Opowiadanie znajdujące się na tym blogu jest opisem miłości dwóch mężczyzn. Jeśli jesteś osobą niepełnoletnią, lub tego typu związki wywołują Twoje zgorszenie, proszę, opuść tę stronę. Opowiadanie może zawierać opisy scen erotycznych oraz wulgaryzmy pojawiające się jako specyfika języka bohaterów – proszę mieć to na uwadze, przystępując do lektury.

wtorek, 13 stycznia 2015

Rozdział XVI 2i3 z 3 - Proszę, nie odchodź.

Nie betowane.

_________________________________________________________________________________




Save otworzył oczy i leżąc na łóżku starał się się poukładać w głowie wszystko, co mu się wydarzyło. Czuł przyjemne zmęczenie, po przyjeździe matka urządziła mu w ogrodzie prawdziwą ucztę. Było tak miło.
Arashi!
Save myślał, że zaraz się rozpłacze. Żyje! Arashi żyje! Ale czy żyje na pewno? Nagły chłód zmroził serce blondyna po czym wybuch rozpaczliwym szlochem. Nie może mu tego zrobić! Nie może mu tego zrobić po raz drugi! Usłyszał skrzypienie otwieranych drzwi i dotyk ciepłej dłoni na głowie, owiał go zapach mocnych perfum. Poznał lekarza.
- Chce być sam – powiedział kuląc się i drżąc pod jego dotykiem.
- Cicho Save wiele się dzisiaj wydarzyło. Jeśli chcesz możemy o tym porozmawiać ten Arashi dużo dla ciebie znaczy prawda? – zapytał lekarz wyjmując z kieszeni strzykawkę. Save usłyszał znajomy szelest opakowanie. Lekarz przebił igłą małą ampułkę i naciągnął zawartość.
- Ja.. ja czuje się już lepiej naprawdę - zaczął lękliwie pacjent, cofając się aż po ścianę łóżka.
- Save wierze, ale nie można tak nagle przerywać terapii lekowej, dzisiaj dostaniesz mniejszą dawkę. Sam przecież odczuwasz wahania nastrojów, to jest dla twojego dobra – powiedział biorąc go za rękę. Blondyn odwrócił głowę. Poczuł ukucie i bolesne szczypanie w rękę. Potem jak kazał lekarz znów położył się. Usłyszał skrzypnie zamykanych drzwi.

Save obudził się dopiero następnego dnia rano. Szybko poszedł pod prysznic i wrzucił ubrania do prania, żeby nikt nie zauważył, że w nich spał. Chciał zrobić jak najlepsze wrażenie żeby mu pozwolili jechać do Arashiego .Starając się opanować zdenerwowanie wyszedł z pokoju i pokierował się do jadalni. Zastał tam rodziców kończących śniadanie. Przewiał się z nimi kłaniając się nisko. Zajął miejsce, jak najdalej od ojca i poprosił służbę o śniadanie.
- Jak się dziś czujesz Save? – zapytał chłodny głos ojca. Ten nie miał odwagi podnieść na niego wzroku.
- Dobrze, ojcze, dziękuję – mrukną tylko.
- Dobrze, więc pojedziesz ze mną do sadu.
- Nie – sprzeciwił się Save, sam nie wiedząc, że zrobił to na głos. Zamarł w przerażeniu. Nikt nie sprzeciwia się ojcu.
- Więc co zamierzasz dzisiaj robić? – zapytał srogo głos ojca. Save podjął decyzję. Kiedyś i tak to musiałby się stać.
- Chce jechać do szpitala. Do mojego przyjaciela – powiedział dość zlęknionym głosem. Usłyszał niezadowolone mruknięcie ojca.
- Do tego menela, który się tu włamał i nastraszył twoją matkę. Tego co twierdził, że cię uratuje – sykną ojciec.
- Przestań! – krzykną Save podrywając się z krzesła. – Arashi nie jest menelem i nikogo nie straszy, może wygląda trochę inaczej, ale zawdzięczam mu życie!
- Save tacy ludzie jak on nie działają bezinteresownie. Najlepiej będzie jak skończysz tą znajomość póki masz okazję – powiedział chłodno ojciec. Save zadrżał z wściekłości.
- Nie! Nie znasz Arashiego. On mnie potrzebuję i nie zamierzam go zawieść – syknął blondyn i nie jedząc śniadanie wyszedł z jadalni.
Nikt nie będzie obrażał Arashigo! Myślał wściekle idąc przez hol. Wszedł wściekłym krokiem do garażu i rozejrzał się tam. Jego wzrok padł na jeden z samochodów ojca. Stylowy czerwony kadilak. Save uśmiechną się złośliwie. To była jego pierwsza tak bardzo nie przemyślana decyzja w życiu. Ale liczyło się tylko jedno, by być przy Arashim. Wziął kluczyki i wsiadał do auta. Spieszył się bo nie chciał żeby ktoś przejrzał jego zamiary. Odpalił maszynę… dawno nie prowadził, ale przecież to jak z jazdą na rowerze, wystarczy się raz nauczyć. Po chwili Save jechał trochę niezgrabie w kierunku miasta. Była zadowolony z siebie. Na pewno po powrocie ojciec będzie wściekły, ale czy musiał wracać.

Save nie spodziewał się cudu, jednak poczuł uścisk w gardle, gdy zobaczył nieprzytomnego Arashiego. Sam nie wiedział skąd mu się wzięło przekonanie, że gdy tyko się zjawi brunet przewiała go uśmiechem, powie że czuję się świetnie,, może nawet właśnie będzie wychodził. Jedyną osobą, która go przywitała była Tora, mimo że sala była pełna ludzi. Save będąc bardzie świadomy niż wczoraj szybko rozpoznał pozostałych. Była Uki i Neko, którzy patrzyli na Save jakby to on był wszystkiemu winien – choć Save czuł się tak sam przed sobą, oni nie musieli dokładać swych oskarżycielskich spojrzeń. Obecność Kaze i Nuriko nieco go zdziwiła, ale w końca może i oni na jakiś swój pokręcony sposób troszczyli się o Arashigo. Był także Nicki, który po prostu udawał, że Save nie ma. Przy łóżku Arashiego siedziała zaś jakąś dziewczyna. Była bardzo ładna. Trzymała Azjatę za rękę i miał zamknięte oczy. Wyglądała na bardzo skupioną. Save chwilę się jej przyglądał. Po czym poznał ją. To musiał być Sora! Przyjaciółka Arashi goz dzieciństwa. Save widział ją tylko raz, pół roku temu na urodzinach bruneta, nic dziwnego, że jej nie zapamiętał.
- Co ona robi? – zapytał Save szeptem, ponieważ w sali panował absolutne milczenie. Jedynymi dźwiękami były odgłosy maszyn trzymające Azjatę przy życiu.
- Próbuje sprowadzić Arashi - odszepnęła Tora. Save nic z tego nie rozumiał. Ale postanowił się nie wtrącać. Sora nagle drgnęła po czym otworzyła oczy i spojrzał z żalem na Torę.
- On nie chce wracać – powiedziała głosem pozbawionym emocji. Tora natychmiast się rozpłakała i wtuliła w ramiona Okami, który właśnie przyszedł. Przytulił ją mocno nie bardzo wiedząc co się stało.
- I dobrze. O jednego pedała mniej na świecie – syknął Nuriko. Po czym jękną, gdy dostał kuksańca od Kaze w żebra.
- Może zostawił chociaż testament – powiedziała Chinka. Save nie bardzo rozumiał o co chodzi. Nagle Neko rozpłakał się jak małe dziecko i rzucił do łóżka Azjaty, tuląc się do jego ręki i szlochając.
- Arashi obiecałeś mi, że przyjdziesz na mój koncert! – jękną Neko.
- Sora, spróbuj jeszcze raz – jęknęła Tora nie wychylać się ani na chwilę z objęć Okami.
- To bez celowe. Wiesz jaki on jest uparty – mruknęła Sora wstając. – Przykro mi, ale to kweista czasu – powiedziała kierując się w stronę wyjścia. Save w końcu zrozumiał o czym oni mówili. Nie bardzo wierzył w to, że Sora mogła porozmawiać z nieprzytomnym i nie dającym znaku życia Arashim… zatrzymał ją. łapiąc za rękę. Dziewczyna spojrzał na niego.
- Przykro mi jego ciało umiera – powiedziała nim Save zdążył zapytać właśnie o to. – Ale jeśli chcesz możesz sam spróbować go sprowadzić. Arashi wszystko słyszy – powiedziała po czym wyszła. Save jęknął, pouczył jak cały świat znów mu się zawala. Neko znów zaczął rozpaczać, krzyczeć i przeklinać Arashi za to że nie dotrzymał słowa.
- Przestań! – zabrzmiał srogi głos Nuriko. – Ten idiota zawsze był kłamcą! – warknął po czym wyciągną siłą brata z sali. Kaze poszła za nim zabierając ze sobą zapłakaną Uki.
- Obiecał… tyle nam obiecał – jęknęła Tora.
- Skoro tak zdecydował… Tora, przestań już – Okami próbował zatrzymać strumień jej łez, ale bez skutecznie. Save stał pod ścianą. Czuł, że gdyby nie ona byłby już dawno na podłodze. Dlaczego, dlaczego Arashi chce mu to zrobić po raz drugi? Czy ich uczucie się nie liczy? Czy Arashi nie wie ile dla niego znaczy?
Do uszu Save nagle dotarł nieprzyjemny, ciągły, piszczący dźwięk. Chwile trwało nim zrozumiał ze to aparatura tak piszczy, że serca Arashi przestało bić. Tora nagle znalazła się przy nim, a Okami skoczył w stronę Arashiego. Mówił coś, że nie pozwoli mu na to. Młody adept medycyny położył dłonie na piersi bruneta i zaczął robić masaż serca. Robił to tak długo aż nie przybiegli lekarze z fachowa aparaturą.
Save nie miał pojęcie co się wokół niego dzieje. Pragną tylko jednego - by Arashi żył. I nagle usłyszał regularne pikanie. Czy to znaczy, że Arashi? Nie Save nie chciał dawać sobie nadziei, żeby jej znów nie stracić. Czuł jak robi mu się słabo.
- Save chyba nie zamierzasz teraz mdleć - usłyszał z daleka głos Tory, a potem już nic nie słyszał. Obudził go głos terapeuty. Wiec to był tylko straszny sen. Arashi nie zamierza umierać. Wróci do niego. A co jeśli nie? Save usiadł gwałtownie na łóżku.
- Spokojnie Save – powiedział jego lekarz łapiąc go za ramiona. – To było bardzo nie rozsądne wychodzić bez leków. Do tego nie uprzedzając nikogo - Save go nie słuchał. Z przerażeniem odkrył, że nie jest w swoim pokoju! Czyli że… to musiał być szpital! Naprawdę tu przyjechał, a Arashi… Czy Arashi jeszcze żyje? Przerażająca myśl o tym, że Arashi umarł zmroziła mu serce. Nie słyszał już nic, nawet zamieszania jakie zapanował wokół niego. Patrzył w pustkę czując się jak ostatni człowiek na świecie. Samotny i porzucony. Słyszał oburzony głos terapeuty, który się z kimś o coś wykłócał. Krzyczał. Ale Save nie rozumiał jego słów, a głos coraz bardziej się oddalała. Ktoś dotkną jego policzka. W tak cudownie delikatny sposób…
- To nie zdrowo tak często tracić przytomność – usłyszał anielski głos. Czy to znaczy że umarł, że jest w niebie? Czy możliwe, że umarł z tęsknoty za Arashim? - Skarbie wystarczy już - mruknął znów ten piękny głos anioła. Save spojrzał na niego. To nie był anioł! Nazwanie go pomiotem szatana było bardziej adekwatnym określeniem, ale tylko na pierwszy rzut oka. Save poczuł się tak jakby jego serce miało zaraz pękną z radości! Zobaczył przed sobą parę zielonych, skośnych oczu, podłużną, szczupłą twarz z lekko zadartym kształtnym nosem, otoczoną długimi, potarganymi włosami czarnymi jak heban. Wiec jednak! Jednak umarł i poszedł do nieba za Arashim, czy teraz będą mogli być razem? A co powie Bóg na ich niemoralny związek? Czy nie skaże ich za to na piekło? Choć piekło u boku Arashiego wydało się Save bezwzględnie rajem. Może więc Bóg skaże ich na rozstanie? Aby ich ukarać. Blondyn patrzył na głaszczącego go po policzku Arashiego jakby po raz pierwszy otworzył oczy. brunet zbliżył się po woli i delikatnie go pocałował.
- Przepraszam że cię przestraszyłem – powiedział skruszony Azjata.
- Arashi… nareszcie - mruknął Save czując jak ogarnia go fala szczęścia. Zarzucił Azjacie ręce na szyję i przytulił się do niego mocno. Arashi jąknął.
- Moje żebra - poskarżył się.
- Boli cię? – zdziwił się Save. – Po śmierci nie powinno już boleć - stwierdził. Arashi delikatnie odsuną go od siebie.
- Skoro ja ma byś martwy to co ty tu robisz? – zapytała
- Arashi… ja… - Save odzyskał pełnie zmysłów. Nie byli w niebie, nie byli też w piekle. Byli w szpitalu, ale to nie miało znaczenia. W końcu znów byli razem. – Nie zostawiaj mnie więcej – jęknął przytulając się do niego, tym razem zachował większą ostrożność.
- Nie mogę ci tego obiecać. Ale póki co jestem przy tobie – powiedział Azjata obejmując go.
- Yasano! – ich czułe przywianie przerwał głos wściekłej lekarki. – Wracaj do łóżka! Masz połamane żebra nie mówiąc już o tym, że twoja głowa znów ucierpiała z powodu braku tlenu! Jakim cudem ty się w ogóle podniosłeś! – wrzeszczała. Arashi tylko uśmiechnął się do niej łagodnie. Ucałował Save w czoło i z jego pomocą wrócił do swojego łóżka.
Gdy tylko Arashi znalazł się w swojej sali i usiadł na łóżku, opiekująca się nim pani doktor wyrzuciła z niej wszystkich. Save widział przez małą szybką w drzwiach, że go badała i rozmawiała z nim. Też chciałby teraz być przy Azjacie, był przekonany, że by nie przeszkadzał. Nagle poczuł, że jest obserwowany przez kogoś więcej niż terapeutę. Właściwie lekarz chyba się poddał i postanowił trzymać z boku. Chyba wreszcie zrozumiał co było przyczyną złego samopoczucie Save. Blondyn rozejrzał się. Okazało się że, wpatruję się w niego para dużych, okrągłych i brązowych jak kasztany oczu, na które opadały równie kasztanowe kosmyki niedbale ułożonych włosów. Save poznał - Neko. Chwilę wpatrywali się w siebie. Save nie potrafił nic wyczytać z delikatnej twarzy młodszego brat Tory. Nagle Neko jakby zebrał w sobie siły pokłonił się i podziękował. Widząc niezrozumienie na twarzy blondyna, dodał. – Za Arashi. – mruknął. – On wrócił dla ciebie .
- Skąd wiesz? – wyrwało się Save, choć uważał, że Arashi tak naprawdę nie miał świadomego wpływy na to czy i kiedy się obudzić.
- Powiedział, że był już prawie po drugiej stronie. Mówił, że mógł już nawet zobaczyć matkę… ale… ale przypomniało mu się o tobie. Chciał cię jeszcze raz zobaczyć – burknął Neko z pretensją. – Byłeś jedyną osobą, którą chciał widzieć. – dodał. – Gdyby nie to, że tak bardzo mu na tobie zależy… - jęknął, gryząc się w język. Save doskonale zdawał sobie sprawę z tego co zamierzał powiedzieć Neko. Jego przywiązanie do Arashiego było aż nazbyt widoczne. Save zauważył to, gdy wdzieli się po raz pierwszy. Z tego co jednak student pamiętał wynikało, że to Neko porzucił Arashigo. Sam już nic nie rozumiał. – Arashi jest dla nas wszystkim. Jeśli go skrzywdzisz nigdy ci tego nie wybaczymy – Neko powiedział w końcu, patrząc na Save oskarżycielsko. Nagle skrzywił się jakby zaraz miał się rozpłakać. – Dlaczego? Co ty masz czego…
- Neko - zabrzmiał łagodny głos Tory. Dziewczyna stanęła za bratem i objęła go czule. – Przestań już – powiedziała łagodnie. – Już o tym rozmawialiśmy.
- Ale ja się nie zgadzam! – zaprotestował chłopak. Save czuł się okropnie zupełnie nie wiedząc co ma ze sobą zrobić.
- Braciszku, Arashi się obudził to jest najważniejsze – powiedziała Tora głaszcząc chłopca po włosach jak małe dziecko. Wyglądał jak matka tłumacząca małemu synkowi dlaczego nie dostanie upragnionej zabawki. Na koniec pocałował go w policzek z matczyną czułością. Save przypominał sobie z opowieści ukochanego, o tym że Tora i jej bracia również stracili rodziców. Zapewne to właśnie Tora przejęła opiekę. Jakże ich światy się różniły, pomyślał Save, gdy nagle Tora się do niego odezwała.
- Stracilibyśmy go, gdybyś się nie zjawił.
- Naprawdę tak sądzisz? Przecież ja nic nie zrobiłem – sprzeciwił się Save.
- Arashi cię potrzebuję. Kiedy się zjawiłeś i go pocałowałeś, poczułam ja ścisną moją rękę. Wtedy musiał zacząć śnić… albo raczej mieć koszmary - mruknęła patrzą w podłogę z przygnębienia.
- Koszmary, przeze mnie? – jęknął Save.
- Nie, nie to chciałam powiedzieć. Arashi zawsze tak ma… kiedy zasypia. Najpierw nic mu się nie śni… potem ma koszmary, przypomina sobie najgorsze momenty z życia…
- Czyli on ma tak częściej? Myślałem że to dlatego, że go postrzelili. – mrukną Save.
- Arashi ma bardzo nadwerężoną psychikę. Zawsze gdy coś mocno przeżywa jego umysł broni się w ten sposób, że po prostu odcina się od rzeczywistości. Nie pamiętasz już kiedyś wiedziałeś go takim. – mruknęła smętnie dziewczyna.
- Jak nim wzgardziłeś w łóżku – burknął Neko wyzywająco. – Mimo to do ciebie wrócił a jak…
- Neko! – warknęła Tora na brata. Po czym odprawiła go, dając jakieś zadanie. Chłopak odszedł niechętnie. Tora zbliżyła się do Save.
- Co mu właściwie jest? – zapytał.
- Nie wiadomo. Silne przeżycie mogą mu po prostu zaszkodzić. Ale nie to jest jego największym zmartwieniem – jęknęła Tora, a jej oczy zaszkliły się. – Wiemy o tym od dawna, a jednak zawsze trudno nam przyjąć to do wiadomości.
- Tora, o czym ty mówisz? – zdziwił się Save. Zastanawiał się czy jest coś ważnego czego nie wie o Arashim, czy po prostu jego umysł jest nadal zbyt przytępiony działaniem leków, które nie do końca opuściły jego organizm?
- No o… - zaczęła Tora, ale nagle spojrzał na Save, przeraziła się, chwyciła powietrze w usta jakby miała coś powiedzieć po czym uciekła wzrokiem. – Nie, nic… chodź. Pójdziemy do reszty i napijemy się kawy - dodała beztroskim tonem. Save jednak czuł, że coś przed nim ukrywała, coś o czym wiedza wszyscy dokoła tylko nie on. Jednak na razie blondyn nie odczuwał potrzeby odgadywania tej tajemnicy.

Gdy następnego dnia Save przyszedł do szpitala z daleka usłyszał krzyki protestu Arashiego. Przerażony tym pobiegł do drzwi szpitalnej sali, w której trzymano jego ukochanego, ale zatrzymał się toż przed nimi. Zajrzał dyskretnie przez małe okienko weneckiego lustra.
- Nie wyrywaj się – powiedziała groźnie Kaze trzymając Arashiego za ramie.
- To nie wpychaj łap tam gdzie ci nie wolno – syknął brunet próbując się jej uwolnić. Ale dziewczyna uwięził go między ścianą a samą sobą.
- Od kiedy to mi nie wolno? – prychnęła Kaze, głaszcząc Azjetę po nagiej piersi.
- Od kiedy ze sobą zerwaliśmy – burknął ten, ale nie podjął już żadnej próby protestu. Nie próbował się już wyrywać. Dziewczyna wsunęła rękę pod pościel. Arashi zamkną oczy i pozostał całkowicie bierny.
- Arashi, nigdy nie przestaniesz być pociągając. – mruknęła. – Lubię cię dotykać, patrzeć na ciebie… kochałeś mnie kiedyś? – zapytała nagle pochylając się do jego ust. Pocałował go delikatnie. Arashi spojrzał na nią.
- Zawsze. Jesteś kobietą, która otworzyła przede mną zmysłowy świat – powiedział delikatnym miękkim tonem, po czym pogłaskał ją po policzku. – Ale już przestań – dodał krzywiąc się i sięgając po jej rękę pod pościel. Dziewczyna westchnęła i spełniła jego prośbę.
- A teraz mnie kochasz Arashi? – zapytała patrząc mu w oczy.
- Teraz kocham Save. – odpowiedział bez zastanowienia.
- Jego też przestaniesz kochać, gdy się rozstaniecie, tak jak przestałeś kochać mnie, Torę i Neko? – zapytał prostując się.
- Nie… Nigdy nie zrezygnuje z Save. A jeśli on mnie porzuci… - urwał spuszczając wzrok.
- Chciałbym żeby ktoś kochał mnie tak jak ty kochasz jego – stwierdziła Kaze sięgając po torebkę.
- Myślę, że jest ktoś taki, ale tak jak ty nie umie okazywać prawdziwych uczuć – powiedział Arashi śledząc jej poczynania wzrokiem. Kaze wyjęła mały przedmiot z torebki i jakaś mała buteleczkę. Odkręciła ja i oblała jej zawartością ten mały przedmiot. Gdy otrzepywał go z resztek wody Save dostrzegł, że było to małe kółeczko… chyba kolczyk.
Kaze spojrzała krytycznie na Arashiego.
- No ładnie ci brew rozorali. Trzeba będzie zrobić w drugiej – stwierdziła i obróciła jego twarz. Chwilę się przymierzała po czym przebiła prawą brew Azjaty. On tylko lekko się skrzywił, gdy metal przebił skórę i mięsień. - Dobrze, nie krwawi – mruknęła Kaze spoglądając na niego krytyczne. – Powinieneś przekuć sobie jeszcze kącik ust. – stwierdziła po czym zeszła z niego. Poprawiła ubranie i spojrzała wyczekująco na Arashiego. On uśmiechnął się.
- Dziękuję, ze zechciałaś to dla mnie zrobić. – powiedziała.
- Jakbym mogła odmówić. Przyjdź do zakładu taty to zrobię ci tatuaż – powiedziała podchodząc do drzwi. Save pośpiesznie odsuną się od szyby i schował za drzwiami. – Zapomniałabym. Jesteś mi coś winien za uratowanie twojego kochanka – powiedziała.
- Kaze… teraz? – jękną Arashi. – Wiesz, że nie mogę się przemęczać. Mam połamane żebra i w ogóle. – jęknął.
- Idiota. Tylko jedno ci w głowie. – powiedziała chłodno Kaze. – To co dla mnie zrobisz, będzie znacznie trudniejsze niż seks. Masz przekonać ojca do Nuriko. – powiedziała po czym wyszła. Gdy tylko zamknęła za sobą drzwi zauważyła Save. blondyn oblał się rumieńcem i zesztywniał pod ścianą.
- Niedobry z ciebie chłopiec. Nie ładnie podsłuchiwać. – stwierdziła Kaze podchodząc do niego. Objęła go za szyję. Byli całkiem sami na szpitalnym korytarzu, bo lekarz Save dał sobie spokój i został, w poczekalni. – Szczęściarz z ciebie – mruknęła dziewczyna łapiąc jego policzki i całując. Save przez chwilę zamierzał się bronić, ale pocałunek Kaze nie był ani prowokujący ani gorący, nie było w nim nic, co dało by zadowolenie którejkolwiek ze stron. Czemu Kaze to robiła? – Jeśli go skrzywdzisz nie ja jedna zechcę cię zabić, ale ja jedna mam możliwości – powiedziała po czym poszła sobie.
Save dopiero po chwili wszedł do sali Arashiego. Mężczyzna leżał na lewym boku z zamkniętymi oczami. Save cicho podszedł do łóżka i pogładziła go po policzku. Brunet mruknął coś pod nosem.
- Arashi - zaczął Save, gdy nagle uświadomił sobie, że Arashi śpi. W głowie mu się nie mieściło, że tak szybko zasnął. Spojrzał na niego z rozmarzeniem. Właściwie nigdy nie widział go śpiącego. Wieczorem zawsze się zabawiali, a rano Save po prostu wstawał pierwszy, szedł się umyć, ubrać i uczył się. Śpiący Arashi wydał mu się taki niewinny i urzekający, mimo nowego kolczyka i wszystkich pozostałych. Save uśmiechnął się do siebie pogłaskał go jeszcze raz po policzku, delikatnie chwycił jego rękę i siadając przy łóżku położył się na jego brzegu, tak że mógł patrzeć na niego.
Save zamknął oczy tylko na chwilę.
Poczuł jak ktoś bawi się jego włosami. Otworzył oczy i zobaczył uśmiechającego się do niego Arashiego. To był najpiękniejszy widok w jego życiu.
- Zapuszczasz włosy skarbie? – zapytał Arashi. Save zamrugał zaskoczony tym pytaniem. Podniósł się na łokciach. Dłoń Arashi nadal bawiła się jasnymi kosmykami. – Nie robisz tego chyba dla mnie? – zapytała po chwili.
- Nie… właściwe to o tym nie myślałem – przyznał Save odgarniając kosmyk, który spadł mu na oczy.
– Nie ścinałeś ich odkąd się poznaliśmy. Teraz dały by się chyba nawet związać. – stwierdził Arashi wplatając dłoń między jasne kosmyki Save. Podniósł się na drugiej ręce i delikatnie go pocałował. Blondyn tęsknił za tym uczuciem, które go ogarnia przy każdym jego pocałunku. – Podobają mi się te okulary, ale wcześniej nic takiego nie nosiłeś - mrukną Arashi kładąc się z powrotem.
- Wzrok mi się popsuł. – mruknął blondyn. Na chwilę zamilkli. Arashi usiadł na łóżku. Chwilę patrzył na Save. w jego wzroku było coś co go zaniepokoiło. Jakby jakaś rozterka, albo co gorsza rozpacz. Save już miał o to zapytać gdy Arashi zaczął.
- Save, dlaczego nie powiedziałeś mi, że masz narzeczoną? – Save usiadł prosto i spojrzał na Arashiego pytająco.
- Jaką narzeczoną? – zapytał.
- Niewinną, słodką i piękną pannę Cecily Calamus.
- Skąd o niej wiesz? – zapytał się Save drżącym głosem. Arashi spojrzał na niego jakby chciał zapytać „a więc to prawda?”. B;londyn poczuł jak serce mu pęka, na widok tego wymownego smutku w zielonych oczach.
- Byłem w twoim domu. Musiałem coś omówić z twoimi rodzicami zanim zacząłem działać. Ale poznałem tylko twoją matkę… i Cecily - mruknął Arashi spuszczając wzrok na swoje ręce złożone na pościeli. Save milczał przez dłuższą chwilę. – Więc jesteście zaręczeni? – zapytał.
- To nie tak jak myślisz. – sprzeciwił się Save.
- Wiec chcesz się z nią ożenić? – zapytał Arashi. Jego twarz nie zdradzał żadnych uczuć, ale Save widział w jego oczach to całe cierpnie jakie ten chciał ukryć.
- Nie, Arashi, nie chcę. – Save energicznie potrząsną głową. – Chcę być z tobą. Zawsze!
- Wiesz że to nie możliwe – powiedział spokojnie brunet.
- Ale Arashi? Myślałem… sadziłem, że ty i ja… że mnie kochasz - jęknął Save.
- Oczywiście skarbie, że cię kocham. Ale na niektóre rzeczy nie mam wpływu. Świat nigdy nas nie zaakceptuje. Twoja rodzina nie chce mnie widzieć nawet jako twojego przyjaciela. Na dodatek jesteś zaręczony. A ja nie mogę być przy tobie na zawsze.
- Dlaczego!? Arashi co cię napadło? - jęknął Save, a jego oczy się zaszkliły.
- Przepraszam, że byłem takim egoistą. Powinienem był przewidzieć to, że możesz się zaangażować.
- Arashi, przestań.
- Powinienem był odpuścić póki jeszcze mnie nienawidziłeś - mruknął Arashi. Jego długie czarne włosy zasłoniły jego twarz, ale Save dostrzegł, że na jego dłonie spadają ciężkie krople. – Popołudniu wychodzę. Przyjdę po swoje rzeczy. – powiedział w końcu lecz nie udało mu się ukryć drżenia głosu.
- Arashi, nie rozumiem. Dlaczego chcesz mnie zostawić. – jęknął Save. był w zbyt dużym szoku żeby rozpłakać się tak jak Arashi.
- Zrozumiałem, że będąc twoim kochankiem bardziej cię zranię niż opuszczając cię. Wybacz mi. – mruknął nadal na niego nie patrząc.
- Arashi, nie możesz mi tego zrobić! – krzyknął Save podrywając się z krzesła. – Nie możesz! Nie przeżyję gdy mnie opuścisz!
- Save, nie można umrzeć z miłości. I nikt nie pozwoli ci się zabić, jesteś jedynym spadkobiercą.
- Ale… chodzi o Cecily? O to, że moi rodzice podjęli decyzję za mnie? – zapytał zrozpaczony.
- Tak jakby. Z nią masz przyszłość. Możesz założyć normalną rodzinę. Zapomnisz o mnie, będziesz szczęśliwy, a ja umrę bez poczucie winy – mruknął Arashi.
- Arashi czy ja coś źle zrobiłem? – zapytał z ostatnią nadzieją Save.
- Nie, tu nie chodzi o to co ty zrobiłeś tylko co ja zrobiłem. Nigdy sobie nie wybaczę, że przeze mnie cierpisz, ale chcę by to cierpienie było dla ciebie jak najmniejsze. Gdybym z tobą została na zawsze… wydaje mi się, że było by to bardziej bolesne dla ciebie. Przyjdę dziś koło siódmej i zabiorę swoje rzeczy. – powiedział Arashi podnosząc głowę. Spojrzał na Save, jego twarz niczego nie wyrażała, jego oczy także…

2 komentarze:

  1. cudownie !!! nawet nie wiesz jak się cieszę że wróciłaś ;)
    a notka świetna, tylko zakończenie takie smutne, oni muszą być przecież razem !
    czekam na więcej ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    tak Arashi się obudził i się bardzo cieszę, zrobił to dla Save, ale nie zgadzam się z tym całkowicie nie może go zostawić! Ciekawe dla kogo tak ma być lepiej...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń