Do klubu dotarli wcześniej, niż
zamierzali. Jednak żadnemu z nich to nie przeszkadzało. Arashi przecież musiał
przywitać się ze wszystkimi, zwłaszcza ze współpracowniczkami. Wszystkie
rzucały mu się na szyję, całowały, gdzie tylko się udało, niektóre nawet pytały
kiedy ma wolny wieczór. Arashi wykręcał się pracą i zmęczeniem. Chichotały
wtedy tylko. Save poczuł dziwną ulgę, gdy było już po wszystkim i Arashi w
końcu zaprosił go do swojej garderoby. Student był tu tylko raz, ale dobrze
zapamiętał to miejsce. Ten wąski, podłużny pokoik. Był taki jak Arashi, miał w
sobie coś, co nie pozwalało o nim zapomnieć. Blondyn usadowił się na długiej
sofie.
- Czego się napijesz? – zapytał Arashi
rozgarniając kwiaty i niektóre z nich kładąc na podłodze. – Dziś mamy do wyboru
malibu, sake, i… o likier czekoladowy, pyszności – zauważył z zadowoleniem.
- Sam zdecyduj – rzucił Save. Wybór
Arashi był do przewidzenia. Odniósł sake i malibu do baru, a przyniósł dwa małe
kieliszki. Otworzył butelkę i nalał gęstego, brązowego płynu do przyniesionego
szkła.
- Wygląda na domową robotę. Pewnie jest
z jakimś afrodyzjakiem – stwierdził, uśmiechając się lekko. – Nie pij tego za
dużo – dodał i zanurzył koniec języka w likierze. Zaraz po tym na jego twarz
wypłynął błogi uśmiech zadowolenia. – Przepyszny… - westchnął.
- Arashi co chciałeś mi pokazać? –
zapytał nagle student. Azjata wyrwał się z odurzenia wspaniałym smakiem trunku
i odstawił go. Podszedł do wysokiej, wąskiej szafy tuż przy wydzielonym kawałku
na prysznic. Chwilę tam czegoś szukał. W końcu wrócił do Save, z plikiem
niebieskich papierów. Spojrzał na blondyna z uśmiechem. Wyglądało jednak na to,
że Save nie rozumiał.
- Pamiętasz jak przyszła do ciebie Uki…
znaczy się przyszła do mnie, ale do twojego mieszkania i dał mi list? – Save
przytakną głową. Jakże mógł zapomnieć, jak ta smarkula bez zaproszenia
władowała się do środka i zaraz po tym wyciągnęła Arashiego - Odpisałem mu.
Piszemy już ze sobą kilka tygodni. Zaproponowałem spotkanie – powiedział
czekając na reakcję Save. Ten jednak zachował kamienną twarz i Azjata nic z
niej nie wyczytał. Ciągnął więc dalej. – To mój zagorzały fan. Pamięta mnie
jeszcze, jak pracowałem za barem. Nie sadziłem, że mam fana i to od tak wielu
lat. Mówię ci Save, on jest po prostu uroczy – Student tylko lekko uniósł brew,
jakby mu nie dowierzał. – Ciągle pisze jak bardzo mnie podziwia i kocha, jaki
jestem cudowny i jak bardzo chciałby się ze mną spotkać. Pisze takim pięknym
językiem…
- Arashi – zaczął chłodno Save. Tak
chłodno, że zgasił zapał i radość Arashiego na chwilę - Co mnie to obchodzi? –
zapytał. – Nie musisz mi mówić o każdej nowej znajomości, jaką nawiążesz. To
twoje życie. Rób z nim, co zechcesz.
- Ale… ja chciałem… myślałem, że
będziesz się cieszył razem ze mną – mruknął smętnie Azjata zupełnie tracąc
poprzednią radość.
- Oczywiście, że się cieszę Arashi.
Tylko … - westchnął. – Ile on ma lat? Na pewno nie jest pełnoletni. Arashi
wiesz, że uwodzenie dzieci jest przestępstwem.
- W marcu kończy osiemnaście - mrukną
Azjata. – Ale ja chcę go tylko poznać! – dodał natychmiast. – Nie zamierzam się
z nim… za kogo ty mnie masz? – burknął urażony.
- Nieważne… Arashi, on cię okłamuję.
- Dlaczego?
- Wystarczy prosty rachunek. Chłopak ma
osiemnaście lat, ty pracujesz tu ile? Pięć, cztery lata? Jak zaczynałeś miał
dwanaście, góra trzynaście lat. Nie sądzę, że takiego gówniarza ktoś wpuścił do
tego klubu. Zwłaszcza w dniu, gdy ty tańczysz… twój taniec doprowadza ludzi do
szaleństwa! – burknął student, patrząc na Arashiego spojrzeniem zimnym jak lód.
Azjata westchnął.
- Chyba masz rację – got wyraźnie
posmutniał. Sytuację jednak rozwiązała Tora swoim wejściem.
- A wy, co tacy ponurzy? – zapytała
radośnie i nim się zorientowali, wskoczyła Arashiemu na kolana. – Macie likier!
– zawołała radośnie i poczęstowała się z kieliszka Azjaty.
- O co chodzi tygrysku? Zazwyczaj tylko
podsłuchujesz pod drzwiami, gdy przyjmuję tu gości – zapytał Arashi odzyskując
część humoru.
- Przyszłam ci powiedzieć, o najnowszym
pomyśle Katy – Arashi pobladł na dźwięk tego imienia. – Nie martw się misiu, to
ci się akurat spodoba – powiedziała dziewczyna głaszcząc go po policzku, niczym
kochanka. – Postanowiła, że na walentynki wydamy specjalny album z twoimi
zdjęciami. Od samego początku. Kiedy pracowałeś za barem, i kiedy tańczyłeś w
duecie.
- W duecie? – zapytał zdziwiony Save.
- Tak, Boski Amidamaru miał kiedyś
partnera w tańcu, nie mniej boskiego Tokagero.
- Miał na imię Okami i też był
mieszańcem jak ja. Tora wzdychała do niego…
- Wcale nie! – burknęła dziewczyna,
dając Arashiemu kuksańca w ramię. Obu jednak mężczyzną nie uszedł uwadze
płomienny rumieniec, który oblał jej twarz.
- Ale… on tu już nie pracuje? Co się z
nim stało? – zapytał zdziwiony Save.
- To był ambitny chłopak. Zarabiał tu
na studia medyczne. Był cholernie zdolny – mówił Arashi. – Zawsze jednak miał
straszną tremę przed występem, mimo że był świetny. Ale chyba wini się za mój
wypadek, w każdym razie po nim zniknął.
- Jaki wypadek?
- Chłopcy robili układy taneczne, na
początku to było bardziej grzeczne niż teraz. W jednym z nich, Okami miał
podtrzymać Arashiego, ale go wypuścił… myśleliśmy wtedy, że Arashi skręcił
sobie kark – mówiła Tora.
- Leżałem w szpitalu. A jak wyszedłem,
szefowa powiedziała mi, że mój partner odszedł.
- Próbowaliśmy go po tym wszystkim
znaleźć i prosić żeby wrócił. Choćby na kelnera, albo coś… - mruknęła smętnie
dziewczyna.
- Zupełnie straciliśmy z nim kontakt. –
westchnął Azjata. – Może gdyby tygrysek miała więcej odwagi i wyznała mu swoje
uczucia, to by się dwa razy zastanowił zanim by odszedł. – zasugerował tancerz
i uszczypnął dziewczynę tak, że poderwała się z piskiem w górę. Rozmasowała
sobie pośladek i posłała mu wściekłe spojrzenie.
- W każdym razie, Kat chciała żebyśmy
wybrali najlepsze zdjęcia – zmieniła krępujący ją temat. – Dobrze, że Save też
tu jest. Pomoże nam wybrać. Spojrzy bardziej subiektywnie – stwierdziła i
usiadła obok studenta, otwierając gruby skorowidz ze zdjęciami. Arashi
natychmiast zajął miejsce po jej drugiej stornie.
Oglądali zdjęcia do czasu występu Arashiego.
Gdy Azjata zajęli się i doprowadził się do porządku, wrócili do fotografii. Gdy
skończyli, buteleczka likieru była prawie pusta, a Arashi musiał iść na kolejny
występ.
Save trzymał w dłoniach jedno zdjęcie.
Tora mówiła, że może je sobie wziąć, bo tego akurat mielił masę odbitek.
Patrząc na nie, Save nie miał wątpliwości, dlaczego tak licznie je powielono.
Na żadnym innym Arashi nie wyglądał tak zmysłowo jak na tym. Była to jedna z
pierwszych fotografii, jakie zrobiono słynnemu już Amidamaru. Było to za
czasów, gdy jeszcze tańczył z partnerem, a nawet z całym zespołem. To był jego
debiut jako solisty. Save wiedział, że Arashi oddawał się temu, co robi całym
sercem, było to widać nawet na tym zdjęciu. Azjata zachowywał się czasami tak,
jakby spodziewał się w każdej chwili nadejścia śmierci. Żył tak, jakby każdy
jego dzień miał być ostatnim, starając się niczego nie zostawiać na później.
Save nie potrafił postępować w ten sposób.
Siedząc w jego garderobie wpatrywał się
w to zdjęcie. Przyglądał się uważenie, wygiętej w tańcu zmysłowej sylwetce boga
Illusion. Podziwiał jego wspaniałe ciało, każdy miesień napięty pod gładką,
złocistą skórą. Ale tym, co nie pozwalało studentowi oderwać wzroku od zdjęcia
był wyraz twarzy Arashiego. Ujęty z profilu, z delikatnie rozchylonymi wargami
i zamkniętymi oczami, wyglądał jak w chwili największej rozkoszy, jak gdyby
jego dusza doznała właśnie spełnienia. Czarne włosy Azjaty lśniły jak aksamit,
czerwona chusta na czole odcinała się od nich jak krew, dodając jego cerze
nieco więcej żywego blasku. Student wyobrażał sobie, jak wspaniały to musiał
być pokaz. Wdział te rozszalałe tłumu kobiet, słyszał ich podniecone wrzaski.
Kocie ruchy mężczyzny musiały być jeszcze bardziej pociągające niż teraz. Save
przypomniał sobie jak oglądał jego występ. Uczucia, które mu wtedy
towarzyszyły, zalały go od nowa. Nagle zdjęcie przysłonił mu jakiś cień.
- Jaki ja byłem wtedy młody i niewinny,
i do tego nie popularny – usłyszał głos Arashiego. Podniósł na niego zażenowane
spojrzenie i poczuł jak na twarz wypływa mu rumieniec. O czym on w ogóle
myślał, patrząc na zdjęcie półnagiego mężczyzny? - Dostałem list od „N”. – Usłyszał
głos gota. Save z ulgą dostrzegł, że ten siada naprzeciw, zupełnie zaaferowany
listem. Student patrzył na niego, nie mogąc oderwać wzroku. Skośnooki nie
pofatygował się by założyć coś po występie, wrócił wciąż jeszcze mokry z
wysiłku w samych spodniach. Jego skóra lśniła w marnym oświetleniu, dodając mu
zmysłowości. Nagle na twarz Arashiego wypłyną lekki uśmieszek.
- Miałeś rację – powiedział spoglądając
na Save. – Miał trzynaście lat jak zaczynałem tańczyć. Nie chodził na pokazy,
ale jego starsza siostra wszystko nagrywała – zaczął zwycięsko. – Każdy występ.
Jak się wyprowadziła to wszystko obejrzał. To prawie jakby był na każdym
pokazie - tancerz przerwał widząc, że blondyn wstaje. – Co się stało Save?
- I niby to ma wystarczyć? – zapytał
student zirytowanym głosem. – Wystarczy nałgać na niebieskim papierze, żebyś
zapomniał o wszystkim? - blondyn zawiesił głos. O nie! Nie był tak bardzo
pijany! Nie tym razem! Teraz zapanuje nad sobą, w końcu Arashi jest tylko
przyjacielem! Ale skoro są tylko przyjaciółmi, dlaczego nie potrafi cieszyć się
razem z nim zainteresowaniem jakie okazuje mu ten chłopak?
- Save o ci chodzi? – zapytał brunet
unosząc brwi.
- Nie udawaj! – krzykną na niego Save.
– To gówniarz! Nic nie wart gówniarz! A świecisz do niego oczami, nawet go nie
wdziałeś. Może jest brzydki jak noc! – Azjata spojrzał na studenta zaskoczony.
- Chcę się z nim tylko spotkać -
zaczął. Save spojrzał na niego wściekle.
- Akurat. Wiem, co ci chodzi po głowę.
Pamiętaj, że to dzieciak! Na pewno chcę cię oszukać, zrobi coś, co cię…
- Nic mi nie będzie. Jestem dużym
chłopcem – stwierdził Azjata z uśmiechem, wstając jakby dla potwierdzenia
swoich słów. Save znalazł się z nim twarzą w twarz. Arashi stał blisko niego,
prawie się z nim stykając. Student czuł ciepło jego rozgrzanego tańcem ciała i
patrzył w skośnie zielone oczy. Nie potrafił im się oprzeć.
- Arashi… - zaczął. – Dlaczego? Ja ci
już nie wystarczam? – gdy to powiedział zobaczył odbijające się w jego oczach
zdziwienie, jego i swoje własne. Dlaczego to powiedział? Save cofnął się o krok
i uciekł natychmiast spojrzeniem. Wzrok tancerza poszukał butelki z likierem.
Gdy ją znalazł, spostrzegł, że jest zupełnie pusta. Wszystko zrozumiał, usiadł
z powrotem zrezygnowany.
- Jesteśmy przecież tylko przyjaciółmi
– stwierdził od niechcenia. Save podniósł na niego spojrzenie, wyzywające
spojrzenie.
- Chyba sam w to nie wierzysz –
powiedział. – Ja w to nie wierze. Ciebie nie da się ignorować! Jak czegoś
chcesz, zawsze to dostajesz, prawda? – zapytał. Chwilę panowało milczenie.
Arashi był całkowicie spokojny. Wiedział, co teraz nastąpi. Może i Save nie był
strasznie pijany, ale pijany był. Student w końcu pochylił się by spojrzeć
gotowi w oczy. Był zdecydowany. – Zrób to – powiedział stanowczo. – Zrób wszysto,
na co masz ochotę. Jestem gotowy. Pragnę tego, pragnę ciebie! – jednak jestem na tyle pijany. Pomyślał z
rezygnacją Save. Sam nie wierzył w to, co mówił.
- Z przyjemnością skarbie – powiedział Azjata. Gdyby nie chłód w głosie Arashiego, Save z pewnością pouczyłby falę
strachu i gorąca jednocześnie. – Ale gdy będziesz trzeźwy – dodał tancerz tym
samym lodowatym tonem. Student nie zamierzał rezygnować tak łatwo. Skoro zabrną
już tak daleko. Położył dłonie na udach Arashiego, dość wysoko prawie na samych
biodrach. Przysunął się do niego. Zatrzymał się na chwilę jakby wahając. Po
czym nagle pocałował go. Azjata z przyjemnością odkrył, że student nabiera
coraz większej wprawy. Chwilę pozwalał mu na to. Miał najszczersze chęci,
okazać mu chłód i odepchnąć go. Ale namiętność Save była silniejsza. Przelała
się przez pocałunek na niego, który szybko stracił panowanie nad sobą. Chwycił
blondyna za biodra i przysuną do siebie. Zmusił go, by usiał mu na kolanach.
Gładził jego uda przez szorstki materiał spodni lub obejmował w pasie chcąc
przyciągnąć go jeszcze bliżej siebie. Poczuł jak dłonie Save wędrują w górę po
jego nagiej piersi. Jego cudowne drobne dłonie! Ich dotyk był delikatny i
rozkoszny.
- Arashi, kocham cię, chcę być twój –
mruknął student na chwilę odrywając się od jego ust. Azjata spojrzął w jego
oczy. Te idealnie, niebieskie tęczówki i czarne źrenice były zmącone alkoholem.
Pragnął udawać, że tego nie widzi.
- Save, nie - jęknął próbując go od
siebie odsunąć. On jednak uparcie pieścił go po ramionach i szyi. – Save
przestań, naprawdę tego nie chcesz – spróbował znów. Student chwycił jego twarz
w dłonie i spojrzał mu z rozmarzeniem w oczy.
- Arashi jesteś moim bogiem. Zrobię dla
ciebie wszystko.
- Powtórz to jak będziesz trzeźwy – poprosił
tancerz. – Dlaczego mi to robisz? Jak ja ci jutro w oczy spojrzę? Jak będę
udawał, że jesteśmy tylko przyjaciółmi? Tak cię pragnę, a ty jeszcze robisz mi
coś takiego. Zdecyduj się wreszcie.
- Zdecydowałem.
- Upiłeś się! Znowu – burknął Azjata.
Po czym nim Save zdołał się poruszyć, tancerz podniósł się z nim i zrzucił go
na sofę.
- Kiedy jestem trzeźwy… Arashi zrozum
to takie trudne. Alkohol dodaje mi odwagi, żeby to zrobić – zaczął Save
siadając na sofie i chcąc wstać. Jednak chłodne spojrzenie bruneta go
powstrzymało.
- Chcę mieć pewność, że tego chcesz, że
nie jest to tylko… że to nie alkohol cię do tego pcha… że ty sam. – Arashi
westchnął ciężko. – Nie chcę żebyś czegokolwiek żałował. Nie chcę żebyś znów
uciekł… jeśli jeszcze raz upijesz się przy mnie, nie ręczę za siebie. Nie zdziw
się - syknął, po czym stwierdził, że idzie na występ i zniknął za drzwiami.
Save szybko znalazł inny trunek, którym mógł się uraczyć pod jego nieobecność.
Gdy Arashi wrócił do garderoby zastał śpiącego na sofie blondyna.
Trzymał w ręku nie odkorkowaną butelkę whisky. Uśmiechnął się na ten widok.
Umył się i ubrał jak najciszej potrafił. Po czym ostrożnie owiną Save w jego
prochowiec i delikatnie podniósł.
Pół godziny później kład go w jego wielkim łóżku. Delikatnie rozebrał
po czym nie mogąc się powstrzymać pocałował czule w czoło.
Witam serdecznie,
OdpowiedzUsuńrozdział jest cudowny, taki słodki. Arashi spotka się z tym chłopakiem? Mam takie wrażenie, że mówi o tym chłopaku w obecności Save, żeby skłonić go do jakieś większej reakcji. Save musi się ciągle upijać, niech ma trochę umiaru, ale Arashi daje radę zachować spokój w takich sytuacjach. Ach wyobraziłam sobie to zdjęcie Arashiego, które Save sobie wziął....
Dzięki, dzięki za odpowiedź ;] w najbliższym czasie coś tam naskrobię, jak mi znajdzie się odrobina czasu wolnego...
Weny, weny i czekam na następne rozdziały ;]
Pozdrawiam Basia
Dziękuję Basiu za kolejny komentarz. Zawsze miło jest coś takiego przeczytać. Co do zdjęcia, to tę scenę postanowiłam napisać po narysowaniu Arasiego. Wyszedł mi wyjątkowo dobrze i do dziś uważam, że jest to jedne z bardziej udanych rysunków - co mi się rzadko zdarza. Jakbyś chciała go porównać ze swimi wyobrażeniami oto link. http://fc07.deviantart.net/fs30/i/2008/081/0/a/Arashi_by_ShinjuSakura.jpg
OdpowiedzUsuńA tu znajdziesz moje pozostałe rysunki do tego opowiadania:
http://shinjusakura.deviantart.com/gallery/12612313
Raz jeszcze dziękuję za komentarz.
Pozdrawim.