Opowiadanie znajdujące się na tym blogu jest opisem miłości dwóch mężczyzn. Jeśli jesteś osobą niepełnoletnią, lub tego typu związki wywołują Twoje zgorszenie, proszę, opuść tę stronę. Opowiadanie może zawierać opisy scen erotycznych oraz wulgaryzmy pojawiające się jako specyfika języka bohaterów – proszę mieć to na uwadze, przystępując do lektury.

poniedziałek, 18 marca 2013

Rozdział XIV 3 z 3 Helen

Znów bez porządnego betowania, za to przepuszczone przez lepszy program do korekcji błędów, więc może nie będzie tak źle.




- Okami, w czym wam przerwałem? – zapytał tak nagle, że chłopak aż drgną. Milczał jednak uparcie. – Mi możesz powiedzieć. Zamierzałeś jej się w końcu oświadczyć? A może postanowiłeś zrezygnować ze swojej zasady brak seksu przedmałżeńskiego? – Arashi spojrzał na niego wyzywająco, a twarz Okamiego poczerwieniał ze złości, odezwał się jednak spokojnie.
- Mam wobec Tory czyste zamiary. Zasiedzieliśmy się – mruknął nie wytrzymując spojrzenia Arashiego i spuszczając wzrok.
- No w te zamiary to wierze. Ale zadzwoniłem niewiele przed pierwszą, aż tak się zasiedzieliście czy po prostu nie miałeś ochoty jej wypuszczać z domu? – Okami nic nie odpowiedział. – Słuchaj, ona cię kocha i zrobi dla ciebie wszystko. Ale lepiej pośpiesz się z oświadczynami bo widzę jak gaśnie.
- Co masz na myśli? – zapytał Okami z przerażeniem.
- Jest jej smutno, zaczyna wątpić. Oczywiście nie pozwiedzała mi tego, ani nie przyznaje się sam przed sobą. Widzę, że ta twoja niepewność i niezdecydowanie źle na nią działają. – Na chwilę przerwał. Zaciągnął się papierosem i wypuścił dym. – Nie musicie się przecież zaraz następnego dnia pobierać. Ale ona potrzebuję zapewnienia. Pokaż, że ci na niej zależy. – Azjata zgasił papierosa na parapecie, po czym wyrzucił niedopałek. Przechodząc poklepał Okamiego po ramieniu i zabrał go do salonu. – No to teraz odprowadź mojego tygryska do domu, jej bracia pewnie umierając ze zmartwienia – powiedział do przyszłego lekarza, który patrzył na Tora w zupełnie inny sposób niż przed odbyciem z Arashim tej rozmowny. Na szczęście dla Azjaty ona tego nie zauważyła.
- Ty – burknęła, celując palcem w Arashi. – Jak wydobrzejesz, skopię ci tyłek tak, że nie będziesz mógł usiąść przez tydzień. – syknęła, podchodzą do „brata”. Mimo że był w tak żałosnym stanie, wyprostował się butnie i prezentował się naprawdę dobrze.
- Jak wydobrzeje to mój tyłek skopie Kata, za to, że znów pozbawiam jej klub dochodów. Dla ciebie nie starczy miejsca na moim tyłku – stwierdził.
- Nie ważne, skopię ci co innego. Zawsze musisz mnie tak straszyć. Do tego Okami powiedział, że to nie pierwszy raz do niego dzwonisz. Zawsze ukrywałeś przede mną jak bardzo cię obili, tak?! – krzyknęła wściekle. Arashi nie był w stanie na to odpowiedzieć. Szukał ratunku u swego wspólnika, ale ten skapitulował już dawno. – Zawsze dzwoniłeś do niego i wracałeś do domu jak było już z tobą lepiej, dlatego tak nagle znikałeś mówiąc… - przerwał i naprał powietrza. – Ty, ty idioto! Ty samolubny kretynie! Czemu mnie okłamywałeś.
- Tygrysku nie tragizuj. Przecież nic mi nie jest – stwierdził beztrosko. – I nigdy nic mi nie było – wzruszył ramionami.
- Nie masz w ogóle wyobraźni! – znów wrzasnęła. – A co by było, gdyby on nie był w stanie ci pomóc. Jakbyś stracił cenny czas na leczenie się u niego i umarł? – Arashi znów wzruszył ramionami.
- To bym nie żył. Tygrysku, przestań martwić się przeszłością i mną. Zajmij się przede wszystkim swoją przyszłością – powiedział i załagodził jej złość pocałunkiem w czoło. – Teraz już idźcie i nie pozwalaj mu wracać samemu po nocy. – powiedział, odprowadzając ją pod drzwi. Tora włożyła buty i spojrzała na Arashiego jeszcze raz podejrzliwie. Ku jego zaskoczeniu jednak zaczęła o czymś innym.
- Ustaliliśmy z Save, że powinieneś się położyć razem z Helen do łóżka, a on prześpi się na kanapie. – Arashi chciał zaprotestować. – Tobie i jej potrzeba komfortu. Poza tym jesteś w takim stanie, że ledwo trzymasz się na nocach, więc nie ma się co martwić, że wpadniesz na jakiś głupi pomysł. Save nic się nie stanie jak raz pocierpi w dobrej sprawie – burknęła tylko, zakładając kurtkę i wychodząc. Okami pożegnał się ze wszystkimi, powiedział, że będzie zaglądał do swojego pacjenta, po czym poszedł za Torą. Arashi pomachał im na dobranoc, po czym zamknął drzwi i spojrzał na blondyna. Mił skwaszona minę, ale najwyraźniej zrozumiał, co chodziło Arashiemu teraz po głowę.
- Na mnie nie patrz. Ty chyba wiesz najlepiej, że z nią się nie dyskutuje – burknął.
- Wiesz to twoje mieszkanie – powiedział Arashi ostrożne. Save spojrzał na niego gniewnie.
- Czego ci tu brakuje? Chcę, żebyś czuł się jak u siebie – burknął nie przyjemnie, więc jego słowa nie zabrzmiały zbyt szczerze. Arashi uśmiechnął się.
- Dobrze, będzie, jak chcesz, ale mógłbyś pożyczyć nam po piżamie? – stwierdził niepewnie, a gdy Save na niego spojrzał pytająco, Azjata dodał. – Wiesz, ja nic takiego nigdy nie miałem, a jej spanie w skórze raczej nie wyjdzie na zdrowie. – Student westchnął.
- Poszukam czegoś, co by pasowało – powiedział, po czym wstał, minął Arashiego, udając obojętność.
Z piżamom dla Helen nie było żadnego problemu. Jednak żeby znaleźć coś dla bruneta, Save nieźle się napocił, a i tak było to na darmo. Był przecież znacznie drobniejszy od Azjaty i nie kupował za dużych piżam. Jednak wspólnymi siłami znaleźli coś w zastępstwie. Brunet wyszukał najbardziej przyzwoite bokserki i jakąś koszulkę. Po czym przebrał się w łazience, Helen została w sypialni, zakładając piżamę Save. Przed pójściem spać Arashi zatrzymał się nad leżącym już na kanapie blondynem.
- Gniewasz się skarbie? – zapytał skośnooki głosem pełnym skruchy. Student westchnął. Było mu niewygodnie i wiedział, że tej nocy nie prześpi spokojnie, zwłaszcza mając wiedzę, że tam w sypialni Arashi dzieli jego własne łóżko z jakąś dziewczyną.
- Nie – odburknął zimno.
- Kłamczuszek – zaśmiał się Azjata i pochylił nad nim. – Wiesz przecież, że nie w głowie mi teraz romanse z innymi. Kocham tylko ciebie – mruknął uwodzicielsko. – Poza tym jestem naprawdę zdechły – dodał i wpatrywa się w blondyna, jakby na coś czekał.
- No to idź się już kłaść. Nie będę cię taszczył do łóżka, jak zemdlejesz – burknął student i uciekł wzrokiem. Arashi najwyraźniej nie dostając, tego co chciał, sam postanowił sobie to wziąć. Pochyliła się mocniej nad Save i go pocałował. Najpierw delikatnie. Blondyn wyrwał się.
- Co ty wyprawiasz? Chcesz, żeby nas nakryła? – burknął oburzony.
- No i co się stanie – brunat wzruszył ramionami. – Tym bardziej nie będzie ode mnie niego oczekiwać. – powiedział, uśmiechając się beztrosko. – A może ty się mnie po prostu wstydzisz co? Albo nie podobam ci się taki spuchnięty i podrapany?
- Przestań – burknął Save. Był zły na Arashiego z tego samego powodu co Tora i Okami, ale nie chciał się przyzwać. Najbardziej jednak denerwował go beztroskie podejście bruneta do tego wszystkiego. Przecież to się mogło skończyć tak źle.
Arashi znów się nad nim pochylił i zaczął delikatnie całować. Save zmiękło serce i nie potrafił mu się już wyrwać. Pocałunek stawał się coraz bardziej gorący. Blondyn poczuł nawet język Azjaty na swoich wargach i delikatne muśnięcie o jego język. Nie mógł się powstrzymać, objął go za szyję i odwzajemnił jego pocałunek, najlepiej jak umiał, a dobrze wiedział, że już dużo się nauczył od swojego mistrza. Arashi delikatnie wsunął dłoń pod piżamę Save i pogładził jego ramiona. Ich pocałunek trwał chyba z dobre piętnaście minut, ale blondyn przestał już się czymkolwiek przejmować. W końcu Azjata go puścić, co student zaakceptował niechętnie.
- Dobranoc mój skarbie – powiedział czule brunet, gładząc blondyna po policzku. Save odprowadził go tęsknym wzrokiem. To było dla niego nie do pomyślenia, żeby spędzać noc oddzielnie od niego. Przecież spali ze sobą zawsze odkąd tylko… odkąd byli kochankami.
Arashi najciszej jak potrafił, wślizgną się do pokoju. Po czym pod kołdrę. Miał szczerą nadzieję, że Helen już śpi. Położył się na plecach i chwilę patrzył w mroczny sufit. Wolałby teraz leżeć tu obok Save, przytulić się do niego. Westchnął głęboko i dopiero wtedy poczuł jak bardzo bilo go całe ciało. W takich chwilach szczerze wątpił, że znów zabawi się w bohatera, ale dobrze wiedział, że gdy przychodziło co do czego…
Helen poruszała się.
- Arashi – zaczęła nieśmiało. Azjata odwrócił głowę w jej stronę. Leżała na brzuchu patrząc na niego brązowymi oczami jak mały zlękniony kociak. Mimo ciemności dobrze ją wiedział, do tego leżała dość blisko. – Dziękuję Arashi. – mruknęła, uciekając wzrokiem.
- Drobiazg – odrzekł odruchowo.
- Chciałaby ci się jakoś odwdzięczyć – znów zaczęła. Nie patrzyła na niego, kuliła się tylko mocniej, jakby bojąc się, tego czego mógłby zażądać.
- Coś wymyślimy. Teraz śpij kwiatuszku – powiedział, posyłając jej troskliwy uśmiech. Jednak wiedział, że chciała czegoś jeszcze. Poprosił, by mówiła.
- Masz… masz dziewczynę, Arashi? – zapytała nieśmiało. Azjata nie spodziewał się tego pytania tak szybko. Najwyraźniej była aż tak bardzo silna, że poradziła sobie z przeżyciami napaści, albo nie było to dla niej takie straszne. A może po prostu bardziej przestraszyła się jego stanem? Tak blisko śmierci chyba jeszcze nigdy nie był. Ale przecież nikt poza nim i Okami o tym nie wiedział. Zresztą, prędzej czy później każda o to pytała.
- Nie zupełni kwiatuszku – odpowiedział. Helen czekała, musiał mówić dalej. – Jestem z kimś związany i dobrze mi w tym związku. Jak w niebie – mruknął, Arashi błądząc myślami przy ciele Save. Już teraz za nim tęsknił. Namiętny pocałunek na dobranoc tylko zaostrzył jego apetyt.
- Opowiesz mi o tym – poprosiła nieśmiało. Arashi uśmiechną się krzywo. Ciekawe co by na to powiedział Save i po co jej było to wiedzieć. Pewnie bała się spać. Czasem tak się zdarzało. No cóż trzeba ją czymś zająć, może jej przejedzie.
- Poznałem ją… - brunat chwilę się zastanowił, jakby jego ukochany przyjął swą nagłą zmianę płci. – Podobnie jak ciebie. Wcześniej widziałem ją tylko, jak rozmawiała z Torą. – mruknął. – Wtedy miałem więcej szczęścia, bo ją zaczepiło tylko trzech i do tego tchórzy. Szybko dali za wygraną i zwiali.
- Przepraszam – mruknęła dziewczyna.
- To nie twoja wina – powiedział natychmiast Arashi. – Przecież mogłem przejść obojętnie, to był mój wybór, żeby ci pomóc – uśmiechnął się do niej ciepło. – Wracając do mojej ukochanej, zakochałem się od pierwszego wejrzenia, ale ona mnie nie chciała. Właściwie zastanawiam się czy nie bała się tej nocy bardziej mnie niż swoich prześladowców. Na dodatek przestraszyłem ją, całując… po prostu nie mogłem się powstrzymać… Myślałem, że już się więcej nie zobaczymy. Ale się spotkaliśmy… upiła się wtedy… Tora kazała mi ją zabrać z lokalu, w którym razem pracujemy, a że nie wiedziałem jeszcze wtedy gdzie ona mieszka, zabrałem ją do hotelu. Jak się obudziła, musiałem ją przekonywać, że jej nie wykorzystałem. Wtedy wyznałem jej swoje uczucia, a ona znienawidziła mnie jeszcze bardziej. Ale jakoś nie mogła o mnie zapomnieć. Spotykaliśmy się od czasu do czasu… w końcu zaproponowała mi przyjaźń i nic więcej.
- Czyli?
- Nie, kwiatuszku to jeszcze nie koniec bajki – zaśmiał się Arashi. Dlaczego kobiety zawsze reagowały w ten sposób. Czyżby on naprawdę był spełnieniem ich marzeń? – Znalazłem sobie kogoś innego, bardzo do niej podobnego. Tan ktoś obiecał mi pomóc w podbiciu serca mojej ukochanej. Najpierw chcieliśmy wzbudzić zazdrość. Poszło szybciej, niż myślałem - mruknął Arashi, uśmiechając się do wspomnień.
- Jak ona wygląda? – zapytała nagle Helen, najwyraźniej mając już dość opowieści o tym, jak brunet zdobył Save.
- Jest piękna – mruknął Azjata i zaczął się zastanawiać nad szczegółami. – Ma cudowne niebieskie oczy i lekko kręcone, blond włosy, dość krótkie… dużo krótsze do moich – Arashi uśmiechnął się, przez myśl przeszła mu wizja Save jako kobiety. Była to bardzo nęcąca wizja. – Ma delikatną, szczupła twarz i wąski nosek oraz wysokie czoło… uwielbiam to czoło. Co jeszcze mam ci powiedzieć? – zapytał Arashi, czując się już nieco znużony, ale opowiadanie o Save było przyjemne, to lepsze niż słuchać lamentów jak to mu się czasem zdążało.
- Jakie ma ciało? – zapytał Helen. Arashi nie był pewien, ale wydawał mu się, że jest bliżej niż ostatnio, gdy na nią patrzył.
