Dość już ględzenia, oto odcinek :3
Betowała: Olly
Arashi pojawiał się, co
jakiś czas. Zazwyczaj to nie było nic szczególnego. Save nie wiedział jednak,
jak zatrzymać go na dłuższą rozmowę. Azjata przepraszał go za to, mówiąc, że ma
teraz dużo pracy, jak zwykle w okolicach walentynek.
- Mówię ci te wszystkie kobiety są zdrowo szurnięte. Przysyłają
tyle tego… Już mi się w garderobie nie mieści –
skarżył się, co jakiś czas. – Przysyłają wszystko jak wlezie. Może
chcesz ogromnego pluszaka? – zapytał pół żartem, pół serio. Save nie odpowiedział.
Obserwował tylko mężczyznę grzebiącego w jego lodówce z rezygnacją. – Czym ty
się właściwie żywisz? –zainteresował się w końcu ją zamykając.
- Zamawiam jedzenie do domu – mruknął Save. – Jesteś głodny,
mogę coś… na co masz ochotę? – zapytał szczęśliwy, że jest jakiś sposób, żeby
zatrzymać Arashiego dłużej.
- Właściwie – spojrzał na zegarek, który jak nikt inny znany
blondynowi, nosił na prawej ręce. – Powinienem się zbierać. Obiecałem odebrać
Nabuko ze szkoły – westchnął. – Ale jeszcze dzisiaj wpadnę. Tak po siódmej –
powiedział po czym wyszedł z kuchni. Save słyszał jak się ubiera, wychodzi i
przekręca klucz w zamku. Westchnął z frustracją i postanowił zrobić sobie
filiżankę czarnej kawy, która zawsze działała na niego uspakajająco.
Jakoś około szóstej ktoś
zadzwonił do drzwi. Save zaskoczony spojrzał na zegarek. Po za tym był
przekonany, że Arashi wziął klucze. Po co miałby więc dzwonić? Może to znowu ta
smarkula go szuka. Jak miło będzie jej powiedzieć, że go nie ma i żeby sobie
poszła. Odłożył, więc książkę i podszedł do drzwi. Otworzył je z rozmachem i
staną jak wryty. Przed nim stała piękna, zgrabna i długonoga dziewczyna, wcale
nie starająca się ukryć swych licznych wdzięków. Jak dawno Save jej nie wdział.
Zapomniał już, jak powabna była jej pierś i jak niezwykła była jej burza rudych
loków.
- Tora? Co tu robisz? – zapytał zdziwiony. – Arashiego nie ma…
- Nie przyszłam do niego - powiedziała uśmiechając się
promieniście. – Mogę wejść? Mam sprawę do ciebie – Save przeprosił ją za to
zaniedbanie i przepuścił przez próg. Dziwnie się czuł, przyjmując w mieszkaniu
kobietę. I to jeszcze taką! Tora szybko się rozgościła i nie tracąc tego zniewalającego
uśmiechu z twarzy, usiadła na jednym z foteli.
- Czego się napijesz? – zapytał uprzejmie student. Dziewczyna
machnęła na uprzejmości ręką i kazała mu siadać. Była bardzo podekscytowana
tym, po co tu przyszła. Blondyn zrobił jak kazała.
- Save, dwie sprawy – zaczęła. – Po pierwsze jesteś nam
potrzebny.
- Wam? Znaczy, komu?
- No nam, znajomym Arashiego. Ale słuchaj. On ma tuż po
walentynkach urodziny. Nie cierpi przyjęć niespodzianek, ale my mu nie
odpuścimy. Urządzamy to w pierwszą niedzielę po walentynkach. W Illusion na
małej sali, tej takiej na piętrze, kojarzysz? – zapytała dla pewności. Save
skiną przytakująco głową, więc kontynuowała. – Twoim zadaniem jest
przyprowadzić go tam, pod byle pretekstem.
- Ale Arashi nie lubi już chodzić do Illusion.
- Wiem, dlatego potrzebujemy ciebie. Wszystko zostało załatwione
zanim się dowiedziałam o tym drugim lokalu - westchnęła z rezygnacją. – Musisz
go tam zaciągnąć, choćbyś miał mu
nałgać. To ważne! – zaczęła, a jej oczy nagle dziwnie się zaszkliły. Save
chciał już zapytać co się stało, gdy dziewczyna znów podjęła.
- Mamy już upatrzony prezent dla niego. Składam się z Neko, Kaze
i z Nuriko, choć on to robi niechętnie. Jak chcesz możesz się do nas dorzucić.
Arashi padnie jak mu to damy – stwierdziła uradowana. Po czym spojrzała
wyczekująco na Save. – Oczywiście będziesz tam. – powiedziała poważnie.
- Tora ja wolałbym… - zaczął nieskładnie blondyn, przypominając
sobie ostatnie urodziny, któregoś z ich znajomych. Oczywiście, że Arashi nie
był tam byle kim, ale mimo wszystko, Save wolał nie lądować znów w jeziorze lub
innym dziwnym miejscu.
- Nie martw się. To będzie kameralne przyjęcie, tylko najbliżsi.
- uspokoiła go, jakby odczytując jego myśli. - Góra dziesięć osób, nie stać nas
na więcej, po za tym Arashi jest tak blisko tylko z niewielką ilością ludzi. –
przetrwała na chwilę. Save nadal wyglądał na nie usatysfakcjonowanego. – Będę
ja, Neko, Nuriś, Kaze, Uki, Kat…
- Właścicielka? – zapytał zdziwiony student.
- Tak, - westchnęła Tora. – ale to jej lokal, musiałam
powiedzieć po co chcemy go wynajmować, spuściła nam trochę z ceny - Tora
westchnęła. – Może się szybko spije i nie będzie przeszkadzać, a może będzie
miała inne zajęcia. W każdym razie zaprosiłam jeszcze starego przyjaciela
Arashiego z dziewczyną. Może do tego czasu lista się powiększy, Arashi szybko
zawiera znajomości. – westchnęła. – Będziesz, prawda i przyciągniesz go tam? –
zapytała patrząc na Save z nadzieją. Student westchnął. Chyba nie miał wyboru.
Zgodził się, a wtedy Tora rzuciła mu się z radością na szyję i pocałowała w
policzek. Później wzięła od niego pieniądze na prezent i się pożegnała. W progu
raz jeszcze przypomniała Save dokładną datę i miejsce. Pocałowała go raz
jeszcze w policzek na pożegnanie i poszła ciesząc się, że nie wpadała na Arashiego.
Azjata przyszedł tak jak
obiecał około siódmej. Był inny niż po południu. Od progu uśmiechnął się
dziwnie do Save. Podszedł do fotela nieco chwiejnym krokiem.
- Arashi… piłeś? – bardziej stwierdził, niż zapytał. Ten uśmiech
Azjaty i jego chwiejny krok mówiły same za siebie.
- Przepraszam… spotkałem starego kumpla… wspominaliśmy dawne
niedole… - mruknął przeczesując dłonią włosy.
- Co masz na myśli? – Save uniósł brwi.
- Poznałem go na odwyku. Przeszliśmy przez to razem. – Arashi
wyciągną papierosa i rozejrzał się za czymś, by go zapalić. Save pośpiesznie
podał mu zapałki i popielniczkę. – Poznał dziewczynę… w sierpniu biorą ślub.
Jej nie przeszkadza że ma HIV… ale obiecali sobie, że nie będą mieć dzieci… -
Arashi westchnął. Zaciągnął się papierosem i powoli wypuścił dym. – Gdyby nie
Tora i jego wsparcie tam w… nie dałbym rady. – stwierdził i przeniósł
spojrzenie na Save, jakby chciał się upewnić czy student rozumie co miał na
myśli.
- Jak się nazywa?
- Ja nazywałem go Lordem. Miał takie śmieszne nazwisko… nie
pamiętam go już… był naprawdę dobrym kumplem. Zaprosił mnie na wesele,
pójdziesz ze mną? – Save wyglądał na zaskoczonego tym pytaniem.
- Sądzę, że nie jestem odpowiednią osobą, z którą powinieneś iść
na coś takiego jak wesele.
- Lord kazał mi zabrać kogoś, kogo kocham - westchnął Azjata.
Save poczuł jak na policzki wypływa mu rumieniec.
- Arashi, miałeś nie gadać takich głupot – burknął urażony.
- Głupot… - got powtórzył z parsknięciem. – Jak możesz tak w
ogóle mówić? Ile zamierzasz się tak nade mną znęcać? – jęknął parząc na
blondyna jak zbity pies. Obsunął się w fotelu na wpół w nim leżąc.
- Arashi nie rozumiem, o co ci chodzi – powiedział szczerze
Save, spoglądając na błyszczące się coraz bardziej oczy Azjaty.
- Oczywiście, że rozumiesz… - stwierdził mężczyzna z pretensją.
– Tylko udajesz, bo tak jest ci łatwiej. Ty parszywy egoisto, myślisz, że łatwo
mi trzymać siebie w ryzach. Tak bardzo cię kocham… ubóstwiam… i pragnę, ale ty
wymyśliłeś sobie wielkie słowo przyjaźń – syknął patrząc na Save
oskarżycielsko. – Gdybyś chociaż zachowywał się jak normalny facet i wyrwał
sobie jakąś panienkę. Ale nie! Ty musisz być sam i dawać mi nadzieję. Wiem, że
nie jestem szczytem twoich marzeń, ale mógłbyś się mną chociaż tak nie bawić… -
jęknął i nie mogąc się powstrzymać zaczął nerwowo przecierać mokre oczy, które
już nie mieściły napływających do nich substancji zwilżających oko.
- Arashi… ja tego tak nie odbieram. Naprawdę potrzebuję twojej
przyjaźni ponie…
- Gówno prawda! Jesteś heterykiem z dobrego domu, jakby na
ciebie rodzina patrzyła, gdybyś im przyprowadził coś takiego jak ja!? Jestem
przecież kryminalistą, ćpunem, wyrzutkiem i do tego pedałem! Nienawidzę tu
przychodzić kiedy… kiedy wiem, że masz mnie za coś gorszego…
- Nie prawda! Nie praw takich niedorzeczności! – Save aż
poderwał się z fotela. Papieros Arashiego już dano się wypalił, a Azjata
patrzył na studenta zamroczonym od alkoholu wzrokiem, patrzył i płakał bezgłośnie.
– Nigdy nie uważałem cię za kogoś gorszego. Jesteś jedyną osobą…
- Dość – przerwał mu z jękiem Azjata. – Nic nie rozumiesz. Ja
zrobiłbym dla ciebie wszystko. Powiedziałbyś: Arashi skacz z mostu… skoczyłbym.
Kazałbyś mi kogoś zabić… zrobiłbym to. Chciałeś żebym bawił się w przyjaźń,
bawimy się. Ale ja tak nie mogę, to dla mnie za trudne. Weź ty coś zrób ze
sobą. Przestań się nade mną znęcać… - jęknął kuląc się na fotelu… - Ja nie mogę
tego wytrzymać, tak blisko i daleko od ciebie, to dla mnie za dużo. Jestem w
takim stanie, że prowadzę listowny romans z siedemnastolatkiem! – powiedział po
czym, nim Save zdążył choćby otworzyć usta,
zerwał się z fotela i przecierając oczy, wyszedł z mieszkania.
Następnego dani Arashi
przyszedł do Save mimo silnego bólu głowy i przeprosił go, że był pijany.
Zapytał także, czy zrobił coś, za co powinien go szczególnie przepraszać. Save
pokręcił tylko przecząco głową. Wyglądało na to, że Azjata nie bardzo pamięta
treść ich rozmowy z poprzedniego wieczoru. Student cieszył się z tego powodu.
Mógł udawać, że nic się nie stało, że Arashi wcale nie cierpi z powodu ich
przyjaźni, że to była tylko głupia gadka pijanego.
- Może pójdziesz dziś ze mną do klubu? – zapytał w końcu Arashi
uśmiechając się tak jak zwykle do Save. Student wyglądał na mało chętnego. –
Chciałem ci coś pokazać, po za tym muszę mieć jakieś lokum na dzisiejszą noc i
miałem nadzieję, że pozwolisz mi skorzystać ze swojej sofy – przyznał szczerze
Azjata. Save uśmiechną się z rozbawieniem.
- Czemu nie wracasz do domu po występie? – zapytał, wiedząc, że
w piątki i soboty Arashi zawsze tańczy ku uciesze kobiet.
- Nie ma miejsca. Mamy tylko dwa łóżka. Tora śpi z Nabuko a Neko
z Nuriko. Ja się nie mieszczę - wzruszył ramionami. – To pójdziesz ze mną? –
zapytał jakby od niechcenia. Save spojrzał na niego niepewnie. Wdział czającą
się w zielonych oczach Arashi nadzieję i niemą prośbę. Jakże mógłby odmówić
czegokolwiek? Zwłaszcza po tej rozmowie, której dziś Arashi już nie pamiętał.
Przytaknął tylko głową, zachowując swe myśli w tajemnicy. Arashi wyraźnie się
ucieszył, choć próbował to ukryć.
- O której chcesz tam być? – zapytał student.
- Na ósmą, żebyśmy ze wszystkim zdążyli, bo na dziewiątą mam
występ - Save spojrzał na zegarek. Była dopiero czwarta, wiec nawet biorąc pod
uwagę, że dojazd tam zabrałby im godzinę,
mieli sporo czasu. Już się odwrócił, by zapytać go co zamierza w tym
czasie robić, gdy brzuch Arashiego przypomniał sobie o zaległym posiłku.
- Zamówię coś. Na co masz ochotę? – zapytał Save biorąc telefon
do ręki.
- Nie wiem… sam coś wybierz – mruknął wyciągając się na sofie.
Save przerzucił kilka numerów i w końcu zamówił pizze.
Po piętnastu minutach przyszedł dostawca. Po półgodzinie od
zamówienia Save spojrzał na nietkniętą porcję Arashi
- Nie jesz? – zapytał zdziwiony.
- Czekam aż wystygnie.
- Ale zimna jest nie smaczna - stwierdził Save jeszcze bardziej
zdziwiony. Arashi uśmiechną się na to krzywo.
- Kiedyś jak jadałem gorącą pizze, ser przekleił mi się do
kolczyka i oparzył cały język. Nie czułem żadnego smaku, przez następne dwa
tygodnie. Wolę poczekać, niż znowu tak cierpieć – stwierdził. Save na te słowa
nie mógł powstrzymać parsknięcia śmiechem. Arashi, nie przejmując się tym sprawdził czy jego
porcja wystarczająco ostygła, po czym wziął pierwszy kawałek i z właściwym
sobie uwielbieniem jedzenia skosztował pierwszego kęsa .
- Arashi, nie łatwiej było by się pozbyć tego kolczyka? –
zapytał Save udając, że jest mu to obojętne.
- Lubię swój kolczyk. Lubię wszystkie swoje kolczyki - odrzekł.
Save nieświadomie zrobił zrezygnowaną minę. Arashi przyuważył to i zamarł w pół
kęsa. – Nie podobają ci się? – zapytał zmartwiony wyjmując pizze z ust.
- Arashi to twoje ciało – Save wzruszył ramionami udając, że nic
go to nie obchodzi.
- Moje ciało? Ono już nie należy do mnie. Kata je sobie
przywłaszczyła – westchną. – Dobrze, że nie uzurpuję sobie prawa do mojego
nasienia. Nie dość, że musiałbym z nią sypiać to pewnie w mieście roiło by się
od takich mini mnie… - aż się wzdrygnął. Save uśmiechnął się z rozbawieniem.
- Chyba nie jesteś aż tak popularny – stwierdził złośliwie.
- Tak myślisz? – zapytał Arashi marszcząc na niego z
niedowierzaniem brwi. – A ja uważam, że gdyby te wszystkie dziewczyny miałby
okazję mieć ze mną dziecko w jakikolwiek sposób… z resztą nie ważne, nie
zamierzam tego sprzedawać.
- Mógłbyś na tym dużo zarobić – stwierdził Save z rozbawieniem.
- Mógłbym, ale właściwie to… jestem przecież bezpłodny, nic by z
tego nie miały –Arashi wrócił do swojej pizzy. – O czym my rozmawiamy przy obiedzie
– westchnął. Save zmieszał się i splamił rumieńcem. Chwilę panowało ciężkie
milczenie.
- Arashi – zaczął student, chcą zmienić temat. – Kiedy zrobiłeś
sobie pierwszy kolczyk? – Arashi uśmiechnął się i spojrzą na niego, w jego
oczach igrało coś niebezpiecznego.
- Sam chciałbym wiedzieć. Myślę, że Kaze wykorzystała kiedyś
moją nietrzeźwość. Potem już poszło z górki. – wzruszył ramionami i przeżuł kęs
pizzy – Ale sądziłem, że nie lubisz moich kolczyków – spojrzał na Save z ukosa
jak jakiś złośliwy chochlik.
- To twoje ciało… - Student jęknął w duchu. Nie chciał wracać do
tematu ciała Arashiego.
- Może chcesz sobie zrobić własny, co? – zapytał nagle Azjata.
Jakby odgadując o czym myśli Save. Choć nie trudno było wyczytać zmieszanie z
jego rozbieganych oczu. – Wiesz, to nie boli… no może troszeczkę. Ale tylko
przez chwilę, najgorzej jest z językiem. Gdybym miał to zrobić jeszcze raz,
odpuściłbym sobie – Arashi przeżuł kolejny kęs. – To gdzie chciałbyś mieć
kolczyk? – zapytał spoglądając na Save, w sposób, który mu się stanowczo nie
spodobał.
- Nie chce mieć kolczyka! – sprzeciwił się blondyn. Uśmiech
Azjaty poszerzył się, jego dłoń szybkim ruchem zdjęła jedno z kółeczek na jego
uchu. Arashi przysunął się do Save i przytknął kolczyk do jego ucha.
- Ładnie by ci było zwłaszcza z jednym – stwierdził szczerząc
się jak demon.
- Daj spokój. – Save odsunął jego rękę. – Nie mam ochoty
przebijać sobie uszu – burknął.
- Gdybyś się jednak rozmyślił… mam wprawę, tylko dwóch
pierwszych nie zrobiłem sobie sam – powiedział nie bez dumy, próbując założyć
kolczyk na miejsce. – A może weźmiesz nausznicę?! – zapytała nagle i nim Save
zdążył się sprzeciwić Arashi już zdjął swoją i nie dając mu szans obrony
założył na jego ucho. – Też ci pasuje. – stwierdził uśmiechając się zwycięsko.
– Dziewczyny szaleją za czymś takim – dodał siadając z powrotem na swoje
miejsca i spoglądając z rozczarowaniem na pusty już talerz. Save westchnął z
rezygnacją.
Arashi widząc jego niechęć do jakiejkolwiek ozdoby na uchu,
szybko zajął go rozmową na inny temat i pilnował by myśli studenta nie
powróciły do nausznicy. Uważał, że Save bardzo pasuje srebro na jego zgrabnym i
delikatnym uszku. Tym bardziej, że to było pierwsze miejsce w jakie go
pocałował. Dokładnie pamiętał to zdarzenie. Kiedy go odprowadzał i widział kątem
oka, nie mógł się powstrzymać. To co wtedy poczuł, widząc go w tym zaułku, to
prześladowało go przez całą drogę. Czuł się jakby już go kiedyś spotkał, jednak
wiedział, że to nie możliwe. I wtedy przypomniały mu się słowa pewnej kobiety,
która mu wróżyła: „Twoja dusza jest bardzo silnie związana z inną duszą, być
może nawet z kilkoma. Zawsze będzie ona dążyła do tego by zgromadzić je przy
sobie, w każdym życiu. Kiedy już znajdziesz tą osobę nie będziesz potrafił jej
opuścić.” Arashi na początku pomyślał o Torze i Neko, przecież kochał ich całym
sercem i nie potrafił zostawić. Ale gdy spotkał Save, nie wtedy gdy student
rozmawiał przy barze z Torą, wtedy Arashi był zbyt zmęczony i śpiący żeby
widzieć cokolwiek poza nią, gdy spotkał go w zaułku. Jego życiem rządził
przypadek. Zamyśli się i omyłkowo skręcił w złą stronę, wtedy usłyszał tych
drabów i głos Save, że nie ma pieniędzy. Jakże mógł mu nie pomóc, wszystkim
przecież pomagał. Jednak Save był inni niż wszyscy. W ogóle nie widział jak
Arashi załatwił tych drabów. Był taki przerażony, a gdy już był bezpieczny i
otworzył oczy, przestraszył się jeszcze bardziej. Arashi musiał przyznać wtedy
sam przed sobą, że lubił wywierać takie wrażenie. Po to między innymi tak się
obwieszał tym wszystkim. W towarzystwie, w którym najczęściej przebywał to było
normalne, ale nie dziwił się Save, który nie był do tego przyzwyczajony. Wolał
wtedy nie straszyć go jeszcze bardziej. Jednak jego niebieskie oczy były mu
jakieś bliskie. Tak strasznie bliskie, że już po kilku minutach, gdy
odprowadził go pod budynek w bogatej dzielnicy, nie potrafił się powstrzymać.
Musiał go pocałować. Może i by tego nie zrobił gdyby nie wcześniejsza przygoda
z Neko, zawsze przecież sądził, że jest heteroseksualistą. Kobiety go przecież
pociągały, jednak Save miał w sobie to coś, co nie dawało mu spokoju, co nęciło
go do samego serca i pobudzało wszystkie jego zmysły. Jak bardzo jednak później
żałował tego co zrobił. Wiedział, że przestraszył studenta i bał się, że go
więcej nie zobaczy. Los był jednak łaskawy i mógł z nim tu i teraz siedzieć i
rozmawiać.
- Save – zaczął, gdy skończył im się wątek rozmowy. – Pamiętasz
nasze pierwsze spotkanie? – zapytał wpatrując się w dym tlący się z papierosa.
Kontem oka jednak dostrzegł, że twarz Save nabrała czerwonego odcienia.
- Arashi, jestem ci bardzo wdzięczny za pomoc, gdyby nie ty…
- Nie dziękuj mi – przerwał mu Arashi i spojrzał na niego.
Zgasił niedopałek i przysunął się do studenta, patrząc na niego natarczywie.
Widział zmieszanie i dezorientacje w jego niebieskich oczach. Tak kochał te
oczy. - Przepraszam – mruknął w końcu Azjata. Save zamrugał zaskoczony oczami.
- Arashi za co? Przecież zawdzięczam ci… życie… - mruknął
blondyn. Szatyn znów się do niego przysunął i spojrzał mu w oczy.
- Przepraszam, że cię wtedy pocałowałem. Nie powinienem tego
robić bez twojej zgody, zwłaszcza dlatego, że obaj jesteśmy mężczyznami.
Przepraszam, że pocałowałem cię tyle razy i że się do ciebie dobierałem –
przerwał na chwilę. – Save, jeśli to przeze mnie… powinieneś się z kimś
związać, naprawdę podobasz się kobietą. One tylko czekają na twój ruch, jeśli
przeze mnie strąciłeś śmiałość…
- Arashi przestań – powiedział stanowczo Save. Nie miał ochoty
na takie rozmowy. – Wstawaj musimy już wychodzić. – dodał uznając, że w ten
sposób najlepiej zakończy ten temat. Got najwyraźniej zrozumiał. Posłusznie
wstał i zaczął szykować się do wyjścia.
Hej kochana,
OdpowiedzUsuńach rozdział wyszedł Tobie prze wspaniale, szykuje sie impreza urodzinowa Arashiego, ciekawe jak Save go tam zaciągnie ;] Ciekawe co to za prezent szykują dla Arashiego. Jak bardzo chciałabym aby się między nimi ułożyło. Czekam na następny rozdział...
Kochana mam do Ciebie jeszcze taką mała sprawę, znalazłam Twoje inne blogi chodzi mi oczywiście o „7 synów rocha” i „ Dziecię bogów”, chciałam tam cos naskrobać, ale pojawił się mały problem mianowicie nie ma opcji „anonimowy” :( czy mogłabyś ta opcję tam odblokować? I oczywiście mam nadzieje, że niebawem pojawią się tam nowe rozdziały, bo od dawna nic nowego tam nie dodałaś..
Weny życzę
Pozdrawiam serdecznie Basia
Dziękuję za komentarz Basiu. Cieszę się, że moja twórczość wciąż sprawia komuś radość. Co co chłopaków nie będę Ci nic o nich pisać, bo jeszcze niechcący zdradzę coś i zepsuję niespodziankę.
OdpowiedzUsuńA moje pozostałe blogi... cóż, czekają na lepsze czasy. Co prawda Rosze syny są skończone i tylko czekają... ale potrzebne im porządne betowanie. Nie mam na razie weny się za to zabierać, więc obawiam się, że jeszcze to opowiadanie poczeka. Co do Dziecięcia Bogów, sprawa ma się jeszcze gorzej i tu mam totalny kryzys. Nawet nie obiecuję że cokolwiek jeszcze ruszy. Na razie oba blogi są niestety zawieszone.
Za co przepraszam.