Opowiadanie znajdujące się na tym blogu jest opisem miłości dwóch mężczyzn. Jeśli jesteś osobą niepełnoletnią, lub tego typu związki wywołują Twoje zgorszenie, proszę, opuść tę stronę. Opowiadanie może zawierać opisy scen erotycznych oraz wulgaryzmy pojawiające się jako specyfika języka bohaterów – proszę mieć to na uwadze, przystępując do lektury.

poniedziałek, 26 listopada 2012

Rozdział XIII 2 z 4 Rozterki


     - Nie mówiłeś, że potrafisz takie rzecz – mruknął Save patrząc na idącego obok niego Azjatę w bieli. Arashi uśmiechnął się demoniczne, co przypomniało blondynowi, dokąd i po co właśnie idą. To napawało go przerażeniem, ale gotów był się poświęcić.
- Nie pytałeś o to – stwierdził brunet z rozbawieniem. – Po za tym sam nie wiedziałem czy dobrze mi pójdzie. W końcu ostatni raz siedziałem przy fortepianie jedenaście lat temu. – powiedział i posmutniał. Blondyn niczego się nie domyślając zapytał, co mu się stało.
- Matka mnie uczyła – odparł, ale za chwilę jego nastrój się poprawiał, gdy dotarli do sklepu. Wciągną tam Save, nim ten zdążył przyzwyczaić się do myśli, że będzie musiał tam wejść. Sprzedawcy zza kasy, która mieściła się tuż przy wyjściu popatrzeli na nich zaskoczeni. Azjata uśmiechnął się do jednej ze sprzedawczyń i ta nagle podskoczyła.
- Arashi? Co ci się stało? – zapytał lustrując go wzrokiem od góry do dołu.
- Założyłem się – powiedział beztrosko. – Teraz czas na moją zemstę. Pomóż mi coś wybrać dla mojego kumpla – powiedział przyciągając spłoszonego Save do siebie.
- Nigdy bym nie pomyślała, że możesz mieć takich znajomych – powiedziała dziewczyna spoglądając, na panicza Sarivalda z podziwem.
- Jestem pełen niespodzianek – powiedział Arashi jakby bardziej kreując te słowa do Save niż do niej. – Znajdź dla nas jakąś ładną pieszczoszkę, tylko żeby miała duuuże kolce – powiedział uśmiechając się i ciągnąc ukochanego w głąb sklepu. Blondyn zdrętwiał na widok tego, co szatyn zaczął wybierać. Przerzucał ubrania prze rękę i szedł po następne.
- Arashi… czy nie za dużo tego? – zapytał zmieszany blondyn. Azjata uśmiechnął się do niego.
- Muszę mieć wybór, nie powiedziane, że wszystko będzie do ciebie dobrze posłowało. Poza tym chcę wybrać najlepszą kreację z możliwych – powiedział puszczając mu oczko.
     Po jakimś czasie zaciągnął go do przebieralni. Kazał założyć skórzane spodnie. Save wcisną się i posłusznie pokazał Arashiemu.
- Są za luźne, zmierz te – powiedział podając mu inną parę.
- Jak to za luźne? – jęknął Save.
- Po prostu, wkładaj następne – ponaglił go Azjata. Save musiał zmierzyć trzy kolejne paryi. W końcu wyszedł w takich, w których prawie nie mógł się poruszać. Brunet przyjrzał się mu krytycznie.
- Arashi zlituj się, bardziej obcisłe być nie mogą – zaprotestował z góry Save. Azjata tylko uśmiechnął się do niego z zadowoleniem, po czym rozejrzał. Gdy był pewny, że nikt ich nie widzi uszczypnął, Save w pośladek. Blondyn z ledwością powstrzymał się by nie wrzasnąć.
- Masz racje, są idealne – powiedział brunet. – Gdy są za luźne można złapać materiał w palce. – wyjaśnił. – Teraz włóż to – podał mu siatkę, drobną siateczką w kształcie bluzki z długim rękawem. Save popatrzył na Arashi z powątpiewaniem. – Zakładaj – powiedział Azjata uśmiechając się demonicznie. Blondyn nie miał wyboru, jednak nim zdążył założyć tą siatkę na siebie Arashi podał mu jakiś obszarpany bezrękawnik. – To na górę – wyjaśnił. Gdy Save zdążył właśnie wsunąć przez głowę ostatnią podaną prze gota rzecz, Azjata pojawiał się za zasłonkę w przebieralni. Zmrużył oczy i uśmiechną się do blondyna w nieprzyzwoity sposób.
- Arashi, co ty… - zaczął, lecz jego słowa zginęła w namiętnym pocałunku Azjaty. Blondyn nie miał siły się wyrywać. – Co ty wyprawiasz, jeszcze ktoś zobaczy? – jęknął Save, gdy Arashi w końcu uwolnił jego usta.
- Spokojnie. Samanta szuka obróżki i paska dla ciebie, a reszta jest zbyt leniwa, żeby tu przyjść – pozwiedzał Arashi uśmiechając się. – Wyglądasz… - nie dokończ, ale Save wczytał to z jego oczu i przeraziło go to! Już kiedyś widział taki błysk pożądania w tych dwóch szmaragdach. Po chwili Arashi opuścił przebieralnię i powiedział, że idzie poszukać butów. Wrócił z parę glanów, w drugiej ręce trzymał skórzany płaszcz, po chwili pojawiał się też sprzedawczyni, która pomagała mu znaleźć to, czego sobie życzył. Save zamarł na widok kolców w obroży, która przyniosła. Brunet przewlekał sznurówki w galnach i nie wiedział tego spojrzenia. Po chwili blondyn już miał na nogach ciężkie buty. Arashi zapiął mu na nadgarstku skórzaną bransoletkę z kilkoma niewielkim ćwiekami i właśnie przymierzał obrożę na szyję. Save starał się zachować spokój. Azjata sprawdzał tę z największymi kolcami.
- Wydaje mi się, że te duże nie pasują – mruknęła Samanta, która im się przyglądała.
- Masz się rację – powiedział Arashi, te słowa była dla Save jak błogosławieństwo. – Daj mniejsze – polecił. Po jakiejś chwili dobrali mu średniej wielkości kolce na szyję. W końcu Arashi stwierdził że mu się podoba, dał Save jeszcze skórzane rękawiczki bez palców i zaczął zakładać płaszcz. Znów po coś posłał dziewczynę. Gdy kompletnie ubrany Save odwrócił się do Azjaty ten tylko uśmiechnął się w jeszcze bardziej niepokojący sposób, który mówił Save, że powinien wracając z nim do domu trzymać się dobrze oświetlonych miejsc. Na szczęście znał upodobania Arashi i wiedział że w świetle jest bezpieczny.
Drugim strojem, jaki brunet wybrał dla ukochanego były jeansy z masą dziur. Była poszarpane i wyglądał jakby ktoś tarzał się w nich po pustyni. W wielu miejscach była po prostu poprzecierane, a końce nogawek były postrzępione. Najbardziej niepokoiła Save dziura tuż pod lewym pośladkiem. Ale Arashi upierał się, że tak właśnie spodnie maja wyglądać.
- Będziesz teraz niegrzecznym chłopcem – powiedział mu na jego protesty. Do spodni dobrał koszulkę z czaszka w czerwone wzory. Na to Save dostał krótka kurtkę ze skóry i skórzane, czarne trampki do kostek. Arashi powiesił mu na szyi łańcuch z pustym nieśmiertelnikiem. Dobrał mu kolejne skórzane rękawiczki i dwie małe pieszczochy na nadgarstki. Chwile przyglądał mu się krytycznie. – Czegoś brakuje – powiedział do nadchodzącej Samanty.
- Właśnie – podała mu chustkę ze wzorem runicznym. Arashi wyszczerzył się do niej z wdzięcznością i zawiązał ją na jasnych lokach Save.
- Tak teraz jest idealnie. Wspaniały przykład jak chłopiec z dobrego domu może się stoczyć – powiedział z zadowoleniem Arashi.
- Niezwykła przemiana – stwierdziła sprzedawczyni. – Tak samo jak w twoim przypadku Arashi – dodał uśmiechając się do Azjaty.
- Zapakujesz nam to wdzianko Samanto? – zapytał, po czym delikatnie pchną przerażonego swoim wyglądem Save do przebieralni.
- Resztę mam odwiesić? – zapytała spoglądając na skórzane spodnie i cała resztę przedniego stroju Save.
- Nie to też bierzemy – powiedział uśmiechając się w diaboliczny sposób. – I jeśli będziesz tak dobra zapakuj jeszcze jego stare ciuszki – powiedział podając jej ubrania.
     Save szedł jakby połknął kij.
- Rozluźnij się trochę. Zabieram cię na mroczną imprezę – powiedział nagle Arashi. On już przyzwyczaił się do nowego stroju, po za tym nic nie mogła go bardziej krępować niż wycieczka do restauracji, jaką mu Save zafundował. Blondyn spojrzał na niego tylko z przerażeniem. Azjata roześmiał się. – Nie no tego ci nie zrobię. Jeszcze ktoś mi cię odbiję – powiedział z rozbawieniem. Chwilę milczał idąc tyłem przed Save.
- Nie rozumiem jak ty możesz chodzić w czymś takim – jęknął blondyn.
- Kwestia przyzwyczajenia – stwierdził brunet wzruszając ramionami. – Już się nawet przyzwyczaiłem do tego – dodał. – Tylko ciągle boję się ze pobrudzę.
- Nie przejmuj się tym – Save wzruszył ramionami. – Jak się zniszczy, kupię ci nowe.
- Skarbie, nie o to chodzi – sprzeciwił się Arashi. – Nie mogę być twoim utrzymaniem.
- Arashi twoje wymagania nie są w stanie obciążyć mnie finansowo. Tak przynajmniej mam większą pewność, że mnie nagle nie opuścisz dla kogoś innego – burknął Save uciekając spojrzeniem.
- Wiec o to chodzi. – zaśmiał się brunet. – Chcesz mnie przekupić, już tak bardzo mnie kochasz?
- Arashi nie wiem czy to tak można nazwać – mruknął Save tak cicho, że Azjata ledwie go usłyszał.
- Znaczy, że mnie nie kochasz… więc, po co to wszystko, po co zabawiamy się w takie cyrki jak dziś, po co robię z siebie małpę w zoo i gram dla bogaczy? Przecież mieliśmy się dzisiaj kochać – przypomniał smętnie Arashi nagle się zatrzymując. Save również się zatrzymał. Stali od siebie w odległości paru kroków. Save uparcie patrzył w ziemię.
- Arashi zrobimy to, co było w planach. Chodzi o to…
- Ale ty mnie nie kochasz. Powiedz, że mnie kochasz – upierał się Azjata.
- Zrozum, nie mogę. Jesteś mężczyzną – jęknął Save.
- Ale… ja nie rozumiem. Czujesz coś do mnie, czy nie? Chcesz być ze mną, chcesz się kochać i w ogóle, o co ci znowu chodzi? – dziwił się brunet.
- Arashi ty tego nie zrozumiesz – stwierdził blondyn.
- Ale jak zechcę odejść to będziesz mnie powstrzymywał tak? – pytał nieubłaganie Arashi. Save przytakną głową. – I jak przestanę ci okazywać czułość, będzie ci smutno? – znów przytaknięcie głową. – Gdyby coś mi się stało…
- Nie mów tak! – krzyknął na niego Save. – Nawet o tym nie myśl, bo coś ściągniesz – burknął blondyn ruszając dalej. Arashi chwile stał tam, gdzie się zatrzymał, po chwili jednak przyskoczył do Save. – Czyli kwestię tego czy zależy ci na moje osobie mamy za sobą – zauważył. – Skarbie, a może tobie chodzi tylko o seks?
- Nie Arashi nie chodzi mi tylko o to! Właściwie to o to mi w ogóle nie chodzi. To chore – burknął rozdrażniony. – Normalny człowiek powinien robić takie rzeczy z kimś o przeciwnej płci – syknął, lecz nadal uparcie patrzył, gdzieś indziej byle tylko nie spojrzeć na Arashiego.
- Wiec, czemu się na to zgadzasz, skoro to nie sprawia ci przyjemności?
- Właśnie w tym problem – powiedział Save z goryczą w głosie. – Przy tobie nie myślę o tym. O tym kim jesteśmy i jaką mamy płeć. Dla ciebie zrobiłbym wszystko!
- Wiec jednak mnie kochasz! – ucieszył się Arashi.
- Nazywaj to jak chcesz. Dla mnie to nie do przyjęcia.
- Jak będziesz się oszukiwał sprowadzisz na siebie tylko smutek.
- Arashi, daj z tym spokój. Czy to naprawdę takie ważne czy cię kocham czy… - Save urwał widząc minę Azjaty. Tak dla niego było to ważne.
- Kiedy jesteś pijany ciągle mówisz, że mnie kochasz, któremu z was mam wierzyć? – zapytał Azjata marszcząc swoje równe, ciemne brwi.
- Obu. Wybierz z moich słów to, co cię uszczęśliwi – powiedział Save głosem dość chłodnym. – Pamiętaj, że cię potrzebuję, jeśli kiedykolwiek znajdzie się ktoś lepszy ode mnie, nie zrywaj ze mną znajomości – mruknął cicho. Od dłuższej chwili nie patrzył na rozmówcę nawet kontem oka. Nie maił pojęcie, co dzieje się w jego oczach i na jego twarzy. Pragnął tylko by to, co powiedział nie zabolało go w jakiś sposób. Miał nadzieję, że Arashi zrozumie tą okropną sytuację, w jakiej się znalazł. Przecież on stawiał cały jego świata, wszystkie wartości i idee na głowę, samą swoją osobą. A to, że Save czuł się przy nim tak a nie inaczej wcale mu sprawy nie ułatwiało. Blondyn starał się nie myśleć o tej chwili, w której Arashi dał mu tyle przyjemności posługując się jedynie ustami. To zawsze kończyło się rozważaniem nad swoją orientacją. Save bał się, że kiedyś do czegoś dojdzie. A wtedy nie będzie już dla niego odwrotu.
Nagle coś nim szarpnęło i przycisnęło do ściany. Poczuł stanowczy i delikatny za razem uścisk Arashiego na ramionach i jego usta przylegające do jego. Po chwili język Azjaty wsunął się przez wargi Save do jego ust. Blondyn był jak sparaliżowany. Sam nie wiedział czy mu przyjemnie czy niedobrze. Starał się nie myśleć o tym, co się właśnie działo. Starał się nie myśleć o Arashi.
- Mówiłem, że dzieli nas zbyt wiele – powiedział Azjata odrywając się do jego ust i spoglądając mu w oczy. – To, że ty jesteś z samego szczytu drabiny społecznej a ja z marginesu…
- Ale, Arashi, ty mnie, ty nie jesteś ze mną dla moich pieniędzy. – sprzeciwił się Save. – W czym ty widzisz problem. Ja cię potrzebuje, ty chcesz mi dać to, czego mi trzeba. Mogę ci się, chociaż odwdzięczyć w taki sposób, że gdzieś cię zabiorę albo coś ci kupię.
- Przestań. Mi to nie potrzebne. Wystarczająco dużo dajesz mi z siebie. A jak masz za dużo pieniędzy to oddaj je potrzebującym – powiedział Arashi, znów go całując, lecz tym razem nie tak namiętnie. – Chodźmy już, bo te spodnie zrobiły się ciasne – mruknął, po czym puścił ramiona Save i pociągnął go w stronę jego mieszkania. To było teraz także jego mieszkanie, w końcu się wprowadził. Nie chyba nie powinien o tym myśleć w ten sposób. Ale myśl o tym, że mieszkają razem była dla Arashi bardzo cenna. Nic już więcej nie mówiąc podążali szybkim krokiem w stronę bogatej dzielnicy. Szybko znaleźli się na miejscu. Gdy jechali windom na górę również panowało milczenia. Arashi starał się nie patrzeć na Save stojącego w drugim koncie windy. Blondyn gdzieś odpłyną ze swoimi myślami.
     Wyszli w końcu z tej ciasnej windy. Podeszli do drzwi. Save po woli je otworzył. Weszli. To, co działo się później… 

4 komentarze:

  1. Witam,
    tak, tak nauka jest ważniejsza ;] cierpliwość i ja? Nie chadzamy tyi samymi drogami haha, ale się postaram, bo im coś dłużej trwa tym lepiej....
    ach całkiem rozumiem tych cichych czytelników, sama jeszcze rok temu nie pisałam nigdzie komentarzy, ale to zmieniała tylko jedna sytuacja, skasowanie blugu który uwielbiałam.....
    A co do samego opowiadania tudzież rozdziału... toż kurcze byłam dzień wcześniej przed dodaniem poprzedniej części, ja to mam po prostu szczęście,ale mam teraz dwa wspaniałe rozdziały, swoją droga ja także mam coraz mniej czasu i tylko tak „przelatuje” przy komputerze... Ale tak Arashi musi się fantastycznie prezentować w tym garniturze, no i zaskoczył Seiva tą grą. Save mógł Arashiemu to krzesło podsunąć, bardzo mi się podobało to stwierdzenie Save, żeby wybił sobie z głowy rozstanie, mam nadzieję,z ę to płynęło z serca, a nie było powiedzeniem tak tylko... Save musiał cudownie wyglądać w tych ciuszkach jakie Arashi mu zaproponował. Mam nadzieję, ze dojdzie w końcu do Save, ze tak naprawdę go kocha. No jak tak w ogóle można kończyć rozdział, teraz będę się głowić, dwoić i troić co dalej, oby doszło między nimi do czegoś większego....
    Weny, dużo weny życzę i czasu no i chęci oczywiście....
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No z tym wstawieniem notek to jest tak, że zawsze mam przynajmniej jeden odcinek do przodu i wstawiam gdy napisze się następny. Ale moje studia są na tyle zajmujące, choć na piątkowych wykładach nudzę się niezmiernie, że tylko od czasu do czasu przypominam sobie że miałam odcinek wstawić. Staram się to robić systematycznie i obiecałem sobie że będzie przynajmniej jedne na miesiąc, choć wolałabym dwa, tylko różnie to bywa. Ale będę się starać dla wiernych czytelników trzymać tępo.
      Tak sobie myślę, że może następny odcinek pojawi się w mikołajki :D Jak nie zapomnę, może ustawię sobie przypomnienie w telefonie ^^. To będzie chyba dobry termin, zwłaszcza na publikacje tego co tu zostało tak brutalnie przerwane :P
      Dzięki za komentarz Basiu.
      Pozdrawiam również

      Usuń
  2. Hej ;]
    tak nauka jest zdecydowanie ważniejsza od innych rzeczy, a wstawianie jednego rozdziału na miesiąc jest zdecydowanie lepsze niż raz na kilka miesięcy, jak jest na wielu blogach.... (jeszcze jestem w stanie tyle wytrzymać ;D) a ja co najwyżej napiszę przypominajkę, że czekam na rozdział ;P
    A co do rozdziału w mikołajki to się całkowicie zgadzam, ale może czwartego, co ty na to? To byłby wspaniały prezent imieninowy ;P
    Mało nauki, dużo weny....
    Serdecznie pozdrawiam Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Oi :3 Informuję, że nominowałam Cię do "Liebster Award" --> http://everybody-is-selfish-yaoi.blogspot.com/2012/12/liebster-blog-award.html


    Prawdopodobnie komentuję bloga pierwszy raz - jestem jedną z tych obserwatorek, które są, ale nie dają znaku życia :)
    Opowiadanie podoba mi się bardzo, jest genialne! Nie mogę doczekać się kolejnej części.

    OdpowiedzUsuń