- Jej ciało? No ono jest… jest doskonałe. Jest szczupła i delikatna. Ma cudowne dłonie, takie drobne i szczupłe jak z dzieła sztuki.
- Arashi… mówisz dziwne. Zupełnie nie jak mężczyzna. – mruknęła Helen. – Zazwyczaj mężczyźni mówią o piersiach, nogach czy pośladkach.
- Jej pośladki są bardzo seksi – przyznał Arashi. – Zapomniałem o nich – dodał, uśmiechając się. Helen również się uśmiechnęła.
- Ty naprawdę ją kochasz. – stwierdziła, uśmiechając się do niego. – Nie będzie zazdrosna?
- Będzie, jest zazdrosna nawet o czułe słówko do złotej rybki.
- To może powinnam…
- Nie martw się, znam sposoby, by ją udobruchać – uśmiechnął się zadziornie. Chwilę Helen leżała cichutko.
- Arashi, mogę się przytulić do twojego ramienia? – zapytała nieśmiało.
- Jeśli to pomoże ci zasnąć – mruknął, wzruszając ramionami. Natychmiast poczuł przysuwającą się do niego dziewczynę. Nieśmiało objęła jego rękę i przytuliła policzek do ramienia. Byłą tak niewinna i słodka. Azjata chciał ją pogłaskać, ale druga ręką była tą postrzeloną i wolą jej nie podnosić. Nim się zorientował, Helen zasnęła, a on poszedł szybko w jej ślady.
Rano Arashi obudził się cały obolały. Już nie tylko ze względy na pobicie, ale na spanie w jednakowej pozycji przez całą noc. Helen nadal spał mocno wtulona w jego ramię. Brunet jakoś się oswobodził, tak by jej nie obudzić i wyszedł salonu. Save nie było na kanapie. Azjata postanowił się ubrać. Po czym poszedł do kuchni. Blondyn nawet na niego nie spojrzał.
- Skarbie, tęskniłeś? – zapytał Arashi, podchodząc i obejmując go w pasie. Chciał pocałować ukochanego w ucho, ale Save się wyrwał. Spojrzał na bruneta wściekle i poszedł zaparzyć sobie kawy.
- Co cię ugryzło? – zapłat zmartwiony Arashi, nie miał już odwagi po raz drugi do niego podejść. Spojrzenie, jakie posłał mu blondyn, było lodowate. – No, o co chodzi? Co ja zrobiłem? – jękną przerażony Arashi.
- Jak byś nie wiedział – syknął Save. – Jak ci było z tą dziewuchą? – zapytał ostro. – Kilka czułych słówek wystarczyło czy umówiłeś się z nią na inny termin? – burknął.
- Save co ty sobie ubzdurałeś. Nawet gdybym chciał coś od niej, to jestem teraz jak wrak.
- Wdziałem, jak się do ciebie tuliła. Ty podły zboczeńcu!
- Przestań, to że się przytuliła, jeszcze nic nie znaczy.
- Przestań, wszystko słyszałem. Nie dość, że w moim łóżku miziasz jakaś dziewuchę, to jeszcze jej opowiadasz o jakieś innej. A ja ci uwierzyłem – mruknął, student zajmując się swoją kawą.
- Save, co ty wymyśliłeś? O co ci chodzi, o nikim jej nie opowiadałem.
- Słyszałem! Wszystko słyszałem! „Jej pośladki są bardzo seksi” ty chory, niewyżyty zboczeńcu!
- Przestań, Save dobrze wiesz, że mówiłem o tobie.
- Gówno prawda, mówiłeś o dziewczynie – sprzeciwił się ostro blondyn.
- Jesteś wulgarny. Skarbie posłuchaj.
- Nie nazywaj mnie tak ty dwulicowa świnio!
- Zapytał czy mam kogoś… Co miąłem jej odpowiedzieć?
- Że masz, może by się przestał do ciebie kleić, poza tym nie musiałeś tego wykorzystywać! – prychnął Save.
- Uspokój się, powiedziałem, że mam. Zapytał, jaka jest moja ukochana, o to opowiedziałem jej o tobie tylko.
- Gadałeś o dziew… - Save nagle przerwał i się zarumienił. – Zrobiłeś ze mnie dziewczynę?!
- A co chciałeś, żebym powiedział, że mam kochanka, u którego mieszkam na garnuszku, a on teraz biedny śpi na kanapie, mimo że mam wielką ochotę na niego, ale nie mogę go teraz nawet dotknąć, bo ledwo się ruszam? – zapytał ironicznie Arashi. Blondyn zarumienił się jeszcze bardziej. Ale nic nie powiedział. W końcu odwrócił się i kończył zaparzanie kawy.
- To i tak cię nie usprawiedliwia przed obściskiwaniem tej dziewczyny – burknął odwrócony do Arashi plecami.
- Przestań wcale jej nie obściskiwałem. Przecież ja się ruszać nie mogę, a ona na pewno ma dość facetów na jakiś czas. Po prostu trzymała mnie za rękę, bo czuła się bezpieczniej.
- Przestań się usprawiedliwiać – burknął blondyn. Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale coś chwyciło go za ramię i gwałtownie obróciło o sto osiemdziesiąt stopni.
- Twoja zazdrość mi pochlebia – powiedział, brunat patrząc Save prosto w oczy, po czym pocałował go namiętnie. Student chwilę walczył, ale zaraz potem się poddał. Pocałunek Azjaty był taki cudowny.
- Więc to jest twoja ukochana? – dobiegł ich głos Helen. Arashi odskoczył od studenta z przerażeniem, a ten z kolei poczuł jak płoną mu policzki. Patrzył z przerażeniem to na Azjatę to na dziewczynę. – Przepraszam, że przeszkodziłam – mruknęła. – Save chciałam ci podziękować za twoją cierpliwość i udzielenie mi schronienia – mruknęła. – Nie przejmujcie się, że was nakryłam, nikomu nie powiem. Wiecie, ja też jestem… no jestem w związku z kimś tej samej płci - mruknęła.
- Jesteś lesbijką? – blondyn zapytał, odruchowo nim zdoła się ugryźć w język. To było niegrzeczne.
- Wolę określenie homoseksualistą, a wy nie?
- My nie jesteśmy… - zaczął blondyn.
- A całowaliście się, tylko żeby nie wyjść z wprawy? – uśmiechnęła się. – Pójdę się ubrać. – dodała, po czym opuściła kuchnię. Save spojrzał oskarżycielsko na Arashiego.
- No co? Przynajmniej masz pewność, że nic między nami nie było – wzruszył ramionami.


5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, na samym końcu prawie płakałam ze śmiechu, te zdanie Arashi na koniec "- No co? Przynajmniej masz pewność, że nic między nami nie było – wzruszył ramionami." wyobrażam sobie tą sytuację :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że Arashi potrafi także rozśmieszać.
      Swoją drogą znów mnie tagnełaś, a ja nie mam kogo otagować.
      Pozdrawiam i dzięki za zaglądanie na mojego bloga :)

      Usuń
  2. No długo trzeba było czekać na rozdział ale się podobał, a zwłaszcza zazdrosny save był niepowtarzlny :) czekam tylko na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, miałam ciężki pierwszy semestr potem była sesja, potem znów zaczęło się z grubej rury... musiałam zachorować żeby, chwilę czasu. Ale postaram się poprawić :)

      Usuń
  3. Witam, witam,
    bardzo świetny rozdział, wkurzona Tora za to, ze ją okłamywał, zazdrosny Save to było po prostu boskie, bardzo dobrze wyszedł Arashi takiej lekkiej, potrafi rozśmieszyć. No i porównanie Save do dziewczyny haha cudowne...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń