-
Save! – student usłyszał znajomy i przyjemny w brzmieniu dziewczęcy głos. Zaraz
po tym coś skoczyło mu na plecy. Poczuł obejmujące go za szyję czyjeś ręce i
obfite kobiece kształty, które otarły się o niego. Przed nim stanęła Tora. Była
taka radosna! – Save, jak dobrze, że cię załapałam – zaczęła. Jej uśmiech
olśniewał. – Widziałam się wczoraj z Arashim bardzo późno. Powiedział mi
wszystko. Ale bałam się, że możesz już spać, więc nie dzwoniłam. Przepraszam,
ale nie mogę dzisiaj z tobą wyjść – powiedziała, ale Save zupełnie nie
wiedział, o co jej chodzi. – Mam inne plany, ale chciałabym, żebyś z nami
poszedł. Znajomy robi przyjęcie urodzinowe w parku. Dołączysz do nas? Proszę –
jęknęła, łapiąc go pod ramię. Save rozpłynął się pod tym dotykiem. Nie był w
stanie jej odpowiedzieć.
Tora nagle zaśmiała się radośnie.
- Popatrz,
co dostałam od Arashiego. – zaczęła wesoło i wystawiła nogę przed siebie. Save
patrzył na jej zgrabną łydkę… Na co on właściwie miał patrzeć? – Są cudowne,
prawda, tylko jeszcze trochę sztywne i blacha wgryza mi się w piętę - stwierdziła dziewczyna. Do Save
dotarło! Na jej nogach były nowiutkie buty. Ciężkie, masywne i połyskujące
ciemną zielenią glany. – Pójdziesz z nami, prawda? – zaczęła, puszczając go i
stając przed nim. Jej soczyście zielone oczy znalazły się tak blisko niego. Jak
mógłby jej odmówić. Wymamrotał coś pod nosem, Tora rzuciła mu się na szyje. –
Wspaniale! Wiec przyjdziemy pod twój blok o ósmej, nie spóźnij się –
powiedziała, całując go w policzek. Po chwili pobiegła na zajęcia. Save stał
jak zaczarowany, dotykając policzka, na którym wciąż czuł jej delikatne,
miękkie usta…
Dochodziła
ósma. Save spojrzał na zegarek po raz dziesiąty w ciągu minuty. Sam nie
wiedział, co ma zrobić, chciał zobaczyć Torę. Ale… Tora cały czas mówiła w
liczbie mnogiej. Miała przyjść z kimś! Save obawiał się najgorszego. W końcu
jednak, gdy zegar wybił ósmą, Save założył buty, złapał swój beżowy płaszcz i
wybiegł z domu. Chwilę się wahał, po czym wrócił zamknąć drzwi, choć na jeden
zamek. Zbiegł czym prędzej po schodach, zakładając w biegu płaszcz. Wybiegł z
bloku i natychmiast się zatrzymał. Miał ochotę zawrócić i udawać, że nigdy nie
ruszył się z fotela.
Czarne włosy zafalowały na jesiennym wietrze, poły czarnego
płaszcza zafurkotały złowrogo, błysnęły ostre ćwieki i zabrzęczały łańcuchy,
gdy zielonooki mężczyzna odwrócił się do studenta. Save głośno przełknął ślinę,
nieświadomie zaczynając się cofać. Nagle poczuł ciepłe kobiece ciało tuż przy
sobie. Spojrzał w dół. To była Tora. Uśmiechała się do niego tak wesoło, że
czuł, jak serce mu topnieje, mimo że przed chwilą całe jego ciało skuł lód.
Jednak wciąż czuł się niezręcznie, wiedząc, że on tam jest i patrzy na nich.
- Spóźniłeś
się – stwierdziła Tora, biorąc go pod ramię i ciągnąc w sobie tylko znanym
kierunku. – Fakt, że tylko kilka minut, ale spóźnienie to spóźnienie – powiedziała,
całując go w policzek. Save poczuł dreszcz, ale nie był on przyjemny. Już miał
się zacząć zastanawiać, skąd u niego taka reakcja, gdy jego spojrzenie uwięziły
zielone oczy. Nie mógł się uwolnić. Co się z nim działo!?
- Save…? –
zapytała zdziwiona Tora. Wędrując za jego wzrokiem, spostrzegła stojącego
niedaleko niej mężczyznę.
- Save, to
tylko Arashi, nie poznałeś go? – zapytała Tora, śmiejąc się perliście.
Studentowi nie spodobał się ten śmiech. Nagle zapragnął wrócić do domu. Pragnął
tego tak bardzo, ale nie mógł wymyślić niczego, by móc się stamtąd wyrwać i nie
stracić twarzy!
- Miło cię znowu widzieć – powiedział Arashi, gdy student wraz z Torą zbliżyli się do niego. Objął ramię Save. Po przyjacielsku? Nie… On nic nie robi po przyjacielsku! Co on musiał z nim robić, jak się schlał. Co?! Mógł go przecież powtórnie ubrać – takie myśli nie biorą się znikąd!
- Miło cię znowu widzieć – powiedział Arashi, gdy student wraz z Torą zbliżyli się do niego. Objął ramię Save. Po przyjacielsku? Nie… On nic nie robi po przyjacielsku! Co on musiał z nim robić, jak się schlał. Co?! Mógł go przecież powtórnie ubrać – takie myśli nie biorą się znikąd!
- Save,
wszystko w porządku? Masz wypieki – zauważyła Tora, przyglądając się studentowi z troską,
przez co blondyn całkiem stanął w pąsach.
- Nie… To
nic… - burknął, strasznie zakłopotany. Poczuł, że Arashi zabiera rękę z jego
barków. Od razu poczuł się lepiej. Tora widząc, że chłopak nie chce rozmawiać
na temat swojej nagłej słabości, postanowiła go zmienić.
- Mam
ochotę na lody a wy? – zapytała nagle.
- O tej
godzinie? – zdziwił się Save.
- Znamy
jedną lodziarnię, jest czynna do późna, często tam zaglądamy – powiedział Arashi,
uśmiechając się porozumiewawczo do Tory. Dziewczyna opowiedziała mu szerokim
uśmiechem i pociągnęła Save przed siebie. Student patrzył na szybko mijający
nocny krajobraz. Idąc z dziewczyną, o jakiej do niedawna mógł tylko marzyć.
Mimo to nie był szczęśliwy, jego myśli wciąż nawiedzał Arashi. Wreszcie Tora
zatrzymała się. Przed studentem migotał czerwony bilbord "Caffee clube";
był taki intensywny, że aż raził oczy. Podniósł rękę, by jakoś osłonić się
przed jego blaskiem. Tora szybko wciągnęła go do środka. Prędko wybrała stolik
i posadziła go naprzeciwko siebie.
- Co
zamawiasz? – zapytał Arashi, odwracając
krzesło i rozglądając się za kelnerem. Wybrał miejsce obok Save, jednak w
przyzwoitej odległości. Usiadł okrakiem, kładąc ręce na oparciu.
- Gałkowe
waniliowe… - powiedział student,
zakłopotany, że to nie on stawia.
- Nie
chcesz deseru?! – zapytała zszokowana
Tora. – Ja wezmę deser z lodami
czekoladowo -truskawkowymi z polewą
winogronową. - Powiedziała, oblizując
się na samą myśl o przyszłej rozkoszy. Arashi szturchnął Save w ramie.
- Nie
krępuj się, następnym razem ty stawiasz – powiedział, starając się jakoś
rozchmurzyć dziwnie spiętego studenta.
- Chcę
jedną waniliową gałkę. – powiedział twardo Save, podnosząc na niego błyszczące
spojrzenie niebieskich oczu. Arashi cofnął rękę, zaskoczony tą nagłą wrogością.
- Arashi,
co bierzesz? – zapytała Tora,
sprowadzając go na ziemie.
- Ja? Tak…
Hmm… Czekoladowo-bananowe – burknął. Tora złożyła zamówienie. Arashi
przypatrywał się studentowi, starając się odgadnąć, co go tak nagle ugryzło.
Dziewczyna uśmiechała się do Save promiennie i starała się zabawić go jakąś
miłą rozmową. Blondyn odpowiadał przez grzeczność, widać było po nim, że
najchętniej by ich pożegnał i poszedł do domu. W ogóle nie patrzył na nich.
Jadł przyniesionego loda powoli i bez apetytu, podczas gdy Arashi i Tora bawili
się przyniesionymi deserami, śmiejąc się radośnie i częstując siebie nawzajem.
Dziewczyna chciała włączyć Save do zabawy, jednak on odmówił, posyłając przy
tym tak jadowite spojrzenie Arashiemu, że mężczyzna prawie udławił się jedzonym
lodem. Tora zerwała się i natychmiast poklepała pomocnie przyjaciela po
plecach.
- Jesz za
szybko… - zganiła go, gdy atak
gwałtownego kaszlu zaczynał mijać.
- Tak, masz
rację… Save, chodź ze mną na chwilę – powiedział, wstając i biorąc pod rękę
blondyna, po czym wyszedł z nim z restauracji.
- Co cię
napadło?! – syknął przez zaciśnięte
zęby, patrząc wściekle na lodowaty chłód kryjący się w niebieskich oczach
studenta.
- Domyśl
się… - warknął Save, starając się go
minąć i wrócić do środka. Arashi chwycił go za rękę i zacisnął, boleśnie
zatrzymując.
- Słuchaj,
Save, jak masz coś do mnie, to powiedz! I nie mieszaj do tego Tory – powiedział
stanowczo.
- Nie mam
ci nic do powiedzenia! – krzyknął Save,
zaczynając się panicznie szarpać. Nie chciał, stanowczo nie chciał, by go tak
trzymał!
- Arashi,
Save, co robicie? Idziemy? – zapytała zaskoczona Tora, widząc ich szarpiących się
przy drzwiach. Zakłopotany Arashi puścił studenta, który starał się ukryć
czerwoną z zażenowania twarz.
- My tak
tylko rozmawialiśmy, tygrysku. – burknął w końcu Arashi. - Prawda? - zapytał, podnosząc na studenta spojrzenie.
- Tak… -
bąknął Save.
- Arashi...
– Tora zaczęła surowym tonem, grożąc mężczyźnie palcem. – Bądź grzeczny. –
dodała tajemniczo, po czym stwierdziła, że powinni już iść, bo grozi im
spóźnienie.
Po
niedługim czasie doszli w milczeniu do parku. Zmrok już zapadł. Drzewa w
ciemności wyglądy jak ogromne strachy na wróble. Save poczuł się jak mały
wróbelek. Wzdrygnął się, gdy wiatr mocniej zawiał. Co on tam właściwie robił?
Weszli głębiej. Ścieżki były słabo oświetlone. Save czuł, że
nie powinno go tam być. Tyle słyszał o „wypadkach”, które zdarzały się w takich
miejscach. Jednak Tora i Arashi czuli się pewnie. Nagle dziewczyna pisnęła, a
blondyna z przerażenia przeszedł zimny dreszcz po plecach. Jednak po chwili
student zrozumiał, że to był pisk radości. Tora podbiegła do jakiejś postaci
siedzącej na ławce nieopodal.
- Ototo! –
zawołała uradowana. Postać podniosła się i nim zdążyła zrobić choćby jeden
ruch, Tora rzuciła się jej na szyję. Chwilę po tym zasypała gradem pocałunków
jej policzki. Wyraźnie tym skrępowaną osobą okazała się być nieco wyższym od
Tory chłopakiem o uroczej, dziewczęcej urodzie. Save nie miał zamiaru mu się
przyglądać.
- Arashi-chan!
– Dobiegł go nagle dość cienki jak na chłopca głosik, który wyrwał się z objęć
Tory i rzucił się na wspomnianego mrocznego anioła.
- Hej,
koteczku. Dawno żeśmy się nie widzieli – powiedział Arashi, uśmiechając się
czule i tarmosząc długie włosy chłopaka.
- I
pomyśleć, że mieszkamy razem – prychnęła Tora, wracając do nich. – Ototo? Nii-san
i Kaze-kun też tu są? – zapytała, odciągając chłopaka od Arashiego.
- Tak…
Gdzieś się tu zaszyli… - mruknął. Nagle jego spojrzenie padło na Save, z czego
blondyn nie był zadowolony. Tora szybko to dostrzegła.
- Save, to
mój braciszek. – powiedziała radośnie, tarmosząc włosy chłopakowi. Ten odgonił
jej ręce jak natarczywą muchę. – Neko. To jest Save. Opowiadałam ci o nim. –
dodała, gdy już jej się wyrwał.
- To on? –
Neko otworzył szerzej oczy. – Ten od Red- shoka? – zapytał.
- Tak. –
Tora uśmiechnęła się z rozbawieniem. – Save, twój wyczyn jest już legendą.
Zwłaszcza że mój mały braciszek ma jeszcze słabszą głowę od ciebie. – zaśmiała
się perliście. – Poszukam Nii-san i jego złośnicy. – zaczęła, idąc w stronę
gęstych krzewów. Obok Save coś przemknęło. Jakiś czarny złowrogi cień. Arashi
zatrzymał Torę.
- Tygrysku,
ja ich poszukam. Wiesz, jacy oni są. Znowu na ciebie nawrzeszczy, a na mnie się
nie odważy – stwierdził, całując dziewczynę w czoło, po czym samemu włażąc w
krzaki.
- Arashi?
Mogę iść z tobą? – zapytał Neko. Arashi wzruszył ramionami. Chłopak spojrzał na
starszą siostrę. Ta tylko westchnęła i także wzruszyła ramionami. Uradowany
Neko podbiegł do Arashiego i przytulił się do jego ramienia.
- Spotkamy
się tam, gdzie zwykle, tygrysku – powiedział Arashi, puszczając oczko w stronę
Save i Tory, którzy samotnie zostali na ścieżce. Po chwili dziewczyna ruszyła w
głąb parku. Student pospieszył za nią, nie chcąc zastawać tu sam. Wkrótce
doszli do centrum parku, w którym było małe jeziorko. Na niewielkiej polance
przy nim zgromadził się tłum ludzi. Ku przerażeniu studenta wszyscy wyglądali
jak Arashi. Czarne płaszcze, łańcuchy, ćwieki. Tora w ogóle się tym nie
przejęła. Wręcz sprzeciwienie, ucieszył ją ten widok. Złapała Save za
nadgarstek i zaczęła się przedzierać przez tłum, co jakiś czas pozdrawiając
kogoś lub posyłając uśmiech i machając. Doszli do jeziorka, Tora ciągnęła go
dalej, aż znaleźli się na niewielkim pomoście. Save szybko dostrzegł tego,
którego nie chciał oglądać. Arashi stał w towarzystwie Neko, Kaze i kogoś
jeszcze.
- To
Nuriko. Starszy braciszek. Rzadko kiedy jest miły – mruknęła Tora. Gdy tylko
podeszli do czwórki stojącej na moście, dziewczyna przyskoczyła do najstarszego
z rodziny i ucałowała go, co przyjął bez najmniejszej reakcji. Spojrzał tylko
na Save chłodnym wzrokiem.
- Arashi,
to nie miejsce dla twoich słodkich, eleganckich kochanków – burknął.
- Co? –
jęknął Neko, patrząc na Arashiego jak zbity pies.
- Czego na
mnie?! – zaczął oburzony Azjata. – Kaze nagadała ci głupot. Save przyszedł z
Torą… - burknął. – Ja dziś jestem sam – dodał, uśmiechając się złośliwie.
Nuriko przeniósł chłodne spojrzenie swych brązowych oczu na Torę.
- Rozum
straciłaś? – warknął.
- Nuriś,
nie pogniewasz się, jak porwę ci dziewczynę, co? – zapytał Arashi, nagle łapiąc
Kaze, przerzucając ją sobie przez ramię i z nią odchodząc. Ta zaczęła głośno
protestować, ale na Arashim nie robiło to najmniejszego wrażenia. Nuriko
zazgrzytał zębami.
-
Porozmawiamy w domu – prychnął, celując w Torę palcem, po czym poszedł za
brunetem i swoją dziewczyną. Neko, nie bardzo wiedząc, co ma ze sobą zrobić w
tej sytuacji, pobiegł za nimi, wołając rozpaczliwie: „Arashi”. Tora westchnęła.
-
Przepraszam, zapominałam, że moi bracia też tu będą. – powiedziała, siadając i
spuszczając nogi z mostu; czubki jej butów mąciły gładką taflę czarnej o tej
porze wody. Save usiadł obok niej. – Między Arashi i Nuriko ciągle zgrzyta,
odkąd zamieszkaliśmy razem. – znów westchnęła.
-
Mieszkasz… Mieszkasz z Arashim? – zapytał Save, przerażony tą myślą. Dlaczego,
po co ona z nim mieszkała?
- Arashi
pomaga nam… Razem jest łatwiej. Wszyscy możemy studiować, żadne z nas nie musi
pracować na studia rodzeństwa… Rety, Save, naprawdę przepraszam. Tak głupio
wyszło – mruknęła. Wyglądała na naprawdę tym przejętą i zmartwioną. Jednak Save
nie bardzo wiedział, co powinien powiedzieć. Sytuacja, w której przed chwilą
był, naprawdę była dla niego nieprzyjemna, i dziwna. Blondyn nie był w stanie
na nią spojrzeć.
- Save,
odpowiedz mi na jedno pytanie -
zaczęła nagle po chwili ciszy. Student odruchowo odwrócił wzrok od wody i
spojrzał na nią. Dziewczyna była tak blisko, nawet nie zdawał siebie sprawy, że
usiał tuż przy niej. Spojrzał jej niechcący w oczy. – To zaproszenie… Ono nie
było twoim pomysłem. To była inicjatywa Arashi, prawda? – Save zupełnie
nieświadomie zaczerwienił się po sam czubek nosa. Nie wytrzymał, spuścił wzrok.
- Nie wiem,
o czym mówisz – burknął tylko. Nie mógł uwierzyć, że tę miłą chwilę, sam na sam
z Torą, zawdzięczał temu… Ale wszystko na to wskazywało. Skoro o to pytała,
znaczyło, że to nie był jej pomysł… Dziewczyna nagle zaśmiała się.
- Więc on
naprawdę próbuje nas, swatać. Ach, ten Arashi… – podparła głowę na łokciach.
Znów zapadło milczenie.
- Save,
przepraszam – znów zaczęła. Student poczuł jak kładzie mu głowę na ramieniu i
kompletnie zesztywniał. – Polubiłam cię od samego początku, od naszej rozmowy w
klubie. Ale ja nie jestem jeszcze gotowa na kolejny związek. Jeszcze nie
wyleczyłam się ze swojej pierwszej miłości… Odpowiada ci na razie rola mojego
przyjaciela? – zapytała, uśmiechając się uroczo. Save nie był w stanie jej
niczego odmówić. Sam nie zauważył, kiedy jej przytaknął. Tora pocałowała go w
policzek, po czym wstała. – Przyniosę coś do picia, to trochę potrwa, wiec
możesz się tu nieco rozejrzeć – powiedziała, posyłając mu kolejny uśmiech, po
czym poszła w kierunku brzegu i reszty tłumu.
O ja cię, nawet nie wiesz, jak bardzo ucieszyłam się widząc nowy odcinek! Jupi! :) Jak zaczęłam czytać, tak wsiąkłam i zdziwiłam się, że znalazłam koniec odcinka :P
OdpowiedzUsuńNa prawdę, podziwiam Save'a, że dzielnie poszedł na spotkanie, ponieważ ja osobiście czułabym się bardzo źle, jeżeli nagle wszystkie oczy skierowane byłyby na mnie w dodatku na obcym terenie. Nie cierpię takich spotkań i najchętniej zapadłabym się w ziemię. Do tego to "kochane" towarzystwo - Nuriko zdecydowanie jest na "nie". nie podoba mi się. :/ to taki typ dupka i ignoranta pozbawionego odrobiny empatii :D i szacunku do przestraszonych. Hehe ^^
Neko kojarzy mi się z takim małym, słodkim uke, którego trzeba zabierać za rączkę i tylko i wyłącznie kochać :D Taki cukierek :D
Ależ mi się fajnie czytało! :)
Nie powiem Szkrabie, doskonale rozgryzłaś moje postacie tła, ale ja też specjalnie nie starłam się ich zrobić trudnymi do rozgryzienia ^^
OdpowiedzUsuńNastępny odcinek nie wiem kiedy będzie, bo mi uczelnia internet odcięła. W sobotę przygotuję partię materiału dla bety, ale kiedy ją odbiorą i wrzucę nie wiem. Wszystko zależy od sprzyjających czynników, układu gwiazd i dobrego nastawienia programisty do starego znajomego ><
I poza ty dziękuję za komentarz. Serce aż rośnie gdy się czyta ile radości sprawia Ci czytanie nowego odcinka :)
Och. Ta lektura byłą bardzo chaotyczna. W jakiejś części byłam wzruszona, ale to przez ścieżkę dźwiękową, którą sobie wybrałam.
OdpowiedzUsuńDziwi mnie ta sytuacja z braćmi, nie-braćmi, mieszkaniem razem. To takie odrealnione. Nie kupuję, no nie.
Kibicuję jednak obu chłopcom, bo to porządne duszyczki.
Ahm.
Zostawiam swój ogonek. {donn-ie.blogspot.com}
Pozdrawiam :3
Ach, cudownie sobie przypomnieć to opowiadanie w takiej odświeżonej formie ;D Wydaje mi się, że przeżywałam wszystko dość podobnie jak za pierwszym razem, no może z tym wyjątkiem, że teraz lepiej rozumiałam relacje między bohaterami i mogłam się skupić na szukaniu elementów, które za pierwszym razem mogły mi umknąć(może to dziwne, ale naprawdę lubię to robić xD). Naprawdę, ci ludzie są niepoważni. Zabierać takiego "paniczyka" jak Save na imprezę pełną gotów... Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów :D
OdpowiedzUsuńZła uczelnia. Bardzo zła. Pobiegnę do niej i ją pogryzę. Mam metal w gębie, to gryźć mogę :D Będzie bolało - to na pewno, a ból rodzi strach, a strach jest najlepszy do przywrócenia internetu, bowiem groźba i tyraństwo płodzą posłuszeństwo! >:3
OdpowiedzUsuńMuahahah!!!
Dziękuję, bardzo mi miło, a ja przepraszam, za moją późną odpowiedź. Szkoła daje się we znaki :P
Paradox of Donnie - Odrealnione? Czemu? Przecież ludzie nie od dzisiaj mieszkają ze sobą nie będąc w ściślejszym związku. Po za tym moim zdaniem nieco bezczelne jest pisanie, że się wzruszasz, a potem stwierdzasz że to jednak nie przez tekst, a przez muzykę którą sobie włączyłaś. Po za tym, to trochę demotywujące i nie eleganckie wobec autora.
Dziękuję za wszystkie komentarze. Niestety ze względów technicznych (ciągłego braku internetu i konieczności biegania dla niego na uczelnię) nie odpiszę na każdy.
OdpowiedzUsuńNiemniej jednak, każdy komentarz jest cenny. Nawet jeśli coś jest nie do końca pochwałą, a tylko luźną refleksją po przeczytaniu odcinka, jest mile widziane. Co prawda na blogerze jest coś tak cudownego jak statystyka, ale komentarze to statystyka żywa - pokazuje mi ile osób czyta aktywnie, a nie tylko wpada tu przez przypadek (słowa kluczowe potrafią na prawdę zaskakiwać).
Cieszy mnie powrót Mleczarza i pojawienia się Paradox of Donnie i oczywiście nie wolno mi zapominać o moim mały, wiernym Szkrabie.
Do mojej bety poszła większa partia tekstu do zbetowania. Więc jak się tylko z tym wyrobi wrzucę coś prawdopodobnie nie tylko tutaj. Niestety ze względu na wielkość może to potrwać dłuższy czas.
No chyba na tyle.
Ehhhm... Określenie "Małym wiernym szkrabie" mnie rozwaliło na części pierwsze >:3 dziękuję bardzo Ciociu :*
OdpowiedzUsuńBetą się nie martwię. ;) Phe- sama kiedyś betowałam opowiadanie, więc zdaję sobie sprawę, że nie jest to taka sprawa hop-siup łatwa :) Trzeba wszystko dokładnie przeczytać, uzgodnić z autorem w razie wątpliwości...
Trzymaj się cieplutko!