Opowiadanie znajdujące się na tym blogu jest opisem miłości dwóch mężczyzn. Jeśli jesteś osobą niepełnoletnią, lub tego typu związki wywołują Twoje zgorszenie, proszę, opuść tę stronę. Opowiadanie może zawierać opisy scen erotycznych oraz wulgaryzmy pojawiające się jako specyfika języka bohaterów – proszę mieć to na uwadze, przystępując do lektury.

czwartek, 19 lutego 2015

Rozdział XVII 3 z 3 Basen

Nie betowane

_______________________________________________________________________



Save popijał właśnie swój soczek z parasolką, gdy dostrzegł jakże dwie kontrastowe postacie. Delikatną kobietę w białej zwiewnej sukience i wysokiego mężczyznę w czerni. Po chwili rozpoznał w nich ukochane osoby.
- Mamo! Arashi! – zawoła do nich machając radośnie. – Tutaj! – Arashi podprowadził panią Sarivald do najbliższego leżaka, a sam usiadł między nimi na trawie. Save uśmiechał się patrząc to na jedno to na drugie.
- Save czemu nie grasz z innymi? – zapytała jego matka chcąc jakoś zacząć rozmowę.
- Opalam się – odpowiedział blondyn uśmiechając się wesoło.
- Save, w cieniu? - zapytał Arashi unosząc brew.
- Lekarz powiedział, że nie powinienem być za dużo na słońcu – wyjaśnił Save, układając się wygodnie na swoim leżaku. – Soczku? – zapytał niewinnie wyciągając swoją szklankę z parasolka w stronę Arashi. Azjata tylko się uśmiechnął i wziął od niego tylko tę parasolkę. Save wyglądał na zaskoczonego, ale po chwili wrócił do siebie.
- Mamo? – zapytał podsuwając jej szklankę. Ona zażenowana odmówiła ruchem głowy. Save uśmiechnął się zadowolony z faktu, że najbliższe mu osoby są tak blisko i zakładając ręce za głowę położył się na leżaku wpatrując się w migoczące liście drzewa pod którym leżał. Westchną z zadowoleniem, gdy po skórze prześlizgnął mu się przyjemny wietrzyk.
- Arashi, jestem taki szczęśliwy. – powiedział uradowany. Azjata uśmiechną się ze smutkiem, chciałby podzielać jego radość, ale nie potrafił. Tak mu brakowało ich wspólnych chwil.
- Arashi jesteś smutny? – bardziej stwierdził niż zapytał Save podnosząc się na łokciach i patrząc na „przyjaciela” badawczo.
- Boję się tego co zrobi ze mną Kata jak ,wrócę do pracy – westchnął.
- Twoja szefowa? Arashi nie musisz pracować! – zawołał wesoło.
- Save, dobrze wiesz, że jeśli ja odejdę Kata wyrzuci też Torę, Neko i Nuriko, a oni naprawdę potrzebują tej pracy.
- Aha, to nie dobrze - Save zamyślił się nad tym.
- Nie no Save nie zamartwiaj się tym. W najgorszym wypadku Kata każe mi pracować co noc – Blondyn zagapił się na niego i uśmiechnął czule – Arashi... – mruknął rozmarzony i chciał powiedzieć coś jeszcze gdy, na twarzy Arashi wylądowała kolorowa, plażowa piłka. Arashi złapał ją gdy spadała mu na kolana. Podbiegła do nich roześmiana Cecily z dwoma koleżankami.
- Panie Arashi, nic panu nie jest? – zaszczebiotały, jakby nie było oczywiste, że to było specjalnie.
- To piłka plażowa… pytanie jest chyba trochę nie na miejscu. – burkną Arashi odrzucając piłkę dziewczyną i ocierając twarz z kropelek wody jakie pozostawił tam ów obiekt latający. Cecily i jej koleżanki znów się zaśmiały. Odrzuciły piłkę do basenu i obległy Arashi niczym hieny.
- Panie Arashi, co to za strój na basen? – zapytała Cecily przytulając się do jego ramienia i okazując wdzięki skryte tylko pod czerwonym bikini w białe groszki - Będzie panu za gorąco. – dodała łapiąc cienką siateczkę okalającą jego pierś i próbując ją z niego zdjąć.
- Muszę się zacząć przyzwyczajać do gorących temperatur, jakie panują w piekle. – burknął zatrzymując stanowczo jej dłoń. Cecily zaśmiała się nieco sztuczne.
- Jaki pan dowcipny. – stwierdziła. Po czym się uśmiechnęła. – Panie Arashi nikt na basenie nie powinien siedzieć w ubraniu. – Arashi uśmiechną się do niej złośliwie.
- Ja po prostu dotrzymuję towarzystwa panienki narzeczonemu, który również kisi się w ubraniu. – powiedział mrużąc oczy.
- Mam się rozebrać? – zapytał nieco zaskoczony Save.
- Save, mój kochany, ty odpoczywaj. Nie możesz się teraz przemęczać. – powiedziała z udawaną troskliwością.
- Bzdury… - burknął Save i natychmiast zaczął rozpinać swoją koszulę w palmy. Cecily popatrzyła zwycięsko na Arashi.
- No panie Arashi czekamy. – powiedział dziewczyna. – Zawsze można użyć innych metod jak nie chce pan po dobroci. – powiedziała.
- Panienko Cecily to jest szantaż i molestowanie. – powiedział Arashi upierając się przy swoim.
- Skoro chce mi pan wytaczać proces jestem zmuszona ustąpić. – powiedziała potulnie Cecily. Arashi nie podobało się to, że tak łatwo zrezygnowała, coś było jego zdaniem nie tak. Jednak odetchną z ulgą, gdy dziewczyna odeszła.
- Panie Yasano, tak z ciekawości, dlaczego nie ubierze się pan stosownie do tego miejsca? – nagle zapytała pani Sarivald. Arashi zmieszał się nie wiedząc co jej odpowiedzieć.
- Eee… no bo… ja się wstydzę. – mrukną w końcu unikając jej spojrzenia.
- Pan? – kobieta uniosła brew w geście zaskoczenie.
- To nie jest takie proste. – powiedział Arashi. – Moje życie równie się układało i raczej wolałbym nie pokazywać tego co mi pozostawiło. – mruknął.
- Rozumiem. – odrzekła kobieta i spojrzała na swego syna, który właśnie zapadł w kolejną drzemkę. Westchnęła i postanowiła zmienić temat. – Panie Yasano, jak pan poznał mojego syna? – zapytała. Arashi uśmiechnął się jak zawsze na to wspomnienie.
- Save był nie ostrożny, z tego co wiem zasiedział się w bibliotece i tak się przejął, że pomylił drogę. Znalazł się w dzielnicy nie bardzo przeznaczonej dla kogoś takiego jak on. Złapało go paru takich nie miłych typów. Byłem w pobliżu i słyszałem ci się dzieje. Postanowiłem mu pomóc, a potem odprowadziłem go do domu… znaczy się do tego apartamentu, w którym mieszka.
- Musiał być pan zaskoczony. – zauważyła.
- Tak… to naprawdę bogata dzielnica, ale jego wieżowiec jest blisko tej nieciekawej. Naprawdę to się mogło źle dla niego skończyć.
- Wiec pierwszy raz też go pan uratował. – powiedział uśmiechając się do Azjaty.
- Wtedy to chyba jakiś anioł czuwał nad Save, zazwyczaj nie chodzę tą drogą… - westchnął.
- A co się stało później? Save nie jest zbyt kontaktowym człowiekiem… choć raczej powinnam powiedzieć, że nie był. – westchnęła patrząc na śpiącego syna.
- Save poznał wcześniej moją siostrę… studiują razem i tak udało mu się mnie znowu spotkać. W ramach podziękowań zabrał mnie do teatru… musiałem pożyczać od niego garnitur. – westchną z tęsknotą za tamtymi czasami.
- Do teatru? Jaka to była sztuka?
- Akurat wtedy grali Tristana i Izoldę. – odrzekł Arashi. Już miał pochwalić aktorów i scenarzystę gdy spłynęła po nim lodowata woda… Usłyszał wesoły chichot Cecily i jej koleżanek.
- Wariatko mogłaś mnie utopić. – warkną łArashi odgarniając mokre włosy z twarzy.
- Taki duży a boi się odrobiny wody. – zaśmiała się dziewczyna odkładając wiadro.
- Psychopatko, słyszałaś kiedyś o czymś takim jak szok termiczny?! – warkną wstając.
- Ojej jaki groźny.
- Zainteresuj się lepiej swoim narzeczonym, chyba ,że nie jesteś tu dla niego. – sykną Arashi.
- Co ty mi tu sugerujesz. To nie moje zainteresowanie nim jest tu podejrzane. – oburzyła się dziewczyna.
- Uważasz że przyjaźnię się z Save dla jego pieniędzy?! – krzykną Arashi zaciskając pięści. – Potrafię zarobić na siebie i swoich bliskich. Mamy na życie i na studia!
- A co pan studiuje? – zapytała Cecily uśmiechając się złośliwie. Arashi spuścił wzrok i wbił go w ziemie.
- Nic nie studiuje. – mruknął tylko bezbarwnie. Cecily uśmiechnęła się do siebie zwycięsko.
- Och panie Arashi. – zaczęła przesłodzonym głosem podchodząc do niego. – Przenoszę się już nie dąsać to był tylko taki niewinny żart. – dodała przytulając się do jego ramienia i delikatnie zbierając palcami delikatną siateczkę przylepioną do jego ciała. – Nie gniewa się pan na mnie? – zapytała słodko dając mu niekwestionowane sygnały, że powinien pozbyć się tego mokrego ubrania tu i teraz. – Oczywiście, że się gniewam. Moje włosy nie znoszą chloru. – syknął Arashi odciągając jej rękę od siebie.
- Nic panu nie będzie, a teraz proszę zdjąć te mokre ciuchy zanim się pan przeziębi. – powiedziała radośnie i już zamierzał mu w tym pomóc, gdy Arashi zatrzymał ją.
- Racja, pójdę się przebrać. – powiedział posyłając jej złośliwy uśmieszek.
- Arashi dokąd chcesz iść? – zapytała zaspany głos Save. Arashi i Cecily spojrzeli na niego. Blondyn rozglądał się za swoim sokiem z parasolką, która zabrał mu Arashi. Pani Sarivald pomocnie podała mu szklankę. Save uśmiechną się z wdzięcznością i opróżnił ją za jednym zamachem. Korzystając z nie uwagi Arashiego Cecily chwyciła mokrą siateczkę i znów chciała ją z niego zdjąć jednym szybkim ruchem, jednak mężczyzna w ostatniej chwili złapał się rozpaczliwie rękawów. Cecily uśmiechnęła się diabelsko. Zaczęli się szarpać o ten kawałek materiału, aż w końcu Cecily nagle go puściła i Arashi zatoczył się w stronę basenu. Udało mu się odzyskać równowagę tuż na brzegu basenu. Gdy już myślał, że przechytrzył Cecily jej koleżanki rzuciły się na niego i razem wpadli do basenu w głośnym pluskiem.
Arashi wynurzył się kawałek dalej od szukających go dziewcząt, które to miały nadzieję, że uda im się pozbawić go kolejnych części odzieży. Azjata spojrzał wściekle na Cecily, która przysiadał na brzegu basenu mocząc nogi. Już był przy drabinkach, gdy dziewczyny w wodze go dostrzegły i zmusiły by pozostał w basenie. Arashi walczył dzielnie, ale pokonały go przewagą liczebną. Na brzegu pojawił się Save patrzący na Arashi z pretensją. – Arashi, czemu nie powiedziałeś, że chcesz się wykopać. – burkną. – Jak ty się kąpiesz to ja też. – dodał radośnie szykując się do skoku. Jego matka zdążyła tylko krzyknąć „Nie!” gdy Save zakryła woda.
- Save ty nie umiesz pływać. – jękną Arashi odtrącając klejące się do niego dziewczyny. Zanurkował i popłyną w stronę szybko idącego na dni blondyna.
Po chwili obaj byli już na powierzchni przy brzegu.
- Save mogłeś sobie zrobić krzywdę – zauważyła Cecily patrząc na niego z wyrzutem. Jednak blondyn był zbyt pochłonięty „trzymaniem” się Arashiego by zwrócić na nią jakąkolwiek uwagę.
- Arashi znów mnie uratowałeś! – ucieszył się Save patrząc na Azjatę z rozmarzeniem.
- Ile razy pan go ratował? – zapytała pani Sarivald podchodząc do nich.
- Jeśli liczyć ten to cztery. – powiedział Arashi, wyciągając Save z basenu. – Nigdy więcej nie rób takich głupot. – powiedział groźnie brunet grożąc Save palce, blondyn tylko się do niego wyszczerzył i zaczął wykręcać koszulkę. Arashi westchną z rezygnacją.
- Co my byśmy bez pana zrobili panie Arashi? – powiedziała Cecily i rzuciła mu się na szyję.
- Jest pan, panie Yasano jak anioł stróż, mojego Save. – powiedziała pani Sarivald. Arashi znów westchną i zdjął z siebie Cecily.
- Chodźmy się przebrać. – powiedział do Save.
- My, razem? – zapytał uradowany blondyn i oczy mu zabłysły. Arashi dostrzegł ten niebezpieczny błysk i pożałował swoich słów.
- Tylko wracajcie szybko. – pani Sarivald powiedziała uśmiechając się do Arashi i poklepując go po ramieniu.
- Chodźmy szybko, Arashi! – zawoła Save popychając Azjatę w stronę domu. Nie dając mu szansy na zmianę zdania. Po chwili byli już w pokoju Save. Blondyn wbił w niego niecierpliwe spojrzenie, a gdy to nie pomogło rzuciła mu się na szyję chcą pocałować. Arashi cofną się i wpadli na ścieknę.
- Save, nie… - sprzeciwił się Azjata.
- Arashi mówiłeś że…
- Nic nie mówiłem. – burknął Arashi odsuwając go delikatnie od siebie. – Ile razy mam ci tłumaczyć, że nie całuję, nie pieszczę i nie kocham się z przyjaciółmi.
- Arashi… - jęknął Save i nie zważając na protesty Azjaty przytulił się do jego piersi. – Ja cię kocham… chciałem ci to powiedzieć zanim walnęła cię piłka… - dodał wsuwając dłonie pod postrzępioną bluzkę Arashi. Azjata chwycił go za dłonie.
- Save, dobrze wiesz, że nie możemy być razem. – powiedział odsuwając go od siebie. – I nie patrz tak na mnie. Ty masz narzeczoną… a ja… ja… - Save najwyraźniej w ogóle go nie słuchał, całował delikatnie jego dłonie, które go trzymały na bezpieczną odległość. – Save! – burknął Arashi zabierając ręce i odsuwając się od niego. Spojrzał na jego mokre włosy przyklejone do twarzy, na ubranie przylegające do ciała i poczuł bolesny uścisk w gardle.
- Spotkamy się na dole. – powiedział chłodno tłamsząc w sobie te uczucia i wyminął Save wychodząc z jego pokoju. Po chwili poczuł jak ktoś wiesza mu się na plecach.
- Arashi nie zostawiaj mnie! – jękną Save.
- Save nie rób scen. Co by powiedziała twoja matka, gdyby to zobaczyła? – zapytał mając nadzieję, że ciężka artyleria zwycięży.
- Ona zrozumie. – stwierdził optymistycznie Save, całując Arashiego w kark. Po ciele Azjaty przeszedł przyjemny dreszcz.
- Save idź się przebierz. – powiedział ostro. Save popatrzyła na niego jak zbity pies.
Arashi zmiękło serce i pogłaskał go pocieszająco po mokrych jasnych włosach. Save wykorzystał tę czułość i zarzucił mu ręce na szyję, zaczynając go namiętnie całować. Arashi na chwilę się poddał, ale gdy poczuł jego drobne dłonie na pośladkach wróciła mu świadomość. – Save, nie! – powiedział wyrywając się. – Masz się iść przebrać. – nakazał wskazując palcem pokój Save. Blondyn uśmiechnął się w niegrzeczny sposób chwycił rękę Arashi w swoje dłonie i delikatnie objął wyciągnięty palec ustami, patrząc wyzywająco na bruneta. Azjata poczuł, że robi mu się słabo.
- Kto cię takich gierek nauczył? – jękną tylko zanim Save zdołał uwięzić go pomiędzy sobą a ścianą. Poczuł ognisty pocałunek na szyi tuż za uchem i delikatne dłonie skradające się do rozporka jego spodni. Arashi chwycił Save za nadgarstki i chwile się z nim szamotał. W końcu udało mu się zaciągnąć go do pokoju. – Ty napalony potworze, czego oni ci dodają do tych tabletek - jęknął Arashi widząc, że teraz to on jest prowadzony… w stronę łóżka.
- Arashi, jak będziemy się kochać? – zapytał uradowany Save. Arashi uśmiechnął się do niego w specyficzny sposób.
- Skarbie, ty zostaniesz tutaj i założysz coś suchego… a ja… ja za chwilę po ciebie przyjdę. – powiedział. Save uśmiechnął się do niego jak dziecko, które właśnie dostało lizaka i przytaknął głową. Pozwolił odejść Arashiemu i natychmiast zaczął szukać czegoś na przebranie.
Arashi z bólem poszedł do swojego pokoju i przebrał się w jakieś suche ubrania, trochę bardziej odpowiedniego na tą pogodę. Wrócił po Save obawiając się, że znów będzie mu musiał tłumaczyć że nie będą się już kochać. Choć przez chwilę rozważał opcję powrotu do niego… Nie! Nie może tego zrobić. Save na pewno o nim zapomni po jakimś czasie!
Arashi ostrożnie otworzył drzwi. Spodziewał się zobaczyć roześmianego Save czekającego nie niego w samej bieliźnie, lub bez, albo nagłego ataku czułości, ale zobaczył jak blondyn smacznie śpi na łóżku. Odetchną z ulgą i rozczarowaniem. Pozbierał jego mokre ubrania które Save porozrzucał po całym pokoju, powiesił je na krześle żeby wyschły, po czym przykrył swojego byłego kochanka kocem. Wychodząc zamkną drzwi do jego pokoju i podskoczył gdy poczuł, że ktoś za nim stoi.
- Długo was nie było. – powiedziała Cecily niewinnie mrugając oczami. – Zaczęłam się o was martwić. – dodała przysuwając się do Arashi.
- Save śpi. – powiedział chłodno Azjata uciekając z jej zasięgu. – Wracajmy na basen, pani Sari…
- Na basenie już nikogo nie ma. – prychnęła Cecily. – Poszli na obiad. Może mnie pan odprowadzić do jadalni. – powiedziała łapiąc go pod ramię. Arashi już by wolał walczyć z napalonym Save, albo nie koniecznie walczyć. Z rezygnacja odprowadził dziewczynę do wspomnianej jadalni i nie sprzeciwiła się gdy posadziła go obok siebie. Na szczęście po drugiej jego stronie usiadła pani Sarivald. Arashi natychmiast jej wyjaśnił, że jej syn śpi. Ulżyło mu, gdy zrozumiał, że przy niej Cecily nie będzie próbował swych sztuczek jak na śniadaniu. Mógł się skupić na smaku potraw.

5 komentarzy:

  1. Ta Cecyli to mnie do szału doprowadza, głupia pusta lala, niechże ona zniknie nie wiem może pod ziemię niech się zapadnie, huragan porwie albo coś:) strasznie irytująca jest.
    Co do Arashi i Save to już myślałam, że do czegoś między nimi dojdzie ( gdzie "czegoś" wiadomo co oznacza:), a tu taki zawód. Oj autorko widzę, że będziesz nas długo długo zwodzić zanim w końcu połączysz z powrotem tą parkę, może to i dobrze choć nie mogę się już doczekać happy endu.
    Pozdrawiam Iwka

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    droga autorko, cóż chwilowo mam kilka rozdziałów do tyłu do przeczytania, ale mam nadzieję, że będę miała możliwość je przeczytać (niestety mam brak czasu i to przez duże „B”), ale mam pytanie do Ciebie czy jest jakaś szansa na kontakt z Tobą, chodzi mi tutaj o ta sprawę ze zmianami na blogerze ze względu na to, że nie chciałabym mieć za jakiś czas brak dostępu tutaj.... niby jest, że powinno być dobrze, ale, właśnie, ale jednak nie chciałabym utracić tego opowiadana...
    weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Basiu,
      Doskonale rozumiem Twoje obawy - mimo że dostałam e-maila z wiadomością, że nic się nie zmieni (o ile mam ostrzeżenie - a mam) jeśli chodzi o funkcjonowanie Blogera, ale nigdy nic nie wiadomo. Ostatnio straciłam konto na FB, tak zupełnie bez przyczyny i choć Bloger to nie FB nigdy nic nie wiadomo. Nie chciałabym podawać swojego maila publicznie, więc postaram się znaleźć jakiś sposób na przekazanie Ci kontaktu do mnie. Nigdy nie sprawdzałam czy Bloger daje możliwość pisania do autora bloga wiadomości prywatnych, ale jeśli jest coś takiego to do mnie napisz. Ewentualnie możesz mnie szukać przez konto g+ powiązane z blogiem.
      Obecnie też mam mało czasu, wiec wybacz, jeśli znalezienie sposobu na kontakt zajmie mi dłuższy okres.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Hejka,
      dzięki za odpowiedź, w końcu u mnie ruszyło i mam czas więc na pewno nadrobię tutaj zaległości w najbliższym czasie... no mam nadzieję, że jednak wszystko będzie tak jak było... doskonale Cię rozumiem, sama też nie lubię podawać takich rzeczy publicznie, sama w zasadzie stworzyłam maila tylko do takich potrzeb, więc możesz do mnie w taki sposób napisać: armageddon1@tlen.pl
      Pozdrawiam serdecznie Basia

      Usuń
  3. Hej,
    ewidentnie widać, że Cecylia jest zainteresowana Arashim, niech Save ją rzuci, taki napalony chciałabym aby byli razem...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń