Opowiadanie znajdujące się na tym blogu jest opisem miłości dwóch mężczyzn. Jeśli jesteś osobą niepełnoletnią, lub tego typu związki wywołują Twoje zgorszenie, proszę, opuść tę stronę. Opowiadanie może zawierać opisy scen erotycznych oraz wulgaryzmy pojawiające się jako specyfika języka bohaterów – proszę mieć to na uwadze, przystępując do lektury.

niedziela, 26 sierpnia 2012

Rozdział X 2 z 4 Zdjęcie

Betowała: Olly



Do klubu dotarli wcześniej, niż zamierzali. Jednak żadnemu z nich to nie przeszkadzało. Arashi przecież musiał przywitać się ze wszystkimi, zwłaszcza ze współpracowniczkami. Wszystkie rzucały mu się na szyję, całowały, gdzie tylko się udało, niektóre nawet pytały kiedy ma wolny wieczór. Arashi wykręcał się pracą i zmęczeniem. Chichotały wtedy tylko. Save poczuł dziwną ulgę, gdy było już po wszystkim i Arashi w końcu zaprosił go do swojej garderoby. Student był tu tylko raz, ale dobrze zapamiętał to miejsce. Ten wąski, podłużny pokoik. Był taki jak Arashi, miał w sobie coś, co nie pozwalało o nim zapomnieć. Blondyn usadowił się na długiej sofie.
- Czego się napijesz? – zapytał Arashi rozgarniając kwiaty i niektóre z nich kładąc na podłodze. – Dziś mamy do wyboru malibu, sake, i… o likier czekoladowy, pyszności – zauważył z zadowoleniem.
- Sam zdecyduj – rzucił Save. Wybór Arashi był do przewidzenia. Odniósł sake i malibu do baru, a przyniósł dwa małe kieliszki. Otworzył butelkę i nalał gęstego, brązowego płynu do przyniesionego szkła.
- Wygląda na domową robotę. Pewnie jest z jakimś afrodyzjakiem – stwierdził, uśmiechając się lekko. – Nie pij tego za dużo – dodał i zanurzył koniec języka w likierze. Zaraz po tym na jego twarz wypłynął błogi uśmiech zadowolenia. – Przepyszny… - westchnął.
- Arashi co chciałeś mi pokazać? – zapytał nagle student. Azjata wyrwał się z odurzenia wspaniałym smakiem trunku i odstawił go. Podszedł do wysokiej, wąskiej szafy tuż przy wydzielonym kawałku na prysznic. Chwilę tam czegoś szukał. W końcu wrócił do Save, z plikiem niebieskich papierów. Spojrzał na blondyna z uśmiechem. Wyglądało jednak na to, że Save nie rozumiał.
- Pamiętasz jak przyszła do ciebie Uki… znaczy się przyszła do mnie, ale do twojego mieszkania i dał mi list? – Save przytakną głową. Jakże mógł zapomnieć, jak ta smarkula bez zaproszenia władowała się do środka i zaraz po tym wyciągnęła Arashiego - Odpisałem mu. Piszemy już ze sobą kilka tygodni. Zaproponowałem spotkanie – powiedział czekając na reakcję Save. Ten jednak zachował kamienną twarz i Azjata nic z niej nie wyczytał. Ciągnął więc dalej. – To mój zagorzały fan. Pamięta mnie jeszcze, jak pracowałem za barem. Nie sadziłem, że mam fana i to od tak wielu lat. Mówię ci Save, on jest po prostu uroczy – Student tylko lekko uniósł brew, jakby mu nie dowierzał. – Ciągle pisze jak bardzo mnie podziwia i kocha, jaki jestem cudowny i jak bardzo chciałby się ze mną spotkać. Pisze takim pięknym językiem…
- Arashi – zaczął chłodno Save. Tak chłodno, że zgasił zapał i radość Arashiego na chwilę - Co mnie to obchodzi? – zapytał. – Nie musisz mi mówić o każdej nowej znajomości, jaką nawiążesz. To twoje życie. Rób z nim, co zechcesz.
- Ale… ja chciałem… myślałem, że będziesz się cieszył razem ze mną – mruknął smętnie Azjata zupełnie tracąc poprzednią radość.
- Oczywiście, że się cieszę Arashi. Tylko … - westchnął. – Ile on ma lat? Na pewno nie jest pełnoletni. Arashi wiesz, że uwodzenie dzieci jest przestępstwem.
- W marcu kończy osiemnaście - mrukną Azjata. – Ale ja chcę go tylko poznać! – dodał natychmiast. – Nie zamierzam się z nim… za kogo ty mnie masz? – burknął urażony.
- Nieważne… Arashi, on cię okłamuję.
- Dlaczego?
- Wystarczy prosty rachunek. Chłopak ma osiemnaście lat, ty pracujesz tu ile? Pięć, cztery lata? Jak zaczynałeś miał dwanaście, góra trzynaście lat. Nie sądzę, że takiego gówniarza ktoś wpuścił do tego klubu. Zwłaszcza w dniu, gdy ty tańczysz… twój taniec doprowadza ludzi do szaleństwa! – burknął student, patrząc na Arashiego spojrzeniem zimnym jak lód. Azjata westchnął.
- Chyba masz rację – got wyraźnie posmutniał. Sytuację jednak rozwiązała Tora swoim wejściem.
- A wy, co tacy ponurzy? – zapytała radośnie i nim się zorientowali, wskoczyła Arashiemu na kolana. – Macie likier! – zawołała radośnie i poczęstowała się z kieliszka Azjaty.
- O co chodzi tygrysku? Zazwyczaj tylko podsłuchujesz pod drzwiami, gdy przyjmuję tu gości – zapytał Arashi odzyskując część humoru.
- Przyszłam ci powiedzieć, o najnowszym pomyśle Katy – Arashi pobladł na dźwięk tego imienia. – Nie martw się misiu, to ci się akurat spodoba – powiedziała dziewczyna głaszcząc go po policzku, niczym kochanka. – Postanowiła, że na walentynki wydamy specjalny album z twoimi zdjęciami. Od samego początku. Kiedy pracowałeś za barem, i kiedy tańczyłeś w duecie.
- W duecie? – zapytał zdziwiony Save.
- Tak, Boski Amidamaru miał kiedyś partnera w tańcu, nie mniej boskiego Tokagero.
- Miał na imię Okami i też był mieszańcem jak ja. Tora wzdychała do niego…
- Wcale nie! – burknęła dziewczyna, dając Arashiemu kuksańca w ramię. Obu jednak mężczyzną nie uszedł uwadze płomienny rumieniec, który oblał jej twarz.
- Ale… on tu już nie pracuje? Co się z nim stało? – zapytał zdziwiony Save.
- To był ambitny chłopak. Zarabiał tu na studia medyczne. Był cholernie zdolny – mówił Arashi. – Zawsze jednak miał straszną tremę przed występem, mimo że był świetny. Ale chyba wini się za mój wypadek, w każdym razie po nim zniknął.
- Jaki wypadek?
- Chłopcy robili układy taneczne, na początku to było bardziej grzeczne niż teraz. W jednym z nich, Okami miał podtrzymać Arashiego, ale go wypuścił… myśleliśmy wtedy, że Arashi skręcił sobie kark – mówiła Tora.
- Leżałem w szpitalu. A jak wyszedłem, szefowa powiedziała mi, że mój partner odszedł.
- Próbowaliśmy go po tym wszystkim znaleźć i prosić żeby wrócił. Choćby na kelnera, albo coś… - mruknęła smętnie dziewczyna.
- Zupełnie straciliśmy z nim kontakt. – westchnął Azjata. – Może gdyby tygrysek miała więcej odwagi i wyznała mu swoje uczucia, to by się dwa razy zastanowił zanim by odszedł. – zasugerował tancerz i uszczypnął dziewczynę tak, że poderwała się z piskiem w górę. Rozmasowała sobie pośladek i posłała mu wściekłe spojrzenie.
- W każdym razie, Kat chciała żebyśmy wybrali najlepsze zdjęcia – zmieniła krępujący ją temat. – Dobrze, że Save też tu jest. Pomoże nam wybrać. Spojrzy bardziej subiektywnie – stwierdziła i usiadła obok studenta, otwierając gruby skorowidz ze zdjęciami. Arashi natychmiast zajął miejsce po jej drugiej stornie.
 Oglądali zdjęcia do czasu występu Arashiego. Gdy Azjata zajęli się i doprowadził się do porządku, wrócili do fotografii. Gdy skończyli, buteleczka likieru była prawie pusta, a Arashi musiał iść na kolejny występ.
Save trzymał w dłoniach jedno zdjęcie. Tora mówiła, że może je sobie wziąć, bo tego akurat mielił masę odbitek. Patrząc na nie, Save nie miał wątpliwości, dlaczego tak licznie je powielono. Na żadnym innym Arashi nie wyglądał tak zmysłowo jak na tym. Była to jedna z pierwszych fotografii, jakie zrobiono słynnemu już Amidamaru. Było to za czasów, gdy jeszcze tańczył z partnerem, a nawet z całym zespołem. To był jego debiut jako solisty. Save wiedział, że Arashi oddawał się temu, co robi całym sercem, było to widać nawet na tym zdjęciu. Azjata zachowywał się czasami tak, jakby spodziewał się w każdej chwili nadejścia śmierci. Żył tak, jakby każdy jego dzień miał być ostatnim, starając się niczego nie zostawiać na później. Save nie potrafił postępować w ten sposób.
Siedząc w jego garderobie wpatrywał się w to zdjęcie. Przyglądał się uważenie, wygiętej w tańcu zmysłowej sylwetce boga Illusion. Podziwiał jego wspaniałe ciało, każdy miesień napięty pod gładką, złocistą skórą. Ale tym, co nie pozwalało studentowi oderwać wzroku od zdjęcia był wyraz twarzy Arashiego. Ujęty z profilu, z delikatnie rozchylonymi wargami i zamkniętymi oczami, wyglądał jak w chwili największej rozkoszy, jak gdyby jego dusza doznała właśnie spełnienia. Czarne włosy Azjaty lśniły jak aksamit, czerwona chusta na czole odcinała się od nich jak krew, dodając jego cerze nieco więcej żywego blasku. Student wyobrażał sobie, jak wspaniały to musiał być pokaz. Wdział te rozszalałe tłumu kobiet, słyszał ich podniecone wrzaski. Kocie ruchy mężczyzny musiały być jeszcze bardziej pociągające niż teraz. Save przypomniał sobie jak oglądał jego występ. Uczucia, które mu wtedy towarzyszyły, zalały go od nowa. Nagle zdjęcie przysłonił mu jakiś cień.
- Jaki ja byłem wtedy młody i niewinny, i do tego nie popularny – usłyszał głos Arashiego. Podniósł na niego zażenowane spojrzenie i poczuł jak na twarz wypływa mu rumieniec. O czym on w ogóle myślał, patrząc na zdjęcie półnagiego mężczyzny? - Dostałem list od „N”. – Usłyszał głos gota. Save z ulgą dostrzegł, że ten siada naprzeciw, zupełnie zaaferowany listem. Student patrzył na niego, nie mogąc oderwać wzroku. Skośnooki nie pofatygował się by założyć coś po występie, wrócił wciąż jeszcze mokry z wysiłku w samych spodniach. Jego skóra lśniła w marnym oświetleniu, dodając mu zmysłowości. Nagle na twarz Arashiego wypłyną lekki uśmieszek.
- Miałeś rację – powiedział spoglądając na Save. – Miał trzynaście lat jak zaczynałem tańczyć. Nie chodził na pokazy, ale jego starsza siostra wszystko nagrywała – zaczął zwycięsko. – Każdy występ. Jak się wyprowadziła to wszystko obejrzał. To prawie jakby był na każdym pokazie - tancerz przerwał widząc, że blondyn wstaje. – Co się stało Save?
- I niby to ma wystarczyć? – zapytał student zirytowanym głosem. – Wystarczy nałgać na niebieskim papierze, żebyś zapomniał o wszystkim? - blondyn zawiesił głos. O nie! Nie był tak bardzo pijany! Nie tym razem! Teraz zapanuje nad sobą, w końcu Arashi jest tylko przyjacielem! Ale skoro są tylko przyjaciółmi, dlaczego nie potrafi cieszyć się razem z nim zainteresowaniem jakie okazuje mu ten chłopak?
- Save o ci chodzi? – zapytał brunet unosząc brwi.
- Nie udawaj! – krzykną na niego Save. – To gówniarz! Nic nie wart gówniarz! A świecisz do niego oczami, nawet go nie wdziałeś. Może jest brzydki jak noc! – Azjata spojrzał na studenta zaskoczony.
- Chcę się z nim tylko spotkać - zaczął. Save spojrzał na niego wściekle.
- Akurat. Wiem, co ci chodzi po głowę. Pamiętaj, że to dzieciak! Na pewno chcę cię oszukać, zrobi coś, co cię…
- Nic mi nie będzie. Jestem dużym chłopcem – stwierdził Azjata z uśmiechem, wstając jakby dla potwierdzenia swoich słów. Save znalazł się z nim twarzą w twarz. Arashi stał blisko niego, prawie się z nim stykając. Student czuł ciepło jego rozgrzanego tańcem ciała i patrzył w skośnie zielone oczy. Nie potrafił im się oprzeć.
- Arashi… - zaczął. – Dlaczego? Ja ci już nie wystarczam? – gdy to powiedział zobaczył odbijające się w jego oczach zdziwienie, jego i swoje własne. Dlaczego to powiedział? Save cofnął się o krok i uciekł natychmiast spojrzeniem. Wzrok tancerza poszukał butelki z likierem. Gdy ją znalazł, spostrzegł, że jest zupełnie pusta. Wszystko zrozumiał, usiadł z powrotem zrezygnowany.
- Jesteśmy przecież tylko przyjaciółmi – stwierdził od niechcenia. Save podniósł na niego spojrzenie, wyzywające spojrzenie.
- Chyba sam w to nie wierzysz – powiedział. – Ja w to nie wierze. Ciebie nie da się ignorować! Jak czegoś chcesz, zawsze to dostajesz, prawda? – zapytał. Chwilę panowało milczenie. Arashi był całkowicie spokojny. Wiedział, co teraz nastąpi. Może i Save nie był strasznie pijany, ale pijany był. Student w końcu pochylił się by spojrzeć gotowi w oczy. Był zdecydowany. – Zrób to – powiedział stanowczo. – Zrób wszysto, na co masz ochotę. Jestem gotowy. Pragnę tego, pragnę ciebie! – jednak jestem na tyle pijany. Pomyślał z rezygnacją Save. Sam nie wierzył w to, co mówił.
- Z przyjemnością skarbie – powiedział Azjata. Gdyby nie chłód w głosie Arashiego, Save z pewnością pouczyłby falę strachu i gorąca jednocześnie. – Ale gdy będziesz trzeźwy – dodał tancerz tym samym lodowatym tonem. Student nie zamierzał rezygnować tak łatwo. Skoro zabrną już tak daleko. Położył dłonie na udach Arashiego, dość wysoko prawie na samych biodrach. Przysunął się do niego. Zatrzymał się na chwilę jakby wahając. Po czym nagle pocałował go. Azjata z przyjemnością odkrył, że student nabiera coraz większej wprawy. Chwilę pozwalał mu na to. Miał najszczersze chęci, okazać mu chłód i odepchnąć go. Ale namiętność Save była silniejsza. Przelała się przez pocałunek na niego, który szybko stracił panowanie nad sobą. Chwycił blondyna za biodra i przysuną do siebie. Zmusił go, by usiał mu na kolanach. Gładził jego uda przez szorstki materiał spodni lub obejmował w pasie chcąc przyciągnąć go jeszcze bliżej siebie. Poczuł jak dłonie Save wędrują w górę po jego nagiej piersi. Jego cudowne drobne dłonie! Ich dotyk był delikatny i rozkoszny.
- Arashi, kocham cię, chcę być twój – mruknął student na chwilę odrywając się od jego ust. Azjata spojrzął w jego oczy. Te idealnie, niebieskie tęczówki i czarne źrenice były zmącone alkoholem. Pragnął udawać, że tego nie widzi.
- Save, nie - jęknął próbując go od siebie odsunąć. On jednak uparcie pieścił go po ramionach i szyi. – Save przestań, naprawdę tego nie chcesz – spróbował znów. Student chwycił jego twarz w dłonie i spojrzał mu z rozmarzeniem w oczy.
- Arashi jesteś moim bogiem. Zrobię dla ciebie wszystko.
- Powtórz to jak będziesz trzeźwy – poprosił tancerz. – Dlaczego mi to robisz? Jak ja ci jutro w oczy spojrzę? Jak będę udawał, że jesteśmy tylko przyjaciółmi? Tak cię pragnę, a ty jeszcze robisz mi coś takiego. Zdecyduj się wreszcie.
- Zdecydowałem.
- Upiłeś się! Znowu – burknął Azjata. Po czym nim Save zdołał się poruszyć, tancerz podniósł się z nim i zrzucił go na sofę.
- Kiedy jestem trzeźwy… Arashi zrozum to takie trudne. Alkohol dodaje mi odwagi, żeby to zrobić – zaczął Save siadając na sofie i chcąc wstać. Jednak chłodne spojrzenie bruneta go powstrzymało.
- Chcę mieć pewność, że tego chcesz, że nie jest to tylko… że to nie alkohol cię do tego pcha… że ty sam. – Arashi westchnął ciężko. – Nie chcę żebyś czegokolwiek żałował. Nie chcę żebyś znów uciekł… jeśli jeszcze raz upijesz się przy mnie, nie ręczę za siebie. Nie zdziw się - syknął, po czym stwierdził, że idzie na występ i zniknął za drzwiami. Save szybko znalazł inny trunek, którym mógł się uraczyć pod jego nieobecność.
Gdy Arashi wrócił do garderoby zastał śpiącego na sofie blondyna. Trzymał w ręku nie odkorkowaną butelkę whisky. Uśmiechnął się na ten widok. Umył się i ubrał jak najciszej potrafił. Po czym ostrożnie owiną Save w jego prochowiec i delikatnie podniósł.
Pół godziny później kład go w jego wielkim łóżku. Delikatnie rozebrał po czym nie mogąc się powstrzymać pocałował czule w czoło. 

2 komentarze:

  1. Witam serdecznie,
    rozdział jest cudowny, taki słodki. Arashi spotka się z tym chłopakiem? Mam takie wrażenie, że mówi o tym chłopaku w obecności Save, żeby skłonić go do jakieś większej reakcji. Save musi się ciągle upijać, niech ma trochę umiaru, ale Arashi daje radę zachować spokój w takich sytuacjach. Ach wyobraziłam sobie to zdjęcie Arashiego, które Save sobie wziął....
    Dzięki, dzięki za odpowiedź ;] w najbliższym czasie coś tam naskrobię, jak mi znajdzie się odrobina czasu wolnego...
    Weny, weny i czekam na następne rozdziały ;]
    Pozdrawiam Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Basiu za kolejny komentarz. Zawsze miło jest coś takiego przeczytać. Co do zdjęcia, to tę scenę postanowiłam napisać po narysowaniu Arasiego. Wyszedł mi wyjątkowo dobrze i do dziś uważam, że jest to jedne z bardziej udanych rysunków - co mi się rzadko zdarza. Jakbyś chciała go porównać ze swimi wyobrażeniami oto link. http://fc07.deviantart.net/fs30/i/2008/081/0/a/Arashi_by_ShinjuSakura.jpg
    A tu znajdziesz moje pozostałe rysunki do tego opowiadania:
    http://shinjusakura.deviantart.com/gallery/12612313

    Raz jeszcze dziękuję za komentarz.
    Pozdrawim.

    OdpowiedzUsuń