- Save - Student nagle dosłyszał kobiecy głos. Ktoś
potrząsnął nim delikatnie. Podniósł zbolałe spojrzenie. Zobaczył szczupłą
rudowłosą dziewczynę.
- Save jak się czujesz? - Zapytała głaszcząc go po głowie. - Przykro mi, że na ciebie nakrzyczałam i… i uderzyłam, ale zasłużyłeś - powiedział twardo, ale nagle jej głos załamał się. - Nie chciałam by ci się coś stało! - powiedziała a po policzku popłynęły jej łzy. - Arashi by mi nie wybaczył…- dodała cicho.
- Save jak się czujesz? - Zapytała głaszcząc go po głowie. - Przykro mi, że na ciebie nakrzyczałam i… i uderzyłam, ale zasłużyłeś - powiedział twardo, ale nagle jej głos załamał się. - Nie chciałam by ci się coś stało! - powiedziała a po policzku popłynęły jej łzy. - Arashi by mi nie wybaczył…- dodała cicho.
- Arashi… - powiedział powoli Save. Czuł jak w głowie
mu huczy. Czuł się fatalnie. Ciągle męczyły go mdłości.
- Jesteś strasznie blady - powiedziała przestraszona. - Wiesz co się stało? Lekarze podejrzewają u ciebie wstrząs mózgu - powiedziała poważnie.
- Ja nie wiem… - jęknął kuląc się i drżąc. Tora okryła go kocem i pomogła wstać. Save przewrócił by się, gdyby go Tora nie podtrzymała. Pomogła mu z powrotem znaleźć się na łóżku.
- Save jedenaście dodać dwadzieścia dwa? - zapytała poważnie. Blondyn podniósł na nią zbolałe spojrzenie.
- Potrafisz odpowiedzieć na to pytanie? - zapytała coraz bardziej zmartwiona.
- Nie.. nie wiem... Arashi… Ja… - Save zerwał się. - Ja muszę z nim porozmawiać! – Tora posadziła go na łóżku z niepokojem patrząc, jak student coraz bardziej się trzęsie. Wreszcie wezwała pielęgniarkę. Siostra zareagowała bardzo szybko. Podała choremu zastrzyk w rękę i powiedziała, żeby się nie wysilał i leżał. Zapewniła go, że symptomy powinny zaraz ustąpić i lada dzień poczuje się lepiej. Gdy pielęgniarka sobie poszła Save spojrzał mętnym wzrokiem na Torę. – Musze porozmawiać z Arashi – stwierdził twardo.
- Jesteś strasznie blady - powiedziała przestraszona. - Wiesz co się stało? Lekarze podejrzewają u ciebie wstrząs mózgu - powiedziała poważnie.
- Ja nie wiem… - jęknął kuląc się i drżąc. Tora okryła go kocem i pomogła wstać. Save przewrócił by się, gdyby go Tora nie podtrzymała. Pomogła mu z powrotem znaleźć się na łóżku.
- Save jedenaście dodać dwadzieścia dwa? - zapytała poważnie. Blondyn podniósł na nią zbolałe spojrzenie.
- Potrafisz odpowiedzieć na to pytanie? - zapytała coraz bardziej zmartwiona.
- Nie.. nie wiem... Arashi… Ja… - Save zerwał się. - Ja muszę z nim porozmawiać! – Tora posadziła go na łóżku z niepokojem patrząc, jak student coraz bardziej się trzęsie. Wreszcie wezwała pielęgniarkę. Siostra zareagowała bardzo szybko. Podała choremu zastrzyk w rękę i powiedziała, żeby się nie wysilał i leżał. Zapewniła go, że symptomy powinny zaraz ustąpić i lada dzień poczuje się lepiej. Gdy pielęgniarka sobie poszła Save spojrzał mętnym wzrokiem na Torę. – Musze porozmawiać z Arashi – stwierdził twardo.
- Ale… Save to raczej nie możliwe – jęknęła Tora, a
oczy jej się zaszkliły.
- Ja muszę mu wszystko wyjaśnić. Dlaczego nie
pozwalasz mi mu wyjaśnić?
- Save nie o to chodzi – powiedziała dziewczyna
odsłaniając zasłonę dzielącą oba łóżka. – Arashi jest nieprzytomny od kilku
dni… - Save spojrzał na śpiącego mężczyznę. Dopiero teraz wszystko do niego
dotarło. Przecież Arashi miał wypadek, dowiedział się tego jak był w klubie.
Przy łóżku chorego stały kwiaty, ledwie się tam mieszcząc, było też kilka
pudełek z czekoladkami i papierowa torebka, chyba z ciastkami. Nic jednak nie
było ruszone, Arashi spał jak „śpiąca królewna”. Save przyjrzał mu się bliżej…
pamiętał… sam nie był tego pewien… wydawało mu się, że jak tu przyszedł Arashi
miał maseczkę z tlenem. Zapytał o to Torę. Ta tylko uśmiechnęła się z nadzieją
w oczach.
- Dzisiaj mu ją zdjęli, nie ma już problemów z
oddychaniem – rozpłakała się.
- Co to znaczy? – zapytał Save dość jeszcze skołowały
by nie być w stanie samodzielnie myśleć.
- Lekarze uważają, że albo się obudzi albo… - nie dała
rady tego powiedzieć, po porostu zalała się łzami na dobre. Save chciał do niej
podejść i ją pocieszyć, ale nie był w stanie. Miał takie watowate nogi. Nie
zdołał by nawet wstać z łóżka a już by leżał pod nim.
- Chyba nie płaczesz z powodu tego gej? – dobiegł ich
czyjś głos od strony wejścia do sali. Save nie wiedział kto to zza swojej
zasłonki, Tora zaś odwrócona byłą plecami do wyjścia. Obje jednak rozpoznali
ten głos. – Jak się przekręci będzie przynajmniej więcej miejsca. – dodał głos.
- Jak możesz tak mówić? Po tym wszystkim co dla nas
zrobił! – jęknęła Tora wycierając oczy.
- Może i bym się martwił jakby można było się go
pozbyć tak łatwo – burkną Nuriko
podchodząc do siostry. Jego spojrzenie padło na Save. Nim zdoła się do niego
odezwać Tora wstał i spojrzała na niego z wyrzutem.
- Jesteś bez serca – powiedziała – Idź sobie. Sama
zostanę z Arashim – dodał próbując wypchnąć go z sali.
- Nie miałem zamiaru tu zostawać z tą ciotą… z resztą
ma towarzystwo, które mu bardziej pasuje niż ty.
- Przestań. Proszę przestań... – jęknęła. Nuriko
dopiero wtedy opanował chęć dalszego obrażania Arashi. Przytulił siostrę nie
wprawnie.
- Wiesz przecież, że on ma miękkie serce ale mocny
tyłek. Wyzdrowieje i zaraz po tym zabierze cię na dyskotekę.
- Jesteś głupi Nuriko… - powiedziała tylko tuląc się i
łkając do piersi brata.
W szpitalnej
sali zabrzmiał przerażony krzyk. Save niemal nie spadał z łóżka słysząc ten
głos. Wrzask był zbolały i przerażony. Po chwili jednak przeszedł w cichy jęk.
Do studenta w końcu dotarła, że krzyk należą do osoby lezącej z nim w sali.
- Yamete… Yamete…Hanashite… Okachan[1] – zadźwięczał głos zza
zasłony. Save powoli wstał i podszedł do mężczyzny skulonego na swoim łóżku.
Arashi skulił się obejmując rękoma kolana, trząsł się i wciąż powtarzał to samo
słowo „Okachian”. Save delikatnie położył dłoń na jego ramieniu. Mężczyzna
podskoczył jak oparzony. Podniósł spojrzenie zielonych oczu na Save i zdoła
wyszeptać „Tenshi”[2]
nim do sali wpadł zespół lekarzy i pielęgniarek. Save został odsunięty na bok,
właściwie wsadzono go za zasłonkę i kazano siedzieć na łóżku. Student jednak
widział jak jakąś pani doktor spojrzała na Arashi, jakby go znała od dziecka.
Położyła mu ręce na ramionach i spojrzą w oczy. – Panie Yasano, słyszy mnie
pan? – zapytała potrząsając nim lekko. – Panie Yasano, proszę na mnie spojrzeć.
To był tylko sen. To się nie zażyło – mówiła dalej jakby rozmawiała z małym
dzieckiem. - Daijōbu ka? [3]– Save w końcu usłyszał jej
pewny, mocny głos. Dostrzegł wtedy przez cień na zasłonce, że Arashi podniósł
na nią swój wzrok.
- Iie [4]- zadźwięczał udręczony
głos Arashi.
- To był tylko sen panie Yasano – powiedział pani
doktor.
- Tak, wiem… - mruknął Arashi znów spoglądając na
swoje kolana. Save poczuł jak ból i troska ściskają mu serce.
- Panie Yasano powinien pan bardziej na siebie uważać.
Proszę się już przestać dręczyć snami i odpocząć – powiedziała kobieta wstając.
Save usłyszał oddalające się kroki lekarzy i pielęgniarek. – Ach tak, panie
Yasano, ma pan tym razem towarzystwo – powiedział po czym Save dosłyszał dźwięk
zamykanych drzwi.
- Bardzo przepraszam, że pana obudziłem, nazywam się
A… - Arashi przerwał gdy jego dłoń odgarnęła zasłonę i zobaczył Save.
Zatrzepotał powiekami próbując rozbudzić wzrok, przetarł nawet oczy. – Ja chyba
nadal śnię… - stwierdził puszczając zasłonkę. Save chwilę bił się ze swymi
myślami. W końcu podjął decyzję i podszedł do łóżka Azjaty.
- Arashi przepraszam… - wydusił tylko. Arashi spojrzał
na niego chłodno.
- W ogóle mnie nie znasz – powiedział tylko, po czym
położył się.
- Chciałbym to zmienić… przepraszam, tak strasznie mi
głupio – jęknął spuszczając wzrok.
- Myślałam, że zależy ci na Torze. Co prawda zająłeś
się za jej podrywanie od zupełnie nie właściwej strony, ale… - Arashi westchnął.
– To przez nią zacząłeś to pisać. Myślisz, że ona lubi takich jak ja i chcesz
się do mnie upodobnić – znów westchnął.
- Arashi to nie tak… Ja… ja … ja sam nie wiem… nie
wiem dlaczego zaciąłem to pisać. Wybacz mi proszę – jęknął student. Arashi z
trudem usiadł i spojrzał na niego.
- Nic nie rozumiesz. Nie jestem tym za kogo mnie
bierzesz, co do Tory także się mylisz. Nie jestem zboczeńcem, któremu w głowie
tylko seks, alkohol i zabawa. Jestem sybarytą, a Tora to moja ostoja,
wzmocnienie, mój anioł stróż… bez niej już dawno poszedłbym do piachu… - powiedział
odgarniając włosy z twarzy. – W poprzednim życiu byliśmy bliźniakami… nasze
więzi są nadal silne. Jeśli ją skrzywdzisz Save, nie ręczę za siebie. Teraz
koniec tego snu… jak się obudzę nie chcę cię więcej w moim życiu – powiedział kładąc
się, zamykając oczy i natychmiast zasypiając. Save także powlókł się do swojego
łóżka. Czuł się jeszcze podlej niż wcześniej. Położył się licząc, że opatrzność
sprawi iż Arashi do rana zapomni o wszystkim lub że wydarzy się coś innego co
sprawi że nie będzie musiał mu patrzeć w oczy.
Z samego rana wypisano go ze szpitala. Przy wyjściu z
budynku miną w drzwiach Torę. Spojrzała na niego chłodno. – Tora ty też w to
wierzysz? – zapytał ją. Dziewczyna nie wiedziała co ma na myśli. – W tą teorię
o reinkarnacji, że byliście rodzeństwem.
- To nie ma znaczenia. Arashi wbrew temu co o nim
myślisz jest kimś wyjątkowym – jej głos załamał się. – Daj mu spokój… - jęknęła
nagle. – Zostaw go w spokoju. Nie mieszaj mu więcej w głowie. Mamy większe
zmartwienia niż twoje fanaberie! – krzyknęła po czym pobiegła do szpitala. Save
zupełnie się już nienawidząc poszedł do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz