Opowiadanie znajdujące się na tym blogu jest opisem miłości dwóch mężczyzn. Jeśli jesteś osobą niepełnoletnią, lub tego typu związki wywołują Twoje zgorszenie, proszę, opuść tę stronę. Opowiadanie może zawierać opisy scen erotycznych oraz wulgaryzmy pojawiające się jako specyfika języka bohaterów – proszę mieć to na uwadze, przystępując do lektury.

niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział XVIII 2 z 2 Blizny

Bez betowania

________________________________________________________________________________

Arashi wrócił do swojego pokoju mając nadzieję, że znajdzie coś czym zdoła się dostatecznie zasłonić. Przynajmniej tę najbardziej wstydliwą i znienawidzoną bliznę. Wiedział, że z każdego znamienia na ciele będzie musiał się tłumaczyć, gdzie i kiedy je zdobył. Kobiety zawsze o to pytały i zawsze przy tej okazji pieściły je opuszkami palców, tak zupełnie od niechcenia. W Illusion na jego blizny były już opatentowane, kosmetyczne sposoby, nocą zazwyczaj światło było zbyt słabe żeby ktoś je zobaczył, choć jeśli rankiem nie opuścił kochanki dość wcześnie padał na niego grad pytań. Arashi w końcu z ulgą nalazł czarne bokserki, które mógł naciągną na pas i zasłonić to co chciał najbardziej ukryć. Przebrał się i wziął duży kąpielowy ręcznik oraz wszystko co uznał za niezbędne. Telefon, zapalniczkę i paczkę papierosów na wyczerpaniu. Wychodząc z pokoju, gdy odpalał papierosa przeszła mu przez głowę pewna myśl. „Dlaczego Save nigdy nie pytał?” Arashi zatrzymał się i wciągnął po czym wypuścił dym w skupieniu. Wyglądało to tak jakby delektował się smakiem papierosa. „Czy Save nigdy nie zauważył? Zaczynali zazwyczaj wieczorem, ale przecież Arashi się nie krępował i często pokazywał mu się bez koszuli. Może Save po prostu nie był ciekawy, a może kobiety specjalnie dopatrywały się tego co tak naprawdę trudno było dostrzec tylko po to by zatrzymać go dłużej i popytać„ Arashi westchnął. Myśl dlaczego Save nie pytał dręczyła go aż do momentu gdy dotarł na basen.
Kończąc swojego papierosa usiadł obok Save i zgasił niedopałek na wilgotnej ziemi. Zsunął ręcznik z ramion i spojrzał w falujące od gorąca niebo. Nagle poczuł jak czyjś delikatny palec przesuwa się po jednej z jego blizn na plecach.
- Arashi, skąd masz tą bliznę? – Azjata usłyszał głos, którego nie mógł pomylić z żadnym innym. Spojrzał zaskoczony na Save.
- Nigdy wcześnie nie pytałeś? – mruknął Arashi.
- Jakoś wcześniej nie zauważyłem - odpowiedział Save wesoło. – To skąd ją masz? – Azjata uśmiechnął się do Save niepewnie. Wolał żeby to było on niż…
- Ojej, jaka okropna blizna. Panie Arashi jak to się stało? – Cecily, to był głos Cecily i już po chwili jej drobne palce gładziły jego plecy jakby cichła się upewnić, że blizna jest prawdziwa. – To musiało okropnie boleć – zaszczebiotała. Zaraz zjawiły się inne zainteresowanie panienki.
- Do bólu można się przyzwyczaić Cecily. – mruknął brunet, siedząc na trawie z miną skazańca.
- Arashi, to skąd ją masz? – zapytał Save nie dając o sobie zapomnieć.
- Pamiętasz jak ci mówiłem, że Okami kiedyś o mało co mnie nie zabił? – zaczął Arashi uśmiechając się do blondyna. Ten przytakną głową, choć wątpliwe było czy pamięta cokolwiek, choćby kto to jest Okami. – Nie utrzymał mnie i nabiłem się na przygotowany do montażu przy scenie parkan w Illusion. Przebił mnie na wylot Kata była wściekła, że trzeba było ciąć jej drogie ogrodzenie – wyjaśnił. Oczy Save zaszkliły się.
- Z drugiej strony też masz bliznę? – zapytał zaciekawiony blondyn.
- Tak. Tutaj – Arashi wskazał niewielką jaśniejszą plamkę w okolicy lewego obojczyka – przeszła pod kontem omijając najważniejsze organy. Zawsze miąłem kupę szczęście, ale Okami doszedł do wniosku, że nie mogłem tego przeżyć i więcej nie chciał się pokazać w Illusion. Tora była zrozpaczona – powiedział. Obaj zachowywali się tak jakby nikogo innego przy nich nie było.
- A ta Arashi? – zapytał Save wskazując nieco większą plamkę przecinającą co najmniej trzy żebra z prawej strony.
- To pewne tygrysica rzuciła we mnie nożem kiedy pouczałem ją jak należy gotować. Tora nie znosi krytyki – Arashi uśmiechną się z rozbawieniem.
- Pouczał pan kobietę jak powinna gotować? – jakaś dziewczyna zapytała zaskoczona.
- Trzeba było pójść do restauracji – stwierdziła inna. Azjata tylko uśmiechną się z powątpiewaniem.
- Arashi, jak to Tora rzuciła w ciebie nożem? – zapytał Save także zaskoczony.
- No cóż mój mały tygrysek nie ma wielkiego talentu kulinarnego, ale za to ma wielką dumę. Do tego wszystko zawsze chce zrobić sama i nauczyć się sama. Jak jej zwróciłem uwagę, że makaron już się rozgotował a ona nawet go nie posoliła, wściekła się chwyciła pierwsze co miała pod ręką i wrzeszcząc żebym poszedł do diabła, rzuciła. Zdążyłem się na tyle uchylić, że nóż wbił mi się pod skosem. W karetce powiedziałem, że poślizgnąłem się w kuchni i sama to sobie zrobiłem.
- Nie wiedziałem, że Tora jest taka - mrukną łSave w zamyśleniu.
- Ja też nie. Biedny Okami, pewnie też nie ma pojecie. No ale na szczęście takie rzeczy nie zdarzają jej się często, po za tym nie zawsze nawija jej się pod rękę nóż kuchenny.
- Czym jeszcze w ciebie rzucała? – zapytała Save niewinnie.
- Przeważnie to poduszką, bo zawsze mówiłem jej coś złośliwego w łóżku, często też książki jak jej przeszkadzałem w nauce, raz rzuciła wazonem, parę raz talerzem, a Nuriko przywaliła kiedyś patelnią, ale jemu w zupełności się należało.
- Patelnią?
- Tak i to taką ciężką. Ale wiesz jaki Nuriko potrafi być wredny. Dobrze mu to zrobiło, chociaż przez jakiś czas był bardziej potulny – Arashi uśmiechnął się.
- Panie Arashi, a ta od czego? – zapytała nagle Cecily, gładząc ramię Arashi.
- Ta? – Arashi spojrzał na swoje ramię. Próbując sobie przypomnieć skąd ma tę podłużną szramę. - A ta, jest w miarę nowa. Jakiś drab do mnie strzelał – powiedział Azjata wzruszając ramionami.
- Jak to strzelał? – zdziwił się Save równocześnie z Cecily i resztą dziewcząt korzystających z okazji żeby popatrzeć i pogłaskać Arashi.
- Czasem się zdarza, że jakiś kretyn ma nielegalną broń no i jak się takiemu wejdzie w drogę to strzela - Arashi znów wzruszył ramionami. Widać było, że nie zamierza nic więcej powiedzieć na ten temat, wiec koleją dziewczyna zapytała o kolejne znamię. Tak Arashi opowiedział cała historię swojego ciała. O tym jak go Kaze wrzuciła do rowu z drutem kolczastym, gdy mieli po czternaście lat, jak jakiś tęgi osiłek nabił mu pod żebra klapę od kontenera na śmieci, jak go dźgnięto nożem parę razy i jak jakiś typek próbował mu zmiażdżyć mostek depcząc podkutym butem.
Arashi odepchnął z ulgą, gdy nie miał już o czym opowiadać. Dziewczęta patrzyły na niego szeroko otwartymi oczami, jakby widział supermana we własnej osobie, a Save patrzył na niego sceptycznie.
- Arashi mogłeś umrzeć! – zauważył nagle, patrząc wściekle na Azjate.
- I to wiele razy Save – powiedział uśmiechając się do blondyna. – Ale nakrzyczysz na mnie innym razem, teraz idę zapalić – powiedział podnosząc się pośrodku swego fan klubu i ostrożnie przechodząc nad dziewczętami.
- Ja też chce! – zawołał radośnie Save, gotów już się podnieść.
- O nie! Tobie nie pozwolę palić. Musisz mieć czysty umysł żeby w razie czego pomagać Torze w nauce. Mi mózg nie jest tak bardzo potrzebny – powiedział surowo Arashi i Save natychmiast stracił zapał. Usiadł z zawiedzioną minią. Brunet w samotności oddalił się i zapalił swego markowego papierosa. Szedł chwile boso po zielonej trawie i rozkoszował się smakiem dymu i przeklinając upał, gdy nagle…
- Panie Yasano… basen jest w drugą stronę – usłyszał roześmiany głos pani Sarivald. Poczuł jak się czerwienie i rozejrzał się za nią. Siedziała w małej altance, skryta w cieniu z książką w ręku. Azjata na ten widok przeszedł przyjemny dreszcz - Zapraszam tu do mnie – powiedziała kobieta uśmiechając się delikatnie. Arashi zadrżał mimo potwornego upału. Nie bardzo wiedział co powinien teraz robić. Jednak uśmiech pani Sarivald był taki zachęcający.
Podszedł do niej w końcu i zgodnie z jej następną prośbą usiadł obok niej. Nagle spojrzał na tlący się w jego ręku papieros.
- Mnie nie przeszkadza dym – powiedziała pani Sarivald uspokajająco. Azjata już jednak gasił papierosa w pobliskiej doniczce.
- Przyrzekałem Save, że nie będę go zatruwał, tym bardziej nie zamierzam zatruwać pani – powiedział. Kobieta znów się uśmiechnęła. Arashi oblała się rumieńcem, który po chwili jeszcze się pogłębił na myśl o tym, że ma na sobie tylko bokserki.
- Jest pan nad wyraz troskliwy – powiedziała kobieta nie spuszczając oczu z Arashiego. Jej wzrok błądził po całym jego odsłoniętym ciele. Gdy Arashi zarumienił się pod tym spojrzeniem uśmiechnęła się z rozbawieniem.
- Naprawdę nie ma się pan czego wstydzić panie Yasano. Te parę blizn dodaje panu pociągającej tajemniczości – powiedziała. Brunet poczerwieniał jeszcze bardziej i spuścił wzrok. – Znów pana zawstydzam – powiedziała. Arashi nie był w stanie odpowiedzieć. Kobieta wstała. Podeszła do niego tak, że widział jej delikatne stopy w subtelnych sandałach i rąbek sukienki. Podniosła jego twarz do góry za brodę.
- Chciałam z panem porozmawiać. Ale widzę, że teraz to raczej nie możliwe. Proszę przyjść do mojego prywatnego salonu w porze herbaty – powiedziała delikatnie głaszcząc jego policzek. Arashi poczuł jak serce podskakuje mu do gardła. – Mam coś co na pewno pana zainteresuje – dodała puszczając go i odchodząc lekkim, zwiewnym krokiem. Azjata jeszcze chwilę siedział rozgorączkowany i to nie ze względu na upal. Dopiero po chwili dotarło do niego, że dostał od niej zaproszenie na… na herbatę? Nie tego nie powiedziała, tylko że w porze herbaty. Arashi jękną, to mu się wymykało spod kontroli.


2 komentarze:

  1. No nie, znowu ta pani Sarivald , chyba się zaraz powieszę, no bo kurde co to ma być?! ta podstarzała nimfa nabrała na Arashiego ochoty , OMG :-o
    Arashi który się rumieni jak jakiś podlotek haha to już niezły cyrk..
    Nie no załamałaś mnie autorko, co z Savem? Przecież Arashi jest Savea , nie może wdać się w romans z jego matką bo to by była jakaś kompletna katastrofa ,:S
    No nic czekam na więcej, o wiele więcej bo ten wpis bardzo krótki jest ale przynajmniej tyle i wiemy że żyjesz:) ech to opowiadanie strasznie mnie pochłonęło i dlatego tak bardzo nie mogę sie doczekać więcej ;)
    Pozdrawiam Iwka

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    wspaniały rozdział, co? teraz mama Save nabrała ochotę na Arashiego, on jest Save i tak ma pozostać, rumieni się jak jakiś podlotek...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń