arashi był głęboko wstrząśnięty. – Save, nie wiesz, co mówisz…
- Gówno prawda! Doskonale wiem, co mowie. Tyle razy mówiłeś mi, że mnie kochasz! Chyba tak szybko ci nie przeszło? A może zależało ci tylko na tym żeby się ze mną przespać, co?
- Save nadal cię kocham, ale postawiałeś sprawę jasno. To miała być tylko przyjaźń.
- Dlatego znalazłeś sobie TO - prychnął Save. – Mnie chcesz sobie zastąpić tym gówniarzem? Jestem od niego lepszy! Dobrze wiesz, co do ciebie czuję, ale wciąż mnie odrzucasz, sam nie wiesz czego chcesz! – syknął.
- Save to ty nie wiesz czego chcesz. Jak się spijesz to… co ja mam o tym sadzić.
- Rób co chcesz. Ja chcę być z tobą.  Nie trzeba było tego tak długo ciągnąc jak tchórzysz.
- Może to ja uciekłem, co? – warknął Arashi. - Taki jesteś odważny jak się spijesz, tak? – zaczął mrużąc niebezpiecznie oczy. – Skoro tak bardzo ci na mnie zależy to możemy zaraz jechać do jakiegoś hotelu i się zabawić. Zobaczymy, jaki chojrak będziesz rano – powiedział z drwiną. Sam też nie był do końca trzeźwy, a skoro miał okazję w końcu posiąść swoje wielka miłość. W końcu tyle na to czekał.
- Nie pożałujesz tego, że się w końcu zdecydowałaś – stwierdzał Save wstając. Zakołysał się niebezpiecznie i Azjata musiał go podtrzymać. – Zrobię dla ciebie wszystko Arashi – mruknął Save opierając się na jego ramieniu. Brunet wyniósł go z lokalu i kazał czekać w taksówce. Wrócił, by porozmawiać z Nickim. Chłopak patrzył na niego jak zbity pies, gdy dowiedział się, że najwyższy czas przerwać tą zabawę.
- Rozumiem. Ale obiecałem, że pomogę ci zdobyć jego miłość. Czy to nie oszustwo? – sprzeciwił się.
- Sam nie wiem. Jest totalnie wcięty… przecież i tak go nie tchnę… - mruknął Arashi. – Ale boję się, że znów mu coś odbije i jeszcze coś ci zrobi. Lepiej będzie jak wrócisz do normalnego życia. Sarabata[1]. – Tak zakończył ich niby romans. Wspomnienia o Arashi były dla Nickiego najcenniejszymi z całego życia. Oddałby wszystko, by móc ciągnąc to dalej, ale szanował decyzję swojego idola i usunął się w cień.
Gdy Arashi wrócił do taksówki zastał przy niej Torę i Okami.
- Nie martw się o nas tygrysku nie zrobimy nic głupiego, obiecuję – powiedział, gdy tylko spojrzała na niego zmartwiona.
- Arashi, byłeś taki szczęśliwy – powiedziała odciągając go nieco na bok. – Znów będziesz się tak męczył. On nie potrafi tego zaakceptować.
- Trudno. To i tak nie potrwa długo, wiesz przecież, dlaczego tak bardzo nie lubię obchodzić swoich urodzin. To mi przypomina jak mój czas szybko się kończy.
- Nie mów takich rzeczy! – krzyknęła nagle Tora wybuchając płaczem, aż Okami się zaniepokoił i podszedł do nich. Tora próbował jakoś ukryć łzy.
- Zaopiekuj się nią – powiedział Arashi wracając do taksówki. Save spał w niej jak zabity. Azjata wiedział, że tak się to skończy, w końcu nie raz widział blondyna w podobnym stanie. Dobrze, że nie rzygał.
- Dokąd? – zapytał kierowca. Arashi chwilę się zastanawiał. Nagle przypomniało mu się, że dostał klucze do jakiejś fanki, klucze do drogiego apartamentu w dobrym hotelu. Dlaczego by nie? - pomyślał. W końcu Save tak bardzo się narzucała. Niech myśli, że… Może nawet im się uda to i dzisiejszej nocy. Podał adres. Po niedługim czasie byli już w tym apartamencie. Save się rozbudził i najwyraźniej nie stracił chęci. Był trochę ospały i ociężały, ale się starał. Arashi drżącymi ze zdenerwowania rękoma rozbierał jego i siebie. Chwilę go pieścił i całował. Save był jak marzenie. Objął go rękoma i odwzajemniając każdy jego czuły ruch. Azjata tak bardzo go teraz pragnął.
- Arashi… - jęknął blondyn w odpowiedzi na pieszczoty zielonookiego, które były coraz odważniejsze. Azjata często słyszał podobny jęk, gdy nocował u Save. Czyżby to znaczyło, że student miewał sny… że naprawdę coś do niego czuł… Gdyby tylko Save nie był pijany. Gdyby Arashi miał pewność, że obaj tego chcą. Nie potrafił się jednak teraz powstrzymać, zwłaszcza, że Save tylko go zachęcał swoim zachowaniem. Ocierał się o niego, gładził delikatnie i całował.
 Arashi poddał się…


[1]  żegnaj

4 komentarze:

  1. Więcej..... Już ciekawość mnie zżera co będzie dalej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już wkrótce się pojawi.
      Dziękuję za komentarz.

      Usuń
  2. Hej,
    kochana rozdział cudowny, tak, tak już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, czy coś y w tym hotelu, czy może jednak nie? A pojawi się jeszcze Nick? Polubiłam tego chłopaka bardzo. Ciekawych rzeczy się dowiedziało o przeszłości Arashiego, chodzi o to, że był bezbronnym chłopczykiem i musiał być broniony przez Sore...
    Weny Tobie życzę...
    Pozdrawiam Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa na tym i innych blogach. To strasznie motywujące dowiedzieć się że komuś podoba się mój styl pisania. Pozostałe blogi są niestety w zawieszeniu, ale po takich komplementach zaczynam się zastanawiać czy by czegoś nie dorzucić. Zobaczę jaki mi plan wyrośnie w tym semestrze i jak ogólnie ułożą się następne miesiące i moja wena - bo Dziecię Bogów stanęło totalnie - i poważnie przemyślę wznowienie blogów. Jeden czytelnik to zawsze coś :), ktoś dla kogo warto pisać.
      Jeszcze raz dzięki.
      Co do Nickiego, nie zdradzę nic :P

      Usuń