Opowiadanie znajdujące się na tym blogu jest opisem miłości dwóch mężczyzn. Jeśli jesteś osobą niepełnoletnią, lub tego typu związki wywołują Twoje zgorszenie, proszę, opuść tę stronę. Opowiadanie może zawierać opisy scen erotycznych oraz wulgaryzmy pojawiające się jako specyfika języka bohaterów – proszę mieć to na uwadze, przystępując do lektury.

piątek, 26 października 2012

Rozdział XIII 1 z 4 Zakupy

W końcu udało mi się znaleźć chwilkę żeby coś wrzucić. Oczywiście nie sprawdziłam następnych fragmentów i kolejny odcinak zapewne znów będzie z obsuwą, ale cóż, zawsze jest coś innego co trzeba zrobić. Albo jest niechciej, a to najgorsze.
Tak czy inaczej życzę miłej lektury.



     Arashi od rana chodził spięty. Dziś nie musiał iść na noc do pracy. Dziś była ich noc. Już nie mógł się doczekać, ale jednocześnie zjadały go nerwy. Czas wlókł się tak niemiłosiernie. Miał dość, ale miał zasadę, po za tym nie lubił uprawiać seksu za dnia, nawet z kimś takim jak Save. Choć z drugiej strony nigdy jeszcze z nim tego nie robił. Dziś będzie ich pierwszy raz! No może nie do końca bo Save miał już chwilę swego miłosnego uniesienia. Arashi był dumny z tego jak się spisał. Ale nadal się bał. Dziś miało to wyglądać zupełnie inaczej. Dziś miał mu pokazać inny rodzaj ich miłości. Miał nadzieję, że półmrok pokryję dobrze jego zdenerwowanie i niepewność.
Gdyby ktoś kto dobrze go zna, słyszał jego obecne rozterki, zapewne by się roześmiał. Arashi zawsze pewny sobie macho, pies na baby, i nie tylko. Nie stronił nigdy od cielnych uciech, a tu nagle taki strach. Tora pękła by ze śmiechu. Ten który uwiódł nawet jej brata, lęka się przespać z innym? Arashi czuł się okropnie. Chciał żeby to już się stało, nie mógł się doczekać, a jednocześnie wołałby żeby nigdy do tego nie doszło, tak się obawiał, że da plamę.
Ale nie był osamotniony w swoim lęku. Save gdy tylko dowiedział się, że tym razem Arashi zabawi się z nim inaczej, znów był przerażony. Nie, nie to żeby nie ufał Azjacie. Wiedział, że jego ukochany będzie delikatny jak tylko to możliwe. Ale słyszał, że to wcale nie takie przyjemne… ta inna farom. Save co jakiś czas czuł dreszcze na plecach. A co jeśli nie uda mu się spełnić oczekiwań Arashi? Przecież ta noc miał być dla niego. Blondyn był taki nie doświadczony. Wcześnie nawet nie miał dziewczyny!
Arashi był całkowicie pierwszy w jego życiu! Och Arashi, tak chciałbym dać ci wszystko, ale nie wiem jak -  myślał zgnębiony blondyn.
Od dłuższego czasu starał się przeczytać jedno zdanie. W końcu nie wytrzymał rzucił książką tak, że Arashi leżący na jego kolanach podskoczył zaskoczony.
- Nie zniosę dłużej takiego siedzenia! – jęknął. – Proszę wyjdźmy gdzieś. – Arashi był zachwycony tym pomysłem, do czasu aż nie przyszło decydować gdzie mają iść. Azjata już teraz miał ochotę dąć upust swemu pożądaniu. Spoglądał wciąż w okno czekając na zmierzch. Dlaczego to nie mogło być w środku zimy?! – myślał przygnębiony. – Kiedy noc zapada już o czwartej, a teraz musimy czekać co najmniej do siódmej…
- Naprawdę nie masz jakiegoś pomysłu? – zapytał zrozpaczony Save.
- No wszystkie puby są jeszcze zamknięte, możemy powłóczyć się po sklepach, albo… nie no do wesołego miasteczka nie pójdziemy, ile my mamy lat? – Save uśmiechnął się z rozbawianiem. Dla Arashi gotów był zachowywać się jak gówniarz, ale jeśli on sam nie miał na to ochoty…
- Chodźmy więc do centrum handlowego, usiądziemy gdzieś na kawę i powygłupiajmy się w skalpach z ubraniami i zabawkami. – postanowił Save wstając.
- Ty umiesz takie rzeczy? – zapytał złośliwie Azjata również się podnosząc. Blondyn posła mu ponure spojrzenie, ale po chwili uśmiechną się czule. Z Arashi zawsze czas płynął mu tak miło. W końcu nie był samotny i teraz już wiedział czym jest miłość.
     Save dokładnie zaplanował co chce osiągnąć idąc do centrum handlowego, choć była to decyzja częściowo spontaniczna. Spojrzał kontem oka na Arashi.
- To co będziemy robić? – zapytał nagle obserwowany wyglądając na znudzonego. Student lekko się zarumieniał. Postawił wszystko na jedną kartę.
- Mam propozycję – zaczął niepewne. Arashi spojrzał na niego w sposób jakby chciał zapytać „Tutaj?”. Jednak nic nie powiedział czekał na dalsze słowa blondyna. – Tak sobie myślałem… wydaje mi się że było by ciekawie… dobrze by było…
- Save, do rzeczy – powiedział Arashi rozkoszując się jego widokiem.
- Znaczy chciałem powiedzieć że…  - Arashi ponaglił go ruchem ręki. – No byśmy… znaczy się żebym ja… no bo ty się ubierasz tak… myślałem, że może mógłbym ci coś kupić – mruknął uśmiechając się nieśmiało.
- Skarbie nie możesz mi kupować ubrań – sprzeciwił się brunet. – Wiesz będę czuł się zobowiązany…
- Potraktuj to jako prezent – zaczął niepewnie Save.
- A może ja wybiorę coś dla ciebie – powiedział Arashi zerkając na Save, który pobladł.
- Nie. Nie trzeba – blondyn  poprawił się, czerwieniąc się zażenowany tym jak wyszło.
- Ale naprawdę, to fajny pomysł. Będzie dobra zabawa – powiedział Arashi uśmiechając się demonicznie. – Jestem do twoje dyspozycji… tylko nie przesadzaj – dodał po chwili. Save widząc, że nie ma szans odwrócić tego co zaczął przystał w końcu na warunki Azjaty i zaprowadził go do dystyngowanego, firmowego sklepu, w którym sam się ubierał.
Weszli i od razu obskoczyła ich gromada pracowników sklepu. Patrzyli ponuro na Arashi, ale do Save uśmiechali się życzliwie. Zwłaszcza gdy zauważyli jego markowy garnitur z matkę ich firmy.
- Mój przyjaciel potrzebuje zmiany – powiedział sztywno Save. – Drastycznej zmiany – dodał po czym kazał Arashi siadać. Azjata nigdy by nie przypuszczał, że ta wytworna kanap służy do tego by klienci ją wykorzystywali do takich celów. Przecież przychodzili bóg jeden wie skąd, a ona była taka nieskazitelna – jak cały ten sklep! Lecz gdy Save powtórzył swoje plecenie, brunet usiadł jak na komendę. Stanowczo to miejsce było daleko po za jego możliwościami. Nawet gdy żyła jego matka, a nigdy nie narzekał na brak gotówki, nie pokazywali się w takich miejscach. On po portu nie pasuję do tej klasy społecznej. Save przysiadł przy nim.
- Save, ten sklep jest za drogi – szepnął do niego ukradkiem.
- Nie wygłupiaj się. Nie będę kupował przecież czegoś gorszego tylko dlatego, że to ma być dla ciebie. Wręcz przeciwnie – powiedział pewnie.
- Nie licz na to, że odwdzięczę się tym samym – burknął Arashi. Coraz mnie mu się to podobało. Pocieszał się myślą, że będzie mógł wcisnąć Save w skórę i ćwieki. Nagle pojawił się sprzedawca z pięknym, eleganckim garniturem. Klasyczny krój, kolor czarny. Arashi oczy zabłysły. Może nie będzie tak źle.
- Nie! – powiedział Save władczym tonem. – Stanowczo nie! Żądnej czerni. To nie pogrzeb! – dodał odprawiając sprzedawcę ręką.
- Ale – jękną Azjata, lecz widząc władcze spojrzenie swego ukochanego, skulił się po prostu na kanapie. Save był napuszony jak paw. Zadowolony ze swojego genialnego pomysłu. Przynajmniej na razie. Nagle pojawili się sprzedawcy z kilkoma propozycjami. Jeden trzymał szary garnitur… z resztą Arashi nawet nie miał odwagi na to patrzeć.
- Nie! Nie! Nie! – krzyknął Save podrywając się z kanapy. – Sam poszukam czegoś odpowiedniego – syknął na sprzedawców. – Arashi chodź! – powiedział władczo na co Azjata natychmiast się poderwał i był przy nim. Blondyn ruszył w głąb sklepu zadzierając z wyższością głowę. Bruneta nieco to rozbawiło, wiedział raczej nie udolną grę w tym zachowaniu, ale najwyraźniej sprzedawcy dali się nabrać, lub tak bardzo ufali ubiorowi Save. Wszyscy pognali za nim. Save zaczął coś przeglądać. Krzywił się co jakiś czas, czasem coś wybierając. W końcu kazał podejść Arashiemu. Ten zmieszany, czując się tu zupełnie obco podszedł. Save przyłożył do niego marynarkę o okropnym zgaszonym kolorze pomarańczy.
- Chyba żartujesz – burknął sztywno Azjata. Blondyn popatrzył na niego krytycznie.
- Masz racje nie pasuję do ciebie – stwierdził jak znawca. Arashi odetchną z ulgą. Może i w umowie było, że zgodzi się na wszystko, ale przecież protestować może. Następne co wyciągną Save, było tak przerażające, że brunet nawet tego nie skomentował. On po prostu nie lubił śliwkowego.
       Student zaczął się nad czymś zastanawiać. – Arashi co ja mam z tobą zrobić – zaczął w zadumie. – Masz wiele z egzotycznej urody, zwykłe ubrania do ciebie nie pasują, jednak nie to mnie martwi. Nie wiem jaki kolor ci wybrać.
- A czarny jest zły? Pasuje mi do włosów – zaczął z nadzieją Azjata.
- Nie, czarnego właśnie chcemy się pozbyć.
- Ty chcesz – zaprotestował Arashi. – Ja lubię ten kolor.
- Ośmielę się coś zaproponować – wtrącił się jeden ze sprzedawców głosem sztucznie uprzejmy. Najwyraźniej nie podobało mu się, że ktoś taki jak Arashi będzie nosił takie ubranie jakie on miał przyjemność sprzedawać.  – Jak pan słusznie zauważył – zwrócił się do Save, najwyraźniej z przyzwyczajenia dygając. – Pana towarzysz ma niezwykła urodę. Proponował bym coś białego. To podkreśli czarne włosy i ciemną cerę – powiedział. Save rozpromienił się.
- Że tez sam na to nie wpadłem! – wykrzyknął usatysfakcjonowany. – Ale, zaraz… to nie może być jakiś tam zwykły garnitur– zaczął przyglądając się Arashi badawczo. Po czym znów ruszył na poszukiwania.
- Tylko nie przeginaj… miej litość – zaczął Azjata ruszając za nim. Czuł za plecami sprzedawców.
- Arashi nie jęcz. Spodoba ci się. O ile znajdę to co bym dla ciebie widział – brunet bał się pytać co to by mogło być. - Potrzebny mi czerwony fular! – powiedział nagle Save. Arashi zadrżał.
- Że niby co? Save, błagam cię – jękną Arashi, a sprzedawcy już pospieszyli po wspomniany produkt. Blondyn zaraz zaczął wydawać kolejne polecania. – Czerwoną kamizelkę, może być ze zdobieniami, tylko żeby mi fular do niej pasował! – zniknął kolejny sprzedawca. – Białe spodnie z kantem! Białą koszulę i surdut…
- Surdut… na bogów Save coś ty wymyśli. Chcesz mnie wcisnąć w coś sprzed wojny secesyjnej – jęknął udręczony Arashi.
- Nie marudź idź do przebieralni – nakazał wskazując Arashi gdzie ma się udać. Azjata chwilę jeszcze stał mając nadzieję, że jego zabiedzone spojrzenie ułagodzi jakoś przerażającą dla niego wizję Save. Na nic. – Przynieście mi do tego jakieś buty, tylko żeby były eleganckie! I skarpetki! – zawołał.
- A majtki mogę zachować swoje? – zapytał zgryźliwie Arashi po czym udał się do przebieralni jakby to było nakazanie. Zaczął niechętnie zdejmować swój płaszcz i koszulę.
- Arashi – usłyszał nagle głos Save za kotarą. – Tylko mi się pozbądź tego złomu z twarzy. Azjata nie wytrzymał wychylił się z przebieralni.
- Tylko mi załatw na to jakieś pudełko, żeby się nie pogubiły – syknął. Save skwitował to prychnięciem, ale gdy tylko pojawił się sprzedawca zażądał jakiegoś pojemnika na kolczyki przyjaciela. Wtedy sprzedawca zaproponował coś co Arashi zupełnie zaskoczyło.
- Może dobrał by pan coś w stylu Ludwikańskim. Proponuję kolczyk z perłą. – powiedział.
- O tak Save! A jak wrócimy do domu zrobisz mi loki. – powiedział brunet znów wychylając się za kotarę i uśmiechając do ukochanego złośliwie.
- Nie, nie, sądzę, że to nie będzie dobrze wyglądać – powiedział Save twardo. Sprzedawca najwyraźniej chciał go dalej namawiać na ten „drobiazg” ale blondyn spojrzał na niego chłodno i kazał mu przynieść jakieś porządne buty.
- Jaki ty jesteś groźny – stwierdził Arashi uśmiechając się lubieżnie. Save spojrzał na niego krytycznie. Podając mu pudełko na jego „cenne” kolczyki, które w końcu przyniósł sprzedawca.
- Przynieście jakaś stylowa wstążkę na włosy! – krzyknął za którymś ze sklepikarzy – A ty się rozbieraj – syknął do Arashiego. Przez twarz Azjaty przebiegł psotny uśmieszek.
- Dla ciebie zawsze mogę się rozebrać – powiedział po czym znikną za swoją kotarką. Po chwili dostał białe skarpetki i spodnie. A po następnej pojawiła się koszula i kamizelka. Gdy dostał wspomniany fular nie widział co ma z nim zrobić.
- Save, ja nawet krawatu nie umiem wiązać – poskarżył się, wychodząc by ukochany zawziął mu to coś. Blondyn westchnął, lecz bez irytacji. Szybko uwiną się związaniem delikatnego skrawka materiału w wymyślny jak na gust Arashiego węzełek, po czym wygiął kołnierz koszuli. Po chwili Arashi dosiał buty, ku jego uldze nie były to białe lakierki, tylko gustowne białe, zamszowe, męskie buty. Co prawda nigdy nawet nie pomyślał żeby coś takiego nosić – to było dobre, dla wyższych sfer, takich jak Save. Po raz pierwszy poczuł jak wielka przepaść ich dzieli. A on chciał się z nim związać. Westchnął wiążąc sznurowadła.
- Czuję się jak idiota – burknął tylko gdy zakładał surdut. Zapiął go i przejrzał w lustrze. – I wyglądam jak idiota… Jak bękart Królowej Śniegu – dodał. Save natomiast uśmiechnął się zadowolony z siebie.
- No nareszcie wyglądasz jak człowiek – powiedział krzyżując ręce na piersi. Arashi odwrócił się do niego energiczne.
- Jak człowiek? Ech, gdyby nie to, że dąłem słowo. Wiesz chociaż co znaczą te kolory? – bąknął nadąsany Azjata.
- Czystość i władze – odpowiedział pewnie Save.
- Może tutaj. Bały to kolor żałoby, a czerwony niewolnictwa – powiedział Arashi z rezygnacją.
- Nie przesadzaj. Wyglądasz świetnie. Ani jak martwy, ani jak niewolnik. Przestań stroić miny i wracaj do przebieralni, mam pomysł na następny strój.
- Zostań projektantem mody – burknął Arashi posłusznie wracając do pomieszczenia za kotarą. Następnym strój jaki umyśli sobie Save był już tylko czystą zabawą. Tym razem przyodział go w złoto. Materiał był delikatny i tak naprawdę tylko imitował złoty kolor, oddając jego delikatną żółć pomieszaną z brązem. Arashi z rozbawieniem zakładał złote spodnie z kantem, wysokie strojne buty, i frak.
Po wyjściu z przebieralni dostał jeszcze cylinder i gustowna laskę zwieńczoną złotą kulą. Uśmiechną się z rozbawieniem do Save podpierając się na lasce w luzacki sposób znany ze starych musicali.
- Mogę iść na Hallowen –  zaśmiał się. Po chwili jednak zrobił coś co mile zaskoczyło Save. Odtańczył jedną z najbardziej znanych scen z „Deszczowej piosenki”, mimo braku deszczu. Blondyn był zachwycony i sprzedawcy także spojrzeli na Arashi jakoś tak bardziej przychylnie.
- Gdzie się tego nauczyłeś? – zapytał Save.
- Pierwsza dam mojego serca uwielbiała tego rodzaju filmy. Wychowałem się na Deszczowej piosence – powiedział ze wzruszeniem ramion. Save posłał mu dziwny uśmieszek.
- Dobra przebierz się w pierwszy komplet, ja zapłacę – powiedział po czym zwrócił się do sprzedawców. – Ten i jego poprzednie ubranie proszę mi wysłać na ten adres – podał jednemu z nich wizytówkę. Sprzedawcy pokłonili się, Arashi z bólem musiał im oddać swoje ulubione, czarne ciuszki. 

1 komentarz:

  1. Witaj,
    rozdział jest wspaniały, no tak Arashi po małych zakupach wygląda jak „człowiek” haha już nie mogę się doczekać jak będzie wyglądał Save po tych zakupach. Co jeszcze się wydarzy na tych zakupach? Chociaż ja bardzo czekam na ten wieczór, oby między nimi coś się ruszyło dalej....
    Weny życzę.....
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń