Opowiadanie znajdujące się na tym blogu jest opisem miłości dwóch mężczyzn. Jeśli jesteś osobą niepełnoletnią, lub tego typu związki wywołują Twoje zgorszenie, proszę, opuść tę stronę. Opowiadanie może zawierać opisy scen erotycznych oraz wulgaryzmy pojawiające się jako specyfika języka bohaterów – proszę mieć to na uwadze, przystępując do lektury.

czwartek, 4 października 2012

Rozdział XII 3 z 3 Nigdy więcej tego nie rób!



Któregoś wieczoru, gdy Save brał prysznic, Arashi przy zmywaniu próbował się doliczyć ile dni są już razem. Właściwe mógł liczyć, że od jego urodzin. Jaki miły prezent – przeszło mu przez głowę. Chciałby tylko takie dostawać. Choć to by znaczyło że się rozstaliśmy… nie, nie, stanowczo wolę, żeby to był trwały, długi i piękny związek. Zaraz, zaraz, wiec kiedy to było… dwudziesty luty… ale zaraz, który mamy dziś… dwudziesty marca! O rety to już miesiąc. Jutro pierwszy dzień wiosny… ech… cały miesiąc a my nie posuneliśmy się nawet o krok dalej. Nadal kończyło się na gorących pieszczotach, ale zawsze obaj mieli po zakrywane to co było im najbardziej potrzebne do aktu miłosnego. W dodatku to nie Save go odpychał, nie on kończył pieszczotę. Arashi tak bardzo bał się, że wszystko zawali, że niezadowoli ukochanego. A jego bierność także nie dodał mu odwagi. Miał wrażenie, że już teraz w grze wstępnej się nie sprawdza. Może od razu powinien przejść do dzieła? Arashi westchnął. Jakie to było trudne! A on prawił Torze morały, że dział zbyt wolno i niezdecydowanie. Tak Save miał rację, sam nie był lepszy od niej.
Tego wieczoru wychodził do klubu, przeklęty piątek! Gdyby nie to mogli by… nie Kata nie stanie mu na drodze ma jeszcze sporo czasu.
Kiedy skończył zmywać, wszedł Save w swojej piżamie i szlafroku. Podszedł do niego i oparł się o szafkę przy zlewie. Brunet spojrzał na niego kontem oka odkładając ostanie naczynie na suszarkę. Poczuł jak ogarnia go fala gorąca! Save wyglądał tak zmysłowo. Zamyślony nad czymś, wpatrywał się w podłogę, skupienie odmalowało się na jego czole cieniutkimi zmarszczkami, jasne włosy były teraz ciut ciemniejsze niż zwykle, nasiąknięte wodą przylepiły mu się wokół twarzy, do karku i ramion, mocząc piżamkę. Azjata wytarł tylko ręce z pozostałości płynu do mycia naczyń.
Zaskoczony blondyn mruknął tylko cicho. Pocałunek Arashi jeszcze nigdy nie był tak namiętny! Save poczuł się jakby to był ich pierwszy pocałunek, w ogóle go nie poznawał. Jego ręce tak mocno ściskały go w pasie. Boże jakie to było przyjemne. Zupełnie jakby Arashi obawiał się, że Save mu się wymknie. O nie, nie miał zamiaru, choć trochę go przeżarło zachowanie Arashi. Nie miał jednak odwagi odwzajemnić czegokolwiek. Może po za nieśmiałym pocałunkiem. Save chwycił się krawędzi szafki, gdyż poczuł, że się zsuwa, a to mogło by przerwać tę chwilę przyjemności przed wyjściem tancerza.
Ręce Azjaty zsuwały się coraz niżej. Gwałtownym gestem Arashi rozwiązał szlafrok i rozchylił go na boki, po czym wsuną ręce w spodnie Save, na co ten podskoczył zaskoczony! Jednak nie wyrywał się. Arashi pieścił dłońmi jego uda i pośladki. Czuł pod palcami jak jego mięśnie napinają się pod skórą. Nie przestawał go całować. Blondyn drgnął, gdy dłonie Azjaty delikatnie musnę wewnętrzna stronę jego ud. Musiał mocno trzymać się szafki by nie zsunął się pod swego kochanka. Tak bardzo nie chciał tego przerywać! Nagle Arashi przestał zajmować się jego nogami, ku uldze i rozczarowanie ich właściciela. Rozpoił za to koszulę Save i zaczął zsuwać się z pocałunkami w dół. Było tak gorąco! Blondyn nie śmiał się ruszyć. Nagle brunet zrobił coś co przeraziło Save!
Obsuną mu spodnie i zaczął całować tam gdzie jeszcze przed chwilą błądziły jego ręce. Save całkowicie zesztywnia. Usta Arashi były takie wprawne w tym co robiły! Sam nie wiedział ile to trwało, ale zdążyło mu się zrobić tak gorąco, tak dobrze, że miał ochotę krzyczeć. Zamiast tego z jego ust wydobył się jęk rozkoszy, co najwyraźniej tylko zachęciło Arashiego.
Save czuł jak przechodzą go dreszcze, a jednocześnie całe jego ciało płonęło. Nigdy jeszcze nie doświadczył czegoś takiego. Wszystkie jego mięśnie były napięta do granic możliwości, aż bolały, a Arashi nie przestał. Blondyn trzymał krawędź szafki tak mocno, że pobielały mu kostki i zatrzeszczały stawy palców. Był pewien, że albo pęknie drewno albo jego palce! Znów jęknął, ale tym razem nie mógł się powstrzymać. Nie tego było już za dużo! Słyszał własne jęczenie, pełne rozkoszy i radości. Już od dłuższej chwili zaciskał powieki nie będąc w stanie tego wszystkiego wytrzymać. Było mu tak dobrze! Mimo że wszystko tak paliło. Nagle jego ciało dodarło do granicy. Jeszcze nigdy tego nie poczuł. Słyszał, że niektórzy potrafią doprowadzić do tego sami, on jednak nie miał na to odwagi, ale Arashi! Arashi tak! Tylko on mógł sprawić, że jego ciało doszło do tego momentu. Poczuł ulgę! Przestał tak kurczowo zaciskać mięśnie.
I wtedy wszystko się skończyło. Tancerz poniósł się z klęczek, wypluł coś do zlewu i wypłukał usta. Save był tak oszołomiony, że nie wiedział co się dzieje. Nie mógł oddychać normalnie, serce waliło mu jak oszalałe, ale czuł taką błogą przyjemność. Arashi coś mówił do niego, chyba że się spóźni do pracy. Save popatrzył na niego z rozmarzeniem.
Nie Arashi, nie możesz teraz wyjść! Tak mi dobrze… Arashi nie odchodź! - pomyślał Save. Jak niczego na świcie pragnął teraz przeżyć to jeszcze raz. I dać Arashi tyle samo szczęścia. Tak mu było dobrze.

     Arashi wrócił tak jak zwykle nad ranem. Save choć niczego bardziej nie pragnął jak znów go zobaczyć, zasnął. Obudził się dopiero, gdy Azjata wsuwał się do łóżka.
- Arashi… - mruknął z zadowoleniem.  
- Tak skarbie? – zapytał nieco niepewnym głosem, ziewając.
- Arashi nigdy więcej mi tego nie rób – powiedział Save patrząc w niego jak w obrazek.
- Było aż tak źle? – zapytał z udawana obojętnością. Jednak w jego oczach odbił się zawód.
- Arashi myślałem, że nie wytrzymam. – poskarżył się Save. – Ale… gdybym do ciebie pojechał… przecież wiem, że pracujesz. – zaczął nieskładnie. – Och Arashi. – Save zarzucił mu ręce na szyje i przytulił się. – Umierałem z tęsknoty! – I nagle Arashi oświeciło. Save nie mówił o ich zbliżeniu, ale o tym że wyszedł! Kamień spadł mu z serca, był już pewien że wyszedł z wprawy, a przecież tak mu zależało na tym, żeby Save czuł się dobrze, by dać mu rozkosz. Blondyn przysuną się do niego bardziej. Zupełnie jakby czegoś oczekiwał. Arashi jękną.
- Skarbie. Zasnę zanim dojedz do czegokolwiek… może jutro przed moim wyjściem do…
- Nie! – Save natychmiast się sprzeciwił. – Nigdy więcej mnie tak nie zostawiaj – powiedział. – Tak za tobą tęskniłem… nie wiedziałem co ze sobą zrobić… chciałem czekać ale zasnąłem –  powiedział ze skruchą.
- Głuptasie… lepiej było sobie nastawić budzik – pocałował go w czoło. – Muszę się wyspać. Zabawimy się… może w niedzielę?
- W niedzielę? To tak nie przyzwoicie – mruknął Save zgorszony.
- Każdy ma swoje sposoby by dzień święty świecić, ale jeśli tak bardzo ci to przeszkadza to możemy poczekać do poniedziałku – powiedział układając się wygodnie w jego ramionach.
- Nie, nie chcę czekać. Tylko tyle ile to konieczne – mruknął już czując przyjemny wzrost adrenaliny. Cieszył się na tę chwilę jak dziecko na gwiazdkę. 

2 komentarze:

  1. Hej,
    ach rozdział cudowny, wspaniały, dlaczego tak szybko się skończył? ;] chociaż każdy rozdział jaki czytała za szybko się kończył ;] robi się coraz bardziej interesująco, czy zmierza do tego o czym myślę? Rozumiem zachowanie Arashiego, kocha Save więc boi się zrobić coś co wpłynie właśnie na Save, że ten go po tym całkowicie odtrąci.
    Lubisz moje komentarze? Cieszę się bardzo, mam taką mała nadzieję, że są chociaż trochę konstruktywne ;]
    Weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam szczerze, że faktycznie rozdzialiki są krótkie. Ale z drugiej strony muszę też wziąć pod uwagę czytelników którzy nie są w stanie przyswoić za dużej ilości testu na raz, zwłaszcza na komputerze. Jednak to oznacza, że Zakazany Owoc będzie dłużej dawkowany :D
      Jak już nie raz pisałam, Nic nie zdradzę :P Pozostaje Ci cierpliwość. Niestety teraz trochę zwolnię z publikacjami, bo zaczął się nowy semestr i powinnam wziąć się do nauki, albo przynajmniej skutecznie się oszukiwać, że to robię :P Ale postaram się zbytnio nie zwalniać tempa.
      Cieszą mnie wszystkie komentarze. To znak że ktoś czyta bloga - choć pewnie jest wielu skrytoczytelników, którzy się nie ujawniają. W każdym razie zawsze przyjemnie jest przeczytać jakieś miłe słowa. Wiedzieć o tym, że praca włożona w opowiadanie (w zasadzie powieść), cieszy kogoś jeszcze.
      Dzięki serdeczne i pozdrawiam.

      Usuń