Save siedział sam w mieszkaniu i patrzył w ścianę. Co
ze sobą zrobić? Nie wiedział. Co zaszło? Tego też nie wiedział. Pamiętał tylko
jak obudził się z Arashi w jakimś nieznanym mu apartamencie. Czuł się
strasznie. Co prawda tępy ból głowy przeszedł, ale zastąpiła go ta straszna
wewnętrzna pustka. Co się stało przez te godziny, które umknęły mu z życia?
Przedtem nie miał tych pytań, ale teraz, przez to co powiedział Arashi,
naprawdę chciał to wiedzieć! Jak było, jak było być tam razem z nim, jakie to
było uczucie!
Save wypił łyk zimnej kawy, mając cień nadziej, że
jakoś przegna ona to odrętwienie i przywróci go do codzienności. Ale kawa nie
pomogła. A pytania wciąż się mnożyły.
- Może ja go jednak kocham… Może to wszystko dlatego?
Ale jak można kochać mężczyznę? To niedorzeczne! – prychnął Save patrząc w
białą ścianę - A może jednak… - mruknął cicho do siebie. Nikt inny nie był
obecny w pokoju, by odpowiedzieć na jego pytanie. Blondyn zaczął sobie pomału
przypominać całe zajście.
Znowu był pijany przy Arashim. Czuł się znacznie
lepiej rozmawiając z nim w tym stanie, nie musiał nic udawać, nic sobie wmawiać.
Zrobił mu scenę zazdrości – to jeszcze pamiętał. Czy mógł winić Azjatę, że nie
miał już dość tych zaczepek? Usłyszał w myślach jego miły dla ucha śmiech:
"Save naprawdę nic nie pamiętasz?"
Zobaczył patrzące na niego kpiące zielone oczy. Wtedy blondyn nijak nie
potrafił zdobyć się na żadną odpowiedź, myśleć za bardzo też nie mógł. Arashi
zawiózł go uprzejmie pod dom. Spytał czy da rade iść. Student pamiętał, że
skinął głową, potem delikatny pocałunek na policzku i pisk opon, który wtedy
tak dotkliwie zahuczał mu w głowie. A teraz tylko ta pustka. Jak było, jak do
cholery było?! Pamiętał już jakie to uczucie jak Arashi go dotyka. Pamiętał…
Ale to nie było wczoraj, tylko wtedy, gdy uciekł. Teraz nie pamiętał nic!
Przeklinał alkohol nie za to, do czego go doprowadził, ale za to co mu odebrał!
Sam się nawet się zdziwił, że żałuje tylko tego, że nie wie jak było! Muszę do niego iść porozmawiać, wyjaśnić…
Pomyślał, ale zaraz potem zrozumiał, że nie wie, co ma wyjaśniać! Może po prostu pozwolę mu działać.
Zastanowił się chwile nad tym kuszącym wyjściem, aż oczy mu zabłysły z
podekscytowania. Szybko ubrał buty, płaszcz. I już miał wyjść, gdy nagle się
wrócił. Wziął pieniądze by po drodze wstąpić do baru i nabrać trochę więcej
pewności.
Arashi zatrzymał się w progu skamieniały. Kiedy
wychodził garderoba była pusta. Wyszedł tylko na krótką chwilę za potrzebą. W
końcu jednak się pozbierał i wszedł do środka jak gdyby nigdy nic.
- Kac już przeszedł? – zapytał robiąc prowizoryczne
porządki. Przekładał po prostu rzeczy z kupki na kupkę.
- Tak… - mruknął Save nie patrząc na niego. Tancerz
podsuną mu pudełko czekoladek. Student poczęstował się. Po chwili podniósł
wzrok i spojrzał na brunet, który szukał swojej ulubionej czekoladki. – Arashi,
chciałem z tobą porozmawiać o tym… o tym, co się stało wczoraj – powiedział w
końcu. Jego gładki ton zaskoczył nawet jego. Arashi wstał biorąc jedną
czekoladkę. Odłamał denko, chwilę się nim rozkoszując, po czym wyssał nadzienie
i zjadł resztę. Podszedł do szafy i zaczął w niej grzebać.
- Rozumiem – powiedział nagle. – Wszystko okay, niech
tak będzie – dodał.
- Naprawdę? Ale skąd wiedziałeś? – zaczął zaskoczony
Save.
- Zawsze tak jest. Sam zachowuję się przecież w ten
sposób. Wiem, co chcesz powiedzieć. „Jednak noc kochanie, nic jeszcze nie
znaczy. Sorry.” Teraz wiem, co one wszystkie czuły. Ale cóż kiedyś i mnie to
musiało spotkać. Będę udawał, że nic się nie stało. Chyba, że chcesz… żebym
oddał klucze i więcej się nie pokazywał? – powiedział spoglądając w końcu na blondyna.
- Arashi nie, nie to chciałem powiedzieć! – sprzeciwił
się Save, przerażony wnioskami jakie wysnuł Azjata. To było zupełnie nie tak!
- Save, daj spokój. Wiem ze byłeś wczoraj pijany. Ja
też byłem… kiedy jestem w takim stanie nie bardzo pamiętam o obietnicach.
Miałem przecież się do ciebie nie dobierać – prychnął. – Przepraszam – dodał
skruszony. Choć jego twarz była ukryta
za zasłoną długich, czarnych włosów, Save miał wrażenie, że dostrzegł łzy na
policzkach Azjaty.
- Arashi, a co z Nickim? – zapytał nagle blondyn.
- Nie musisz się martwić. Nie wsadzą mnie za
molestowanie nieletnich, co najwyżej za gwałt na tobie – prychnął lekko, lecz
jego głos zaczął się łamać.
- Arashi to nie było tak! – sprzeciwił się Save
wstając. Azjata podniósł się pozostawiając szafę w spokoju. Odgarnął włosy tak
by przy okazji zatrzeć ślady łez. Save podszedł do niego. – Jak to było gdy,
spałeś z Neko? Czy nie byliście wtedy obaj pijani?
- No tak… ale Neko, on… czemu to wspominasz?
- Mówiłeś mi, że powtórzyliście to, żeby mieć pewność,
że tego chcieliście.
- Save, przestań mnie zwodzić. Nie jesteś z tych, co
chcą się upewniać, że spali z facetem – warknął urażony Arashi. – Dlaczego
znowu się nade mną znęcasz? – jęknął.
- Arashi, masz rację nie mam ochoty spać więcej z
facetem… ale chcę upewnić się co do ciebie… - mruknął Save. Dobrze, że był w
barze. Brunet co prawda nic nie wyczuł, było tego na tyle mało, jednak było też
na tyle dużo, że mógł to powiedzieć. – Nie jesteś byle kim, byle jakim facetem
z baru, jesteś bogiem Illusions… i moim – dodał. Arashi gapił się na niego
jakby go ktoś zamienił w kamień. Save powiedział, co miał powiedzieć, czekał
teraz na jego reakcję. Ale on był jak zaklęty. Blondyn podszedł jeszcze bliżej,
chwilę się wahał, po czym przytulił się do zaskoczonego Azjaty. – Arashi, czy
ty nadal mnie chcesz? – zapytał Save. Poczuł dłonie Azjaty na ramionach. Poczuł
jak go odsuwając od ciała. Podniósł wzrok na niego, spojrzał w te skośne,
zielone oczy. Arashi nic nie powiedział tylko pochylił się i delikatnie pocałował
go. Ten pocałunek mówił sam za siebie, był taki czuły i pełen miłości. Pod Save
ugięły się kolana, załapał się więc ukochanego. Ten go podtrzymał, po czym
posadził na krześle. Gdy się odsunął, Save dostrzegł w jego oczach błysk
radości. Delikatny uśmiech, który wypłyną na twarz Azjaty doskonale podkreślał
jego urodę. Patrząc tak na niego Save nie miał wątpliwości, że tego właśnie
chciał. Szczęcie Arashi było jego własnym szczęściem.
- Skarbie… - zaczął Azjata. – Mogę się wprowadzić do
ciebie? – zapytał. Save odruchowo przytakną głową.
- Tora. Tora,
ja jestem złym człowiekiem – jęknął Arashi patrząc jak dziewczyna przygotowuje
herbatę.
- Arashi, nie sadzisz, że jestem za duża żebyś mi
bajki opowiadał? – zapytał uśmiechając się z rozbawieniem.
- Ale Tora. To prawda. Okłamałem go – jęknął brunet
chowając twarz w dłoniach, jego głos brzmiał żałośnie.
- Jedno małe kłamstewko nie jest niczym złym –
dziewczyna wzruszyła ramionami. – Chodź do pokoju – powiedziała biorą dwa kubki
w dłonie i wychodząc z kuchni. Zrozpaczony Azjata powlókł się za nią. – Arashi,
mój ty kochany, jak tu przyszedłeś wyglądałeś tak szczęśliwe jak nigdy dotąd.
Wystarczyła ci godzina, żeby wpaść w czarną rozpacz. Gdybyś nie był facetem
pomyślałabym, że jesteś w ciąży.
- Tora, nie żartuj, to poważna sprawa. Ja go
okłamałem. Wmówiłem mu, że ze sobą spaliśmy – powiedział skruszonym tonem. Ona
wzruszyła tylko ramionami. – Myślałem, że przyjdzie, żeby mi powiedzieć, że… no
wiesz, jedna noc nic nie zmienia, żebym sobie wybił cokolwiek z głowy… ale on
zaproponował mi związek. Mam się nawet do niego przeprowadzić. Jestem złym
człowiekiem – znów jęknął kryjąc twarz w
dłoniach..
- Przestań jęczeć i napij się wreszcie. Jeśli o mnie
chodzi to uważam, że Save tylko na to czekał. Nie miał odwagi przyznać się, co
do swoich uczuć do ciebie, ale jak został postawiony przed faktem dokonanym to
nie zamierza się cofać. Będzie z was dobra para.
- Ale tygrysku, nasz związek opiera się na kłamstwie.
Przecież do niczego między nami nie doszło w tym hotelu.
- Ale Save myśli inaczej i jest chyba zadowolony z
tego faktu. Nie unika cię, nie chowa się, nie potrzebuję też psychiatry. On cię
kocha, tylko że trudno było mu to przyznać. Sam przecież pamiętasz, że potrzeba
mu było do tego dużej ilości alkoholu. Myślę, że gorzej by było gdybyś z nim
się przespał i wmawiał mu, że nic się nie stało. To naprawdę niewinne kłamstwo,
które ci się należy.
- Jak możesz tak mówić. Przecież gdybym mu powiedział
prawdę…
- To nadal by się chował w swojej skorupce. A tak
przynajmniej zakosztuje twojego wspaniałego uczucia. Arashi, zasługujesz na
szczęście. Nie znam innej osoby, która by na to zasługiwała bardziej niż ty.
Uważam, że nawet gdybyś go posiadł po pijaku było by dobrze. W końcu sam się
prosił.
- Tora, ale jak on się musi czuć… przecież… przecież…
- Uspokój się. Na pewno przeklina się za swoje
pijaństwo. I pragnie sprawdzić jak to jest być w twoich ramionach.
- Tora, on jest HETRO! A myśli, że spał ze mną… z
facetem…
- Arashi. Nie wielu jest takich mężczyzn jak ty. Doskonale
wiesz, że pociągasz tak samo kobiety jak i mężczyzn. O ile dotrze pamiętam Save
także kilkakrotnie mówił, że jesteś przystojny i seksowny. I mówił to będąc
trzeźwym. Przestań robić sobie problemy i ciesz się, że w końcu wam się układa,
że nie musisz udawać jego przyjaciele, choć cały czas cię nęci i kreci żeby
tylko go dotknąć. Daj się ponieść.
- Przestań. Z tego nie będzie nic dobrego.
- Arashi. Nie możesz dbać o szczęście wszystkich dookoła
a zapominać o sobie. Poza tym Save też tego chce. Pozwól mu spełnić swoje
marzenia… póki jeszcze można.
- Ale tygrysku, obiecałem sobie, że nie wejdę w żaden
długoterminowy związek. Ale od Save nie odejdę, nie potrafię nawet myśleć, że w
moim życiu miałoby zabrakną jego.
- Wiem, że ci ciężko Arashi. Ale on to zrozumie. Po za
tym nie wiadomo ile czasu jeszcze ci pozostało. Może będziesz z nami jeszcze
długie lata. Saora przecież mówiła, że zdążysz się na tyle zestarzeć, żeby Kata
poważnie zacznie zastanawiać się czy nie zmienić wizerunku boga Illusions.
Ciesz się tym, co dostajesz od losu, głuptasie i nie martw się tym, co
przyniesie jutro. Czy nie tak zawsze mówiłeś?
- Tora, ale czy on nie będzie przez to cierpiał. On
nic nie wie.
- Tym lepiej dla niego. Przynajmniej się nie martwi.
Nawet nie wiesz jak mu zazdroszczę. Czasami w nocy… czasami myślę jak to
będzie, gdy cię zabraknie. To wydaje się zbyt straszne – oczy Tory zaszkliły
się i dziewczyna musiał je przetrzeć dłonią. – Och, nie mówmy już o tym. –
jęknęła i szybko zaczęła opowiadać, gdzie ostatnio była z Oakmim. Arashi
uśmiechnął się. Wiedział, że Tora nadal nie wyjawiał swoich prawdziwych uczuć
swojej miłości. Zupełnie jakby jego przypadek niczego jej nie nauczył. Ale
Okami nie był nim i za to Arashi był wdzięczny opatrzności. Jego ukochany
tygrysek przecież zasługiwał na długie lata szczęścia u boku ukochanego, a nie
na ciągłą niepewności i wieczny lęk, że ta wizyta w szpitalu będzie ostania.
Arashi nigdy nie pragnął żyć tak jak teraz…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz