Opowiadanie znajdujące się na tym blogu jest opisem miłości dwóch mężczyzn. Jeśli jesteś osobą niepełnoletnią, lub tego typu związki wywołują Twoje zgorszenie, proszę, opuść tę stronę. Opowiadanie może zawierać opisy scen erotycznych oraz wulgaryzmy pojawiające się jako specyfika języka bohaterów – proszę mieć to na uwadze, przystępując do lektury.

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Rozdział II - Arashi


            Rozdział II - Arashi

            Save siedział przy nocnej lampce w zacisznym kącie miejskiej biblioteki, całkowicie pochłonięty lekturą i robieniem pośpiesznych notatek w małym zeszyciku
- Przepraszam, ale już zamykamy. – Przerwał studentowi głos bibliotekarki. – Musi pan iść – dodała chuda kobieta, gdy chłopak podniósł na nią spojrzenie znad grubego tomu „Pojęć psychologicznych.”
- Przecież… - Save spojrzał na zegarek, chcąc powiedzieć, że jeszcze wcześnie, jednak tak nie było. Dochodziła dziesiąta! Sam nie wierzył, że tak się zasiedział w bibliotece. Przeprosił zmieszany, czując, jak jego policzki płoną. Szybko opuścił gmach budynku i stanął, zaskoczony przez panującą na zewnątrz ciemność i ciszę…
Ulice były niemal zupełnie puste. Blondyn nigdy nie wracał do domu tak późno, a miał do przejścia naprawdę nieciekawą dzielnicę. Modląc się w duchu, ruszył przed siebie. Ale w ciemności wszystko wyglądało inaczej. Było tak... przerażająco obce. Ku swojemu niezadowoleniu, znalazł się w obcej części miasta. Najwyraźniej źle skręcił. Ze strachem rozpoznał rozpadające się budynki slumsów. Był w najgorszej części metropolii! A wydawało się, że z biblioteki do jego domu jest tylko kawałek. Zaczął niespokojnie krążyć, szukając jakiegoś punktu odniesienia, który wyprowadziłby go na znaną ścieżkę.
- Zgubiłeś się, lalusiu? – Usłyszał w pewnej chwili jakiś nieprzyjemny głos. Z mroku wyłoniło się czterech wielkich, napakowanych dresiarzy.
- Nie… - wyjąkał student, czując, jak się kurczy. Czym prędzej ruszył dalej. Słyszał kroki podążających za nim obwiesiów. W panice Save zaczął kluczyć pomiędzy uliczkami, mając nadzieję, że w ten sposób ich zgubi. Jednak przez to nagle znalazł się w ślepym zaułku. Jego prześladowcy wręcz natychmiast pojawiali się za nim. Szybko zablokowali mu drogę ucieczki.
- Jednak się zgubiłeś – twierdził największy z nich.
- N…nie - wymamrotał student, szukając rozpaczliwie jakiejkolwiek drogi odwrotu.
- Nam możesz powiedzieć, zaopiekujemy się tobą, chłoptasiu - powiedział najprawdopodobniej przywódca, zbliżając się do niego wraz ze swoją eskortą. Student z przerażeniem cofnął się i napotkał za sobą mur. Przełknął głośno ślinę, w myślach błagając o cud.
- Nie mam pieniędzy - zaczął, zamykając oczy. Miał cień nadziei, że tylko o to im chodzi.
- A ogień masz? – Rozległ się głos, który Save już gdzieś słyszał. Czyżby to był anioł, o którego błagał?
- Spadaj stąd, żółtku, bo zarobisz! – warknął ten największy zbir.
- Wiesz, to bardzo nie na czasie być rasistą - odpowiedział głos… wybawcy? Save zaczynał nabierać co do tego coraz większej pewności. Jednak bał się otworzyć oczy.
- Sam się o to prosiłeś! – Warknął nieprzyjemnie dresiarz, ruszając na przybyłego. Student słyszał krzyki i szamotaninę. Poczuł, jak nogi się pod nim uginają. Zsunął się po ścianie. Po chwili zapadła głęboka cisza.
- Chodź, nim znów ktoś nabierze na ciebie ochoty. – Do Save dotarł głos mężczyzny, który go obronił. Student powoli podniósł powieki i zamarł w przerażeniu. To na pewno nie była twarz anioła! Przed nim stał wielki, dobrze zbudowany facet o długich, czarnych włosach. W czarnym skórzanym płaszczu. W czarnej rozpiętej do połowy koszuli. W czarnych spodniach, czarnych glanach. We brwi miał kolczyk, w wardze miał kolczyk, w nosie miał kolczyk, a wszystkie ostre i groźne. W uszach było ich z dziesięć! Na szyi zapięta była obroża z wielkimi kolcami, podobną, trochę mniejszą, miał na nadgarstku. W tej czerni i z tą całą „biżuterią” wyglądał na wcielenie samego diabła.
Mężczyzna spojrzał na Save w zamyśleniu. Uśmiechnął się przyjaźnie.
- Znam cię – stwierdził. – To ty z nią rozmawiałeś… Wtedy, przy barze… Mówiła, że przez całą noc. - znowu się uśmiechnął. – Niewiele osób potrafi zabawić Torę rozmową więcej, niż godzinę - powiedział, przyglądając się studentowi z pewnym uznaniem. Save trochę się uspokoił. Ktoś, kto zna Torę i wie coś o niej, nie może być zły. Ale kiedy tak patrzył na jego mroczny ubiór, miał wątpliwości.
- Cieszę się, że jesteś kimś wykształconym, a nie prostakiem, jakich tu pełno. Wstawaj – powiedział wybawca, chwytając go za ramię. Save poczuł silny, lecz jednocześnie delikatny uścisk. Po chwili znalazł się na nogach.
- Ktoś taki jak ty nie powinien łazić po takich miejscach sam – stwierdził znajomy Tory. – Jest ktoś, kto może zawieść cię bezpiecznie do domu? – zapytał. Save wciąż jeszcze był w zbyt wielkim szoku, by odpowiedzieć. Pokręcił tylko przecząco głową. Jego jasne loki zakołysały się niesfornie.
- To może ja cię odprowadzę. Powiedz tylko, gdzie. – Save zamrugał zaskoczony. Czując się jak idiota, postanowił wreszcie coś odpowiedzieć. Lecz nim zdążył sklecić choć słowo, wybawca ruszył. Save stał zaskoczony, zbierając kotłujące mu się po głowię myśli. Szybko doszedł do wniosku, że woli iść z nim, niż zostać tu i czekać nie wiadomo na co. Kogo chciał oszukać, przecież i tak nie wiedział, gdzie był! Pobiegł pośpiesznie za brunetem, szybko go doganiając. Postanowił przyjrzeć się mu dokładnie.
Szedł z podniesioną głową, pewnie i dumnie. Jego lekko skośne oczy błyszczały jak dwa szafiry w wątłym świetle ulicznych latarni i palących się śmietników. Miał delikatny, kształtny nos lekko spiczasty i zaokrąglony. Student nie znał się na męskiej urodzie, ale wydało mu się, że musi być przystojny. Jego ruchy były lekkie i zwinne, jak ruchy kota, lecz jednocześnie stanowcze. Wszystkie jego łańcuchy i ćwieki brzęczały groźnie.
- Przyglądasz mi się – stwierdził nieznajomy, zerkając na Save. Student spuścił oczy, zmieszany i przestraszony. Nie chciał rozdrażnić własnego wybawcy. Już chciał przeprosić, gdy skośnooki uśmiechnął się. – Wiem, że noszę dużo złomu i wyglądam, jakbym niejedno miał na sumieniu. Ale pozory mylą - ponownie uśmiechnął się, tym razem krzywo i zadziornie, co zupełnie zbiło studenta z tropu.
- Co…co masz na myśli? – Save odezwał się po raz pierwszy od czasu ich spotkania.
- Na przykład ty. Kto by pomyślał, że ktoś taki znajdzie się w takim miejscu jak Illusion. Taki elegancki, czysty, schludny…
- Zazwyczaj nie chodzę w takie miejsca… ja… - zaczął trochę zdenerwowany student.
- Nie tłumacz mi się. To twoja sprawa, gdzie chodzisz się bawić. Muszę przyznać, że dobre sobie miejsce wybrałeś – uśmiechnął się tym razem prowokująco. – Jak masz na imię? – zapytał nagle, po raz pierwszy od wymarszu patrząc na niego wprost.
 - Save… - mruknął cicho wybawca, przyglądając się studentowi, któremu nagle zrobiło się jakoś niezręcznie, dziwnie. - A ty? – zapytał, chcąc przerwać to uczucie.
- Jestem Arashi – odpowiedział pytany, śmiało idąc w noc.
            Po jakimś czasie znaleźli się w stronach, które student poznawał. Jednak blondyn nie rezygnował z towarzystwa Arashiego, to nie byłoby mądre. Student wysunął się na prowadzenie, czując pewniej wśród znanych budynków. W końcu zatrzymał się. Azjata zerknął z podziwem na apartamentowiec, pod którym stanęli, i zagwizdał cicho. Spojrzał na Save w dziwny, nieco przerażający sposób. Blondyn zmieszał się, cofając, wpadł na ścianę. Arashi podszedł do niego i uwięził go pomiędzy swoimi dłońmi
- Wiec tu mieszkasz - stwierdził. – Musisz być nadziany… Tym bardziej powinieneś uważać, gdzie się włóczysz nocą - mruknął wybawca, powoli nachylając się do niego. Otarł się o jego policzek.
Student zesztywniał z przerażenia. Nagle poczuł delikatny pocałunek za uchem, który rozszedł się po całym jego ciele. Dłoń mężczyzny objęła jego biodro.
- Jakbyś jeszcze kiedyś miał ochotę na taki wypad… - blondyn czuł ciepły oddech na uchu – albo zatęsknił… zadzwoń… - Save poczuł, jak mężczyzna wsuwa mu coś do kieszeni. Arashi spokojnie odsunął się od niego i spojrzał mu tęsknie w oczy, po czym odwrócił się i odszedł. Jego czarny płaszcz szybko zlał się z mrokiem nocy.



4 komentarze:

  1. muszę przyznać, że miło jest sobie odświeżyć to opowiadanie (w nowej scenerii ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Postaram się żeby jak najszybciej wyrównać ilość odcinków do poprzedniego bloga, bo wszyscy z pewnością czekają na coś nowego, a tu tylko powtórka >< Zupełnie jak w telewizji ^^'
    Ale mam w końcu bloga który jest całkowicie zrobiony przeze mnie co bardzo mnie cieszy - zwłaszcza że portal jest łatwy w obsłudze i dobrze wygląda.
    Dziękuję w każdym razie za komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgodzę się z Iami, chociaż o tym wspominałam poniekąd już przy pierwszej notce :P
    Wiem, że Arashi jest kochany, ale tak przy pierwszym spotkaniu pocałunek za uchem był troszeczkę niestosowny z jego strony, aczkolwiek miło, że dzięki niemu Save wrócił cały i zdrowy do domku (no, może trochę zszokowany i przestraszony) :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Trolololo. Skąd Arashi wiedział, gdzie iść, skoro Save mu nic nie powiedział?
    I scena z dresiarzami wyszła trochę... Martwo. Może za mało przekleństw. Może. Ogólnie ten typ ludzie zachowuje się bardziej niegrzecznie. Jednak.
    A tak poza tym, pan seme jest zdecydowanie bardziej ciekawą postacią niż Save. Pomysł z rasizmem mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń