Opowiadanie znajdujące się na tym blogu jest opisem miłości dwóch mężczyzn. Jeśli jesteś osobą niepełnoletnią, lub tego typu związki wywołują Twoje zgorszenie, proszę, opuść tę stronę. Opowiadanie może zawierać opisy scen erotycznych oraz wulgaryzmy pojawiające się jako specyfika języka bohaterów – proszę mieć to na uwadze, przystępując do lektury.

czwartek, 23 lutego 2012

Rozdział V 4 z 4 - Obiekt badań


Za mną długi czas zaliczeń i sesji, a po nim chwili na odetchnięcie. Przepraszam że to tak długi trwało, ale na prawdę nie miałam siły o tym myśleć. 
Z dobrych wieści mam taką, że zgłosił się ktoś chętny do betowania, tak więc jeśli tylko znajdę czas, odcinki powinny pojawiać się regularnie. 
Betowała: Mleczarz. 
Jeszcze raz Ci wielkie dzięki. 
***
Wersja poprawiona

***


Dziś był ten dzień. Save nerwowo chodził po pokoju. Może to nie był najlepszy pomysł? Co go podkusiło? Ale w końcu Tora lubi takich mężczyzn. Tylko czy tu na pewno chodziło o Torę? Chyba nie… O ciekawość, tak, ale o coś jeszcze… Tak! Musiał udowodnić Arashiemu, że jest kimś więcej, niż on myśli, że nie jest jakąś tchórzliwą panienką, gogusiem i tym podobne. Ale po co chciał zrobić na nim wrażenie, tego już nie rozważał. Nagle usłyszał dzwonek do drzwi. Przez całe jego ciało przeszedł dreszcz. Szybko znalazł się przy nich. Przełknął ślinę. Otworzył. W progu stał Azjata, wyglądał na zdenerwowanego. Bez słowa minął Save, kierując się do salonu, gdzie rozparł się w fotelu.
- Głupio robisz – powiedział, po raz pierwszy podnosząc wzrok na studenta. Blondyn wytrzymał przez chwilę to spojrzenie, ale szybko odwrócił wzrok.
- Jak nie chcesz mi dać, to nie dawaj. Sam sobie poradzę - warknął zgrzytliwie, wpatrując się w podłogę.
- Lepiej żebym to ja ci dał niż ktoś inny. Nie masz pojęcia, co dilerzy wpychają do dragów – zauważył, wyciągając małą plastikową torebkę.
- Tak mało? - zdziwił się Save. Zielonooki zaśmiał się nieprzyjemnie.
 - Uwierz mi, dla ciebie starczy. Na pewno chcesz to zrobić? - zapytał, patrząc na niego niemal błagalnie. Student spuścił wzrok i pokiwał głową.
- No to będziesz miał odlot… - powiedział brunet, uśmiechając się niewesoło. Zabrał się za szykowanie dwóch skrętów. – Wiesz, coś takiego najlepiej pali się w towarzystwie. Jest wtedy lepsza zabawa. Sprowadź sobie jakiegoś dobrego kumpla albo ładną panienkę i się zabawcie – poradził, kończąc szykowanie narkotyku. Poszło mu to szybko i z wyuczoną wprawą. Podał skręty Save, patrząc na niego srogo. – Tylko niech to będzie ktoś zaufany.
- Nie znam nikogo, kto byłby bardziej zaufany od ciebie, Arashi - mruknął student trochę nieśmiało. Azjata westchnął z irytacją.
- Ani słowa Torze, bo mnie zabije - powiedział, biorąc jednego skręta. W pierwszej kolejności podpalił tego dla blondyna.
- Tylko nie zaciągaj się nim tak mocno jak tamtym papierosem. Rób w ten sposób – powiedział, zaciągając się lekko i wypuszczając smugę dymu. Uśmiechnął się błogo do blondyna, mrucząc z zadowoleniem. Save spojrzał na trzymanego skręta, jakby nie wierzył, że naprawdę go trzyma. Wreszcie zrobił tak, jak mu brunet pokazywał. Poczuł, jakby spływała po nim zimna, nie, gorąca woda. Oderwał skręta od ust, patrząc przez chmury dymu na swojego towarzysza. Mężczyzna obserwował go uważnie. Save, nie chcąc wyjść na mięczaka, zaciągnął się jeszcze raz… Przez co prawie się przewrócił. Goth złapał go w ostatniej chwili.
- Już cię wzięło, co? – zapytał, podnosząc blondyna. Student wyszczerzył się do niego głupkowato. Arashi nie mógł się powstrzymać. Najwyraźniej konopia indyjska już zaczęła działać. Roześmiał się, sadzając blondyna na fotelu. Sam rozwalił się na sofie, nadal się śmiejąc. Save szybko to podchwycił i rechotał razem z nim. W końcu, gdy go rozbolał brzuch, zielonooki uspokoił się na chwilę. Zaciągnął się jonitem i stwierdził, że jest absolutnie cicho. I wtedy przez zasłonę dymu zobaczył anioła! Para niebieskich oczu, czystych jak tafla wody, delikatna, pociągła twarz o wysokim czole i zgrabnym nosie, otoczona jasnymi jak słonce falowanymi włosami. Anioł wymówił jego imię i przysunął się do Azjaty. Arashi niemal widział delikatne skrzydła wyrastające z pleców pochylającej się nad nim postaci. Spojrzał w te anielskie oczy i rozpoznał w nich kogoś. Tak, niezaprzeczalnie te oczy należały do Save.
- No co? – zapytał Azjata, nie mogąc już znieść tego migoczącego spojrzenia. Student zachwiał się niebezpiecznie ze swoim jointem w ręce, więc tancerz pomocnie go podtrzymał i pomógł mu usiąść na sofie. Blondyn nie przestawał na niego patrzeć w ten dziwny sposób. – Co? Chcesz mi powiedzieć, że mnie kochasz? – zapytał ciemnowłosy, przysuwając się do Save. – Nie będziesz pierwszy. Wszyscy tak mówią, trawka to papieros miłości – dodał i nagle poczuł niewprawny pocałunek na ustach. Arashi natychmiast otrzeźwiał, a przynajmniej tak mu się wydawało. Może to nadal była wizja wywołana narkotykiem? Spojrzał na niebieskookiego i nim się zorientował, ten znów go całował!
- Ale cię wzięło – zaśmiał się Azjata. – To się nie dzieje naprawdę, co? Ty siedzisz naprzeciwko i masz własny odlot… - jęknął zielonooki, odchylając głowę w tył. Poczuł zimne dłonie rozpinające jego, i tak na wpół rozpiętą, koszulę, później ich delikatny i nieśmiały dotyk wkradający się pod materiał. Tak przyjemnie chłodziły rozgrzane ciało Arashiego. Były jak lód w upalny dzień. Brunet bał się, że, gdy otworzy oczy, obudzi się, że wszystko to się skończy, jednak zaryzykował. Niebieskooki nadal był przy nim, pieścił go niewprawnie wargami, jakby nigdy nikogo nie całował, ale było to tak przyjemne uczucie. Nim mężczyzna się zorientował, został pozbawiony koszuli. Save przyssał się do jego ust, próbując sprawić, by ten pocałunek był taki jak należy. Zielonooki poczuł, jak narasta w nim podniecenie, ciało robi się jeszcze bardziej gorące, a mięśnie powoli zaczynają się zaciskać. Złapał przyjaciela za ramiona i odsunął.
- Przestań. Nie wiesz, co robisz – powiedział z bólem, patrząc mu w zamroczone oczy. Student uśmiechnął się do niego, jak wiele kobiet, gdy Arashi obiecywał im coś, czego bardzo chciały. - Save… - jęknął goth. – Przestań, ty naprawdę tego nie chcesz. Nie jestem tym, za kogo mnie bierzesz. Nie jestem kobietą.
- Wiem - brunet sam nie był pewien, czy naprawdę to usłyszał, czy podsunął mu to jego oszołomiony umysł.
- Przestań, będziesz tego żałował, a najgorsze jest to, że wszystko będziesz pamiętał, to gandzia, nie alkohol - jęknął Azjata, próbując się wyzwolić z objęć Save.
- Kocham cię - usłyszał w odpowiedzi i był tego pewien.
- Ja też cię kocham, nawet bez dragów, ale tu nie chodzi tylko o seks, miłość to coś więcej niż seks... Seks to tylko miłe uzupełnienie, a jak nie ma uczucia, to… - Cokolwiek tancerz chciał powiedzieć, student mu na to nie pozwolił, całując go tym razem jak należy! Od tej rozkoszy Arashiemu zakręciło się w głowie. Oplótł blondyna rękoma, całując namiętnie, a zarazem delikatnie.
- Czuję się, jakbym to ja ciebie… - westchnął zielonooki, za nim jego następne słowa utonęły w kolejnym pocałunku. Dłonie Save zaczęły niepewnie pieścić jego ciało.
- Na bogów, co w ciebie wstąpiło? – zapytał, próbując się wyzwolić.
- Chcę cię zobaczyć całego – mruknął student. Azjata patrzył na to, nie poznając blondyna. Serce mu waliło, ciało płonęło, a w głowie huczało jak po mocnym drinku. Wtedy goth nie wytrzymał. Poderwał się z sofy, zrzucając z siebie niebieskookiego. Wiedział, że nad sobą nie zapanuje, jeśli chłopak posunie choćby o krok dalej. Spojrzał na niego z góry, zapinając spodnie trzęsącymi się dłońmi. Niebieskie oczy spojrzały na niego z wyrzutem. Brunet poczuł się jak zbrodniarz.
- Nie chcesz mnie – stwierdził Save, wstając. – Nie kochasz mnie. – Podszedł do okna. – Ty podły kłamco – dodał, otwierając je. Mężczyzna obserwował to z zaniepokojeniem. – Nie mam po co żyć – zauważył blondyn i zaczął się wdrapywać na parapet. Zielonooki natychmiast pojawił się przy nim, chwycił go za ramiona i odciągnął od okna.
- Zdurniałeś do reszty?! To, że się z tobą nie przespałem, bo jesteś naćpany, to nie powód, żeby się zabić! – wrzasnął na niego. – Teraz do łóżka, już – dodał, wykonując znaczący gest w stronę sypialni.
- Z tobą? - zapytał student.
- Nie, sam - syknął Arashi. Save chwilę patrzył na niego, nagle rozpłakał się i pobiegł do wskazanego pokoju. Po chwili goth usłyszał, jak chłopak śmieje się głośno.
Poczuł ucisk w sercu. Rozejrzał się za swoją koszulą. Był do niej przywiązany, w końcu dostał ją od Tory. Nigdzie jej nie dostrzegał. Zaczął szukać dokładniej. Zaglądał w różne zakamarki, w końcu wydobył ją spod ławy. Rękaw koszuli zahaczył o jakieś papiery i wszystkie one wsypały się na podłogę. Pozbierał je pospiesznie, ale nagle jego wzrok padł na linijkę tytułową. „Zaburzenia psychiczne na przykładzie zdegenerowanych, odsuniętych kulturowo warstw społecznych. Obiekt Arashi.” Chwilę przyglądał się temu z niedowierzaniem. Przerzucił nerwowo kilka kartek z chaotycznymi notatkami. Im więcej ich przeczytał, tym bardziej oczy mu ciemniały z oburzenia i rozpaczy. W końcu rzucił papiery na stół i czym prędzej opuścił mieszkanie studenta.