Opowiadanie znajdujące się na tym blogu jest opisem miłości dwóch mężczyzn. Jeśli jesteś osobą niepełnoletnią, lub tego typu związki wywołują Twoje zgorszenie, proszę, opuść tę stronę. Opowiadanie może zawierać opisy scen erotycznych oraz wulgaryzmy pojawiające się jako specyfika języka bohaterów – proszę mieć to na uwadze, przystępując do lektury.

sobota, 15 września 2012

Rozdział XI 2 z 2 Niewinne kłamstwo


Save siedział sam w mieszkaniu i patrzył w ścianę. Co ze sobą zrobić? Nie wiedział. Co zaszło? Tego też nie wiedział. Pamiętał tylko jak obudził się z Arashi w jakimś nieznanym mu apartamencie. Czuł się strasznie. Co prawda tępy ból głowy przeszedł, ale zastąpiła go ta straszna wewnętrzna pustka. Co się stało przez te godziny, które umknęły mu z życia? Przedtem nie miał tych pytań, ale teraz, przez to co powiedział Arashi, naprawdę chciał to wiedzieć! Jak było, jak było być tam razem z nim, jakie to było uczucie!
Save wypił łyk zimnej kawy, mając cień nadziej, że jakoś przegna ona to odrętwienie i przywróci go do codzienności. Ale kawa nie pomogła. A pytania wciąż się mnożyły.
- Może ja go jednak kocham… Może to wszystko dlatego? Ale jak można kochać mężczyznę? To niedorzeczne! – prychnął Save patrząc w białą ścianę - A może jednak… - mruknął cicho do siebie. Nikt inny nie był obecny w pokoju, by odpowiedzieć na jego pytanie. Blondyn zaczął sobie pomału przypominać całe zajście.
Znowu był pijany przy Arashim. Czuł się znacznie lepiej rozmawiając z nim w tym stanie, nie musiał nic udawać, nic sobie wmawiać. Zrobił mu scenę zazdrości – to jeszcze pamiętał. Czy mógł winić Azjatę, że nie miał już dość tych zaczepek? Usłyszał w myślach jego miły dla ucha śmiech: "Save naprawdę nic nie pamiętasz?" Zobaczył patrzące na niego kpiące zielone oczy. Wtedy blondyn nijak nie potrafił zdobyć się na żadną odpowiedź, myśleć za bardzo też nie mógł. Arashi zawiózł go uprzejmie pod dom. Spytał czy da rade iść. Student pamiętał, że skinął głową, potem delikatny pocałunek na policzku i pisk opon, który wtedy tak dotkliwie zahuczał mu w głowie. A teraz tylko ta pustka. Jak było, jak do cholery było?! Pamiętał już jakie to uczucie jak Arashi go dotyka. Pamiętał… Ale to nie było wczoraj, tylko wtedy, gdy uciekł. Teraz nie pamiętał nic! Przeklinał alkohol nie za to, do czego go doprowadził, ale za to co mu odebrał! Sam się nawet się zdziwił, że żałuje tylko tego, że nie wie jak było! Muszę do niego iść porozmawiać, wyjaśnić… Pomyślał, ale zaraz potem zrozumiał, że nie wie, co ma wyjaśniać! Może po prostu pozwolę mu działać. Zastanowił się chwile nad tym kuszącym wyjściem, aż oczy mu zabłysły z podekscytowania. Szybko ubrał buty, płaszcz. I już miał wyjść, gdy nagle się wrócił. Wziął pieniądze by po drodze wstąpić do baru i nabrać trochę więcej pewności.
Arashi zatrzymał się w progu skamieniały. Kiedy wychodził garderoba była pusta. Wyszedł tylko na krótką chwilę za potrzebą. W końcu jednak się pozbierał i wszedł do środka jak gdyby nigdy nic.
- Kac już przeszedł? – zapytał robiąc prowizoryczne porządki. Przekładał po prostu rzeczy z kupki na kupkę.
- Tak… - mruknął Save nie patrząc na niego. Tancerz podsuną mu pudełko czekoladek. Student poczęstował się. Po chwili podniósł wzrok i spojrzał na brunet, który szukał swojej ulubionej czekoladki. – Arashi, chciałem z tobą porozmawiać o tym… o tym, co się stało wczoraj – powiedział w końcu. Jego gładki ton zaskoczył nawet jego. Arashi wstał biorąc jedną czekoladkę. Odłamał denko, chwilę się nim rozkoszując, po czym wyssał nadzienie i zjadł resztę. Podszedł do szafy i zaczął w niej grzebać.
- Rozumiem – powiedział nagle. – Wszystko okay, niech tak będzie – dodał.
- Naprawdę? Ale skąd wiedziałeś? – zaczął zaskoczony Save.
- Zawsze tak jest. Sam zachowuję się przecież w ten sposób. Wiem, co chcesz powiedzieć. „Jednak noc kochanie, nic jeszcze nie znaczy. Sorry.” Teraz wiem, co one wszystkie czuły. Ale cóż kiedyś i mnie to musiało spotkać. Będę udawał, że nic się nie stało. Chyba, że chcesz… żebym oddał klucze i więcej się nie pokazywał? – powiedział spoglądając w końcu na blondyna.
- Arashi nie, nie to chciałem powiedzieć! – sprzeciwił się Save, przerażony wnioskami jakie wysnuł Azjata. To było zupełnie nie tak!
- Save, daj spokój. Wiem ze byłeś wczoraj pijany. Ja też byłem… kiedy jestem w takim stanie nie bardzo pamiętam o obietnicach. Miałem przecież się do ciebie nie dobierać – prychnął. – Przepraszam – dodał skruszony. Choć jego twarz  była ukryta za zasłoną długich, czarnych włosów, Save miał wrażenie, że dostrzegł łzy na policzkach Azjaty.
- Arashi, a co z Nickim? – zapytał nagle blondyn.
- Nie musisz się martwić. Nie wsadzą mnie za molestowanie nieletnich, co najwyżej za gwałt na tobie – prychnął lekko, lecz jego głos zaczął się łamać.
- Arashi to nie było tak! – sprzeciwił się Save wstając. Azjata podniósł się pozostawiając szafę w spokoju. Odgarnął włosy tak by przy okazji zatrzeć ślady łez. Save podszedł do niego. – Jak to było gdy, spałeś z Neko? Czy nie byliście wtedy obaj pijani?
- No tak… ale Neko, on… czemu to wspominasz?
- Mówiłeś mi, że powtórzyliście to, żeby mieć pewność, że tego chcieliście.
- Save, przestań mnie zwodzić. Nie jesteś z tych, co chcą się upewniać, że spali z facetem – warknął urażony Arashi. – Dlaczego znowu się nade mną znęcasz? – jęknął.
- Arashi, masz rację nie mam ochoty spać więcej z facetem… ale chcę upewnić się co do ciebie… - mruknął Save. Dobrze, że był w barze. Brunet co prawda nic nie wyczuł, było tego na tyle mało, jednak było też na tyle dużo, że mógł to powiedzieć. – Nie jesteś byle kim, byle jakim facetem z baru, jesteś bogiem Illusions… i moim – dodał. Arashi gapił się na niego jakby go ktoś zamienił w kamień. Save powiedział, co miał powiedzieć, czekał teraz na jego reakcję. Ale on był jak zaklęty. Blondyn podszedł jeszcze bliżej, chwilę się wahał, po czym przytulił się do zaskoczonego Azjaty. – Arashi, czy ty nadal mnie chcesz? – zapytał Save. Poczuł dłonie Azjaty na ramionach. Poczuł jak go odsuwając od ciała. Podniósł wzrok na niego, spojrzał w te skośne, zielone oczy. Arashi nic nie powiedział tylko pochylił się i delikatnie pocałował go. Ten pocałunek mówił sam za siebie, był taki czuły i pełen miłości. Pod Save ugięły się kolana, załapał się więc ukochanego. Ten go podtrzymał, po czym posadził na krześle. Gdy się odsunął, Save dostrzegł w jego oczach błysk radości. Delikatny uśmiech, który wypłyną na twarz Azjaty doskonale podkreślał jego urodę. Patrząc tak na niego Save nie miał wątpliwości, że tego właśnie chciał. Szczęcie Arashi było jego własnym szczęściem.
- Skarbie… - zaczął Azjata. – Mogę się wprowadzić do ciebie? – zapytał. Save odruchowo przytakną głową.   

     - Tora. Tora, ja jestem złym człowiekiem – jęknął Arashi patrząc jak dziewczyna przygotowuje herbatę.
- Arashi, nie sadzisz, że jestem za duża żebyś mi bajki opowiadał? – zapytał uśmiechając się z rozbawieniem.
- Ale Tora. To prawda. Okłamałem go – jęknął brunet chowając twarz w dłoniach, jego głos brzmiał żałośnie.
- Jedno małe kłamstewko nie jest niczym złym – dziewczyna wzruszyła ramionami. – Chodź do pokoju – powiedziała biorą dwa kubki w dłonie i wychodząc z kuchni. Zrozpaczony Azjata powlókł się za nią. – Arashi, mój ty kochany, jak tu przyszedłeś wyglądałeś tak szczęśliwe jak nigdy dotąd. Wystarczyła ci godzina, żeby wpaść w czarną rozpacz. Gdybyś nie był facetem pomyślałabym, że jesteś w ciąży.
- Tora, nie żartuj, to poważna sprawa. Ja go okłamałem. Wmówiłem mu, że ze sobą spaliśmy – powiedział skruszonym tonem. Ona wzruszyła tylko ramionami. – Myślałem, że przyjdzie, żeby mi powiedzieć, że… no wiesz, jedna noc nic nie zmienia, żebym sobie wybił cokolwiek z głowy… ale on zaproponował mi związek. Mam się nawet do niego przeprowadzić. Jestem złym człowiekiem –  znów jęknął kryjąc twarz w dłoniach..
- Przestań jęczeć i napij się wreszcie. Jeśli o mnie chodzi to uważam, że Save tylko na to czekał. Nie miał odwagi przyznać się, co do swoich uczuć do ciebie, ale jak został postawiony przed faktem dokonanym to nie zamierza się cofać. Będzie z was dobra para.
- Ale tygrysku, nasz związek opiera się na kłamstwie. Przecież do niczego między nami nie doszło w tym hotelu.
- Ale Save myśli inaczej i jest chyba zadowolony z tego faktu. Nie unika cię, nie chowa się, nie potrzebuję też psychiatry. On cię kocha, tylko że trudno było mu to przyznać. Sam przecież pamiętasz, że potrzeba mu było do tego dużej ilości alkoholu. Myślę, że gorzej by było gdybyś z nim się przespał i wmawiał mu, że nic się nie stało. To naprawdę niewinne kłamstwo, które ci się należy.
- Jak możesz tak mówić. Przecież gdybym mu powiedział prawdę…
- To nadal by się chował w swojej skorupce. A tak przynajmniej zakosztuje twojego wspaniałego uczucia. Arashi, zasługujesz na szczęście. Nie znam innej osoby, która by na to zasługiwała bardziej niż ty. Uważam, że nawet gdybyś go posiadł po pijaku było by dobrze. W końcu sam się prosił.
- Tora, ale jak on się musi czuć… przecież… przecież…
- Uspokój się. Na pewno przeklina się za swoje pijaństwo. I pragnie sprawdzić jak to jest być w twoich ramionach.
- Tora, on jest HETRO! A myśli, że spał ze mną… z facetem…
- Arashi. Nie wielu jest takich mężczyzn jak ty. Doskonale wiesz, że pociągasz tak samo kobiety jak i mężczyzn. O ile dotrze pamiętam Save także kilkakrotnie mówił, że jesteś przystojny i seksowny. I mówił to będąc trzeźwym. Przestań robić sobie problemy i ciesz się, że w końcu wam się układa, że nie musisz udawać jego przyjaciele, choć cały czas cię nęci i kreci żeby tylko go dotknąć. Daj się ponieść.
- Przestań. Z tego nie będzie nic dobrego.
- Arashi. Nie możesz dbać o szczęście wszystkich dookoła a zapominać o sobie. Poza tym Save też tego chce. Pozwól mu spełnić swoje marzenia… póki jeszcze można.
- Ale tygrysku, obiecałem sobie, że nie wejdę w żaden długoterminowy związek. Ale od Save nie odejdę, nie potrafię nawet myśleć, że w moim życiu miałoby zabrakną jego.
- Wiem, że ci ciężko Arashi. Ale on to zrozumie. Po za tym nie wiadomo ile czasu jeszcze ci pozostało. Może będziesz z nami jeszcze długie lata. Saora przecież mówiła, że zdążysz się na tyle zestarzeć, żeby Kata poważnie zacznie zastanawiać się czy nie zmienić wizerunku boga Illusions. Ciesz się tym, co dostajesz od losu, głuptasie i nie martw się tym, co przyniesie jutro. Czy nie tak zawsze mówiłeś?
- Tora, ale czy on nie będzie przez to cierpiał. On nic nie wie.
- Tym lepiej dla niego. Przynajmniej się nie martwi. Nawet nie wiesz jak mu zazdroszczę. Czasami w nocy… czasami myślę jak to będzie, gdy cię zabraknie. To wydaje się zbyt straszne – oczy Tory zaszkliły się i dziewczyna musiał je przetrzeć dłonią. – Och, nie mówmy już o tym. – jęknęła i szybko zaczęła opowiadać, gdzie ostatnio była z Oakmim. Arashi uśmiechnął się. Wiedział, że Tora nadal nie wyjawiał swoich prawdziwych uczuć swojej miłości. Zupełnie jakby jego przypadek niczego jej nie nauczył. Ale Okami nie był nim i za to Arashi był wdzięczny opatrzności. Jego ukochany tygrysek przecież zasługiwał na długie lata szczęścia u boku ukochanego, a nie na ciągłą niepewności i wieczny lęk, że ta wizyta w szpitalu będzie ostania.
Arashi nigdy nie pragnął żyć tak jak teraz…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